Pretendent do brytyjskiej korony, książę Harry, stwierdził w wywiadzie, że przygotowywał się do pracy pilota śmigłowca, grając na Playstation. – To dla mnie radość, bo należę do ludzi, którzy uwielbiają grać na Playstation i Xboksie, więc myślę, że z moimi kciukami jestem dość pomocny – stwierdził. Takie podejście krytykuje w naTemat starszy sierżant Przemysław Wójtowicz, były snajper.
Książę Harry porównał w wywiadzie zabijanie talibów na wojnie w Afganistanie do grania na Playstation.
Trzeba być albo socjopatą, albo być niespełna na umyśle, by coś takiego powiedzieć, a przede wszystkim by coś takiego pomyśleć. Podczas każdej misji trzeba szanować wroga, bo to gra fair play. W żołnierzu nie może być nienawiści, bo nienawiść zabija. Przede wszystkim jego samego.
Rozmawiałem z Chrisem Kyle'm, który jako snajper zabił 160 osób i pomimo, że przepracował ten okres pisząc książkę, na jego twarzy wciąż było widać, że to ciężkie przeżycie. Może książę Harry stara się odepchnąć ten ciężar od siebie?
Miałem tylko kiedyś okazję rozmawiać z ojcem Harry'ego, księciem Karolem. Samego Harry'ego nie znam, nie wiem jaki ma charakter i dlaczego coś takiego powiedział. Co do Kyle'a, to uważam, że nie ma się czym chwalić.
Kyle mówił też, że podczas walki czuł się odpowiedzialny za życie kolegów i to mu pomagało. Rzeczywiście tak jest?
Tak, myślenie o kolegach pomaga. A także świadomość, że talibowie nie są białymi owieczkami i robią naprawdę okropne rzeczy w Afganistanie. Przecież oni okropnie traktują kobiety, są w stanie zabić je za niewielkie przewinienia. Źle obchodzą się z dziećmi, potrafią je tak po prostu zostawić na ulicy. Albo przyjeżdżają do wioski i zastraszają 17-letnich chłopaków, by się do nich przyłączyli. Jeśli się nie zgodzą, to obcinają głowy kilkorgu z nich i reszta się zgadza.
Później wysyłają tych chłopaków na pole walki, dając im jakieś drobne pieniądze, a oni giną od kul, gdy prawdziwi prawodawcy siedzą i liczą pieniądze. Nie żałuję talibów, jeśli zginą, ale tych młodych, niewinnych chłopców. Wojna jest straszna, nie tęsknię za nią. Mam oczywiście jakieś dobre wspomnienia z tego okresu, ale nie tęsknię za wojną. Ona niszczy.
Harry przestał odczuwać wojnę, a był pilotem śmigłowca. W jak bardzo wirtualnym świecie muszą żyć operatorzy dronów.
To oczywiste, że siły koalicji mają ogromną przewagę nad talibami. Jednak kiedy kończyłem kanadyjski kurs snajperski mój instruktor powiedział mi, żeby nigdy nie zapominać, że przeciwnik też zabija, też ma broń.
Rzeczywiście operatorzy dronów mają ekran, przyciski i mogą nie odczuwać zbytnio powagi wojny. Podobnie operatorzy karabinów maszynowych, którzy strzelają z kilometra i właściwie widzą w celowniku tylko niewielkie postaci, które się przewracają. To ich jedyny kontakt z ofiarą. Ze snajperem jest zupełnie inaczej. On przez dłuższy czas śledzi swoją ofiarę w celowniku, poznaje jej nawyki i w pewnym momencie musi przeciąć życie tej osoby. Podobnie jak komandos, który również musi podejść bardzo blisko swojej ofiary. To jest naprawdę ciężkie przeżycie dla każdego, kto musi to zrobić.