
Odpoczynek w biegu, praca zespołowa
Trudność trasy wymusza na zawodnikach podejmowanie tysięcy decyzji. Ważna jest odpowiednia strategia i dobranie odpowiedniego sprzętu. Trzeba się zastanowić, czy robić przerwy krótkie i częste, czy może sporadyczne, ale długie. Gdy rajd odbywa się w lecie, można w każdym miejscu rzucić kurtkę na ziemię, położyć się i chwilę odpocząć. W zimie to niemożliwe. Przerwy można robić wyłącznie w punktach kontrolnych. Organizatorzy starają się zapewnić w nich coś ciepłego do picia i do jedzenia - kluski, kaszę, bigos. Przerwy nie mają jednak nic wspólnego z przyjemnym postojem w karczmie, znanej amatorom górskich szlaków. – Odpoczynkiem jest to, że przesiadamy się z roweru na bieg pieszy – mówi w rozmowie z naTemat Ireneusz Waluga, jeden z uczestników mistrzostw. – Jedną ręką wiążę buta, w drugiej trzymam kanapkę, a cały zespół zastanawia się, jaką wybrać drogę – opowiada.
Każda kobieta jest w czymś dobra i zdarza się, że w dyscyplinie, z której się wywodzi, jest lepsza od mężczyzn. Ponadto kobiety mają dobry wpływ na zespół, są mocne psychicznie, czasami nawet przejmują dowodzenie.
Uczestnicy mogą korzystać wyłącznie z własnego ekwipunku, który posiadają na starcie lub w strefie zmian. Regulamin ściśle określa wyposażenie, który każdy sportowiec musi mieć przy sobie. Wśród obowiązkowych przedmiotów są m.in. scyzoryk, gwizdek, latarka i migające światło. Do etapów alpinistycznych konieczny jest pełny sprzęt wspinaczkowy. Zawodnicy muszą też wziąć ze sobą wodę i jedzenie. Oczywiście trzeba je przenosić w odpowiednich pojemnikach, bo inaczej zamarzną. – Dotyczy to zarówno wody, jak i np. czekolady – mówi Urbanowicz. Ujemne temperatury są największą bolączką uczestników. Zdarza się, że zawodnicy oddają mocz na zamarznięty mechanizm obrotowy w rowerze, by go rozgrzać. – Wymiana łańcucha w ujemnej temperaturze to jakiś koszmar – mówi rzecznik ME.
Siła i intelekt
Bardzo trudne warunki kuszą wielbicieli dużych wyzwań. – Przyciąga charakter tych zawodów - tłumaczy Waluga. – To jest impreza łącząca wysiłek fizyczny i intelektualny, trzeba się wykazać pewnym sprytem, wiedzieć, co zabrać, w co się ubrać – mówi. Dariusz Urbanowicz podkreśla, że w społeczeństwie rośnie "świadomość outdoorowa", czyli takie poczucie, by coś robić, by się ruszać. Dostrzega też pewną zależność: – Gdy biegamy już trochę czasu, chcemy wziąć udział w maratonie. Gdy pokonamy maraton, przerzucamy się na trudniejsze biegi górskie. Apetyt wciąż rośnie – obrazuje rzecznik ME. Właśnie ta chęć sięgania po więcej sprawia, że uczestnicy innych imprez wytrzymałościowych w końcu docierają do rajdów przygodowych. – "Bieg rzeźnika" wygrywają rajdowcy, bo w porównaniu z naszą imprezą jest to delikatna zabawa – kończy Urbanowicz.
(...) To co się od środy będzie działo w Beskidzie Niskim podczas Mistrzostw Europy w Rajdach Przygodowych o masochizm zapewne się w jakiś sposób ociera. A skoro ociera, to i froteryzmem pachnie... Jak zwał, tak zwał, bo dziwaków (by nie napisać – dewiantów) w najbliższych dniach w Gorlicach i okolicach zacznie przybywać. No, bo jak to tak, w zimie, kapcie zzuwać i po górach grasować? Zimno jest, ciągnie po plecach, z nosa kapie i nie tylko. A jednak znamy Takich, pamiętamy o Nich i staramy się, coby Oni zapamiętali nas dobrze.