8-letni Kamil z Częstochowy wciąż leży w szpitalu w stanie śpiączki farmakologicznej. Teraz na jaw wyszły SMS-y, które mama chłopca miała kierować do ojca dziecka i jego obecnej partnerki. "Ma poparzoną buzię, plecy, nogi i ręce" – czytamy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
8-letni Kamil był bity, oblewany wrzątkiem i rzucany na rozgrzany piec. Chłopiec walczy o życie w szpitalu, a jego matka i ojczym są w areszcie tymczasowym
Z SMS-ów Magdaleny B. do ojca Kamila i jego partnerki wynika, że kobieta miała kłamać w sprawie poparzeń, zrzucając winę na młodszego brata 8-latka
Kobieta miała także unikać puszczenia 8-latka na święta do ojca. Przekonywała także, że smaruje go maścią na oparzenia
Dramat 8-letniego Kamila z Częstochowy. Ujawniono SMS-y Magdaleny B.
Ojciec 8-latka, Artur Topola i jego partnerka Ewa Zawadzka chcieli zabrać go do domu na święta. 2 kwietnia Ewa pytała Magdalenę B. o chłopca. To wtedy kobieta miała wysłać SMS-a z informacją, że 8-latek został poparzony wodą przez młodszego brata, 7-letniego Fabiana. Do treści wiadomości dotarł "Fakt".
"Ma poparzoną buzię, plecy, nogi i ręce" – napisała matka skatowanego dziecka, której wiadomości cytuje tabloid. Kobieta odmawiała jednak informacji, czy pozwoli 8-latkowi pójść na święta do ojca. Miała przekonywać, że smaruje go maścią na poparzenia.
Kolejną wiadomość do Magdaleny B. miał wysłać Topola. "Czy Kamil pójdzie do szkoły, skoro jest poparzony?" – zapytał, jednak nie doczekał się odpowiedzi. Zawadzka zaś nie mogła doprosić się o zdjęcie poparzeń 8-latka.
Dlaczego Magdalena B. nie chciała pokazać oparzeń? "Twój mąż powie kuratorce lub zgłosi do MOPS-u" – miała napisać B. Dopiero po namowach wysłała zdjęcie. To właśnie fotografia ran doprowadziła do interwencji ojca i jego partnerki.
Artur i Ewa przyszli po syna następnego dnia. W domu zastali tylko Kamila, jego brata i Magdalenę B., która chwilę później opuściła mieszkanie. 8-latek miał leżeć na stercie poduszek w zakrwawionej koszuli.
Magdalena B. wysłała zdjęcie poparzeń Kamila. "Myliśmy twarz dziecku, ono wyło z bólu"
– Madzia opowiada, że Kamil w zabawie poparzył się. Potem, mówi, że przyrodni starszy brat pobił Kamila – opisywał Artur Topola. – Zaduch i smród niesamowity. Piec grzał na całego. Kamil leżał w stosie poduszek jak śmieć – dodał biologiczny ojciec 8-latka.
Partnerka Artura próbowała obmyć Kamila, żeby móc zawieźć go do lekarza. – Myliśmy twarz dziecku, ono wyło z bólu – powiedziała w rozmowie z "Faktem". To wtedy Artur zadzwonił na pogotowie, które zabrało 8-latka do szpitala.
Interwencje ratowników widział jeden z sąsiadów. – Jak przyleciał helikopter, to wynosili go na rękach, przelewał się przez ręce, nie ruszał się – powiedział w rozmowie z Onetem. Niespodziewanie w pobliżu domu pokazała się Magdalena i Dawid B. – Trzymali się za ręce i cynicznie śmiali, gdy Kamila zabierał śmigłowiec – opisał dla "Faktu" Artur.
Magdalena B. i Dawid. B z zarzutami. Oboje trafili do aresztu za krzywdę 8-letniego Kamila
35-letnia Magdalena B. i ojczym, 27-letni Dawid B., zostali doprowadzeni do prokuratury. Oboje usłyszeli zarzuty, sąd przychylił się do wniosku o trzymiesięczny areszt dla podejrzanych.
Na posiedzeniu aresztowym Dawid B. miał przyznać się do zarzucanych mu przestępstw. Na koniec sam poprosił sąd o aresztowanie na 3 miesiące. – Myślałam, że w mojej pracy już mnie nic nie zaskoczy, ale nie przypominam sobie takiej prośby na rozprawie aresztowej – skomentowała prokurator Edyta Kubska.
Dawid B. oskarżony jest o próbę zabicia pasierba 29 marca, kiedy miał polewać chłopca wrzątkiem i umieszczać go na rozgrzanym piecu węglowym. Magdalenie B. śledczy zarzucają z kolei narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.
MOPS reaguje na sprawę 8-letniego Kamila z Częstochowy
W czerwcu tego samego roku pracownicy socjalni powiadomili sąd o sytuacji rodziny i złożyli wniosek o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej. Sąd jednak nie przychylił się do wniosku.
"W opinii nie było informacji, które mogłyby wskazywać, iż dziecko może doświadczać przemocy" – przekazał MOPS w Częstochowie. Rodzina nie miała założonej na policji niebieskiej karty, nie było tam wcześniej interwencji.
8-letni Kamil z Częstochowy walczy o życie w szpitalu. W jakim jest stanie?
8-latek był bity, miał między innymi połamane nogi i liczne oparzenia. Ojczym miał przypalać go papierosami, oblewać wrzątkiem i wrzucać na rozgrzany piec. Po udzieleniu chłopcu pomocy medycznej o jego stanie poinformował Wojciech Gomułka, rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
– Stan chłopca jest w dalszym ciągu ciężki, ale się ustabilizował. Nie mówimy o jakimkolwiek pogorszeniu sytuacji. Dziecko jest w śpiączce i będzie jeszcze przez dobrych kilka dni z powodu ran oparzeniowych, które zajmują 25 proc. powierzchni ciała – powiedział dla "Faktu".
Oparzenia na ciele 8-latka powstały tydzień przed trafieniem do szpitala. Złamanie zaś na miesiąc przed interwencją lekarzy. Medycy wskazali, że rany ani złamania 8-letniego Kamila nie były leczone.
– Przy przyjęciu chłopiec był w stanie średniociężkim, wydolny krążeniowo i oddechowo, pod wpływem leków przeciwbólowych. Stwierdziliśmy rozległe obrażenia, które w naszej opinii powstały co najmniej kilka dni wcześniej – przekazał dla Onetu dr Andrzej Bulandra.