Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, jest przekonany, że choć Wielka Brytania nie opuści Unii Europejskiej, to jej pozycja we wspólnocie osłabnie. To szansa dla Polski, która w ciągu kilku lat może wejść do europejskiej czołówki. Polityk przekonywał, że niepowodzenia wspartych przez UE starań o wrak pokazują, że opozycja myliła się krytykując rząd za to, że już krótko po katastrofie nie umiędzynarodowił sprawy.
Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych jest przekonany, że przemówienie Davida Camerona raczej pomoże temu krajowi zostać w UE, a nie ją opuścić. – Warto je przeczytać. To ważne wystąpienie, krystalicznie jasne, popis retoryczny. Są elementy, które mogą cieszyć – przekonywał. – Cameron zdemontował ileś mitów eurosceptycznych. Będzie trudno eurosceptykom mówić, że Wielka Brytania będzie silniejsza poza Unią, albo będzie lepszym sojusznikiem USA – cieszył się polityk. Przyznał, że to wymagało odwagi. – Kiedy Cameron mówił o pozytywach UE, to z 51 procent do 30 spadła liczba popierających wyjście. To pokazuje, że ta opozycja jest płytka, potrzeba tylko przywództwa – oceniał Sikorski.
Pomimo, że zdaniem Sikorskiego Wielka Brytania zostanie w Unii, to przemówienie będzie miało poważne skutki dla unijnej polityki. – Pozostaje pytanie, jaki skutek będzie miało to przemówienie dla pozycji Wielkiej Brytanii, UE i Polski – zastanawiał się. – Ja uważam, że w efekcie tego planu Wielka Brytania nie wyjdzie z Unii. Proszę pamiętać, że ono jest uwarunkowane po pierwsze wygraniem wyborów, a konserwatyści mają 15 procent mniej niż Partia Pracy. Poza tym zawarciem nowego traktatu, a tego UE raczej nie będzie chciała, i po trzecie pewnymi wyłączeniami dla Wielkiej Brytanii – wyjaśniał minister spraw zagranicznych.
Zdaniem wiceprzewodniczącego PO wczorajsze wystąpienie brytyjskiego premiera osłabi pozycję jego kraju w UE. – Cameron przesunął swój kraj z triumwiratu Francja, Niemcy, Wielka Brytania, do roli kraju specjalnej troski, nad którym trzeba się pochylić, bo może wyjść. Teraz ta grupa trzymająca władze będzie miała inny kształt – przewidywał. – Merkel po raz kolejny pokazuje, że nie chce wypychać, ale to nie to samo co współrządzenie, bo Cameron pokazał, ze nie interesuje ich unia polityczna "chcemy załatwić swoje interesy i wracać na swoją wyspę". Unia polityczna jest poza ich horyzontem – stwierdził gość "Poranka Radia TOK FM".
Zdaniem szefa MSZ interesy Polski są zupełnie przeciwne niż interesy Wielkiej Brytanii. – Reszta państw chce unii politycznej, bo tylko tak Unia może zachować swoje wpływy w świecie – zapewniał. – W naszym interesie jest zabezpieczenie naszego członkowska w cywilizacja łacińskiej, a dlatego trzeba ściślejszej integracji. W ciągu dekady możemy dołączyć do grupy decydentów, ale trzeba kontynuować reformy i wejść do strefy euro – przekonywał Sikorski.
Polityk jest przekonany, że mamy szansę na sukces w negocjacjach nad unijnym budżetem i polski MSZ ciężko na to pracuje. – To intensywne zakulisowe działania. Jestem umiarkowanym optymistą. Wygląda na to, że będzie kompromis, który będzie do zaakceptowania dla wszystkich, także dla nas, bo nie przewiduje cięć w polityce spójności – zdradził minister spraw zagranicznych.
Sikorski nie wycofuje się ze swojej walki o sprowadzenie do kraju wraku tupolewa. – Catherine Ashton zrobiła to, o co ją prosiłem, czyli poruszyła sprawę wraku na marginesie szczytu Unia-Rosja – cieszył się minister. – Działaliśmy kanałami dyplomatycznymi przez dwa lata, nie przyniosło to skutku. Nie ma innej drogi, niż przeniesienie na wyższy szczebel – uzasadniał. – To też pokazuje opozycji, która przez dwa lata trąbiła, że gdybyśmy umiędzynarodowili tę sprawę, to wrak zaraz by wrócił. Jak widać nie - Rosja to nie jest łatwy partner – dodał.