Ojczym, który znęcał się nad 8-latkiem, zaskoczył samą prokurator. Miał nietypową prośbę
redakcja naTemat
08 kwietnia 2023, 14:44·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 kwietnia 2023, 14:44
Dawid B., ojczym, który znęcał się nad swoim 8-letnim pasierbem Kamilem z Częstochowy, miał przyznać się do zarzucanych czynów na posiedzeniu aresztowym. Na koniec zrobił jednak coś, co zaskoczyło samą prokurator.
Reklama.
Reklama.
Sprawa 8-letniego Kamila z Częstochowy, nad którym znęcał się ojczym, wstrząsnęła opinią publiczną. Mężczyzna miał polewać chłopca wrzątkiem i umieszczać go na rozgrzanym piecu, brutalnie bić i przypalać papierosami. 27-letni Dawid B. i jego żona, a jednocześnie matka chłopca, zostali zatrzymani w poniedziałek.
Na posiedzeniu aresztowym Dawid B. miał przyznać się do zarzucanych mu przestępstw. Na koniec powiedział coś, co zaskoczyło prokurator Edytę Kubską, która zajmuje się sprawą. Poprosił sąd o aresztowanie na 3 miesiące.
– Myślałam, że w mojej pracy już mnie nic nie zaskoczy, ale nie przypominam sobie takiej prośby na rozprawie aresztowej – skomentowała prokurator Kubska. Dawid B. spędził już w więzieniu 2,5 roku za rozbój. Odsiadywanie wyroku zakończył w 2019 roku.
Częstochowa: Ojczym Dawid B. katował 8-latka
Dawid B. oskarżony jest o próbę zabicia pasierba 29 marca, kiedy polewał chłopca wrzątkiem i umieszczał go na rozgrzanym piecu węglowym. Magdalenie B. śledczy zarzucają z kolei narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi częstochowska prokuratura.
Oprócz ośmiolatka przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie mieszkało jeszcze czworo innych dzieci w różnym wieku. Rodzina była objęta wsparciem MOPS-u. W czwartek sąd zdecydował, co stanie się z rodzeństwem Kamila. Jak podał Onet, cytując rzecznika Sądu Okręgowego w Częstochowie, najmłodsze dzieci trafią do pieczy zastępczej w trybie zabezpieczenia tymczasowego, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
8-latek jest w śpiączce w szpitalu
Jak informowaliśmy już w naTemat, stan chłopca w dalszym ciągu jest ciężki, ale ustabilizował się. – Nie mówimy o jakimkolwiek pogorszeniu sytuacji. Dziecko jest w śpiączce i będzie jeszcze przez dobrych kilka dni z powodu ran oparzeniowych, które zajmują 25 proc. powierzchni ciała – powiedział w piątek (7 kwietnia) "Faktowi" Wojciech Gomułka, rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Chłopiec, według informacji z piątku, oddycha za pomocą respiratora. W czwartek przeszedł kolejny zabieg chirurgiczny.
O sprawie zaalarmował w poniedziałek policjantów z Częstochowy biologiczny ojciec chłopca mieszkającego przy ulicy Kosynierskiej. Mężczyzna zeznał, że podczas odwiedzin znalazł syna leżącego z licznymi obrażeniami ciała.
– Magda, matka Kamila, wmawiała mi, że Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian – opowiedział pan Artur "Faktowi".
Kamil z Częstochowy przypominał jedną, wielką krwawiącą ranę
Jak dodał, chłopiec "przypominał jedną krwawą ranę". – Nożyczkami cięliśmy ubranie na nim, bo krew z ran poprzysychała. Miał połamane nóżki, niosłem go na rękach do śmigłowca LPR – opowiedział.
Kolejne jego słowa są jeszcze bardziej wstrząsające. – W tym czasie matka Kamila, szła ulicą z Dawidem (ojczymem ośmiolatka, który go skatował – red.). Trzymali się za ręce i cynicznie śmiali, gdy Kamila zabierał śmigłowiec – powiedział ojciec dziecka.
W środę matka dziecka 35-letnia Magdalena B. i ojczym, 27-letni Dawid B., zostali doprowadzeni do prokuratury. Oboje usłyszeli zarzuty. Sąd przychylił się do wniosku o trzymiesięczny areszt dla podejrzanych.