Jan Tomaszewski notorycznie łamie przepisy, parkując samochód przed swoim biurem poselskim. Mieści się ono przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, gdzie obowiązuje zakaz wjazdu. - Będę popełniał te wykroczenia, bo nie przyjeżdżam tam na wódkę, czy na tańce, tylko po to, aby spotkać się z wyborcami - mówi wzburzony poseł PiS. Jan Tomaszewski nie jest jedynym parlamentarzystą, który działalnością poselską usprawiedliwia obchodzenie prawa. Czy są, sytuacje, kiedy posłowie mogą przymknąć oko na prawo w imię swojej działalności?
Jan Tomaszewski uważa, że celowo utrudnia mu się spotkanie z wyborcami. Wielokrotnie zwracał się do władz Łodzi, aby przyznano mu miejsce parkingowe w okolicach biura poselskiego. Nie doczekał się żadnej odpowiedzi. - Do tej pory nikomu nie przeszkadzało, że posłowie Platformy Obywatelskiej parkowali przy Piotrkowskiej - mówi. Według Tomaszewskiego, brak przyznania mu miejsca parkingowego, to efekt rozgrywki politycznej prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. Poseł doczekał się niedawno blokady na kole swojego samochodu - jeden do zera dla Pani Zdanowskiej. To jej jedyny sukces od rozpoczęcia kadencji - ironizuje poseł PiS.
Tomaszewski przyznaje, że nie czuje się dobrze w obecnej sytuacji. Łamanie przepisów przez parlamentarzystów to zły sygnał dla obywateli. Nie czuje się jednak przestępcą i zapowiada, że nie przestanie łamać przepisu, chyba że Sejm uchyli mu immunitet. - Często noszę przy sobie bardzo ważne dokumenty. Nie powinienem z nimi paradować przez pół Łodzi - usprawiedliwia się poseł.
Łamanie przepisów to zjawisko ponadpartyjne
Poseł Jan Tomaszewski nie jest jedynym, który w ostatnim czasie łamał, oraz jak zapowiada, będzie łamał przepisy. Parlamentarzyści od dawna pokazują, że ustanawiane przez nich prawo dotyczy przede wszystkim zwykłych obywateli. Coraz częściej jednak występki polityków wychodzą na światło dzienne. Oto jeden z filmików zamieszczonych w internecie, pokazujący łamanie przepisów przez polityków i ich pracowników.
"Bronkobus" przekracza dopuszczalną prędkość
"Bronkobus" czyli autobus kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego przekracza dozwoloną prędkość. Kampania wyborcza nie wydaje się być wystarczającym powodem (o ile takie istnieją) aby jechać 80 km/h w obszarze zabudowanym. Można by uznać, że kierowca autobusu którym podróżował Bronisław Komorowski miał wyjątkowego pecha, a nadmierna prędkość była chwilowa. Jednak zbyt duża prędkość auta którym przemieszczał się ówczesny marszałek, była już wcześniej obiektem ataków dziennikarzy.
Dziennikarze programu "Teraz My" ujawnili nagranie, na którym limuzyna Bronisława Komorowskiego pędziła ulicami Warszawy z prędkością 140 km/h. Polityk usprawiedliwiał się, że spieszył się na opłatek do podwarszawskiego Parzniewa oraz tym, że jest mocno spóźniony. Wyraźnie nie widział też nic złego w zachowaniu swojego kierowcy.
Swoistym klasykiem łamania przepisów drogowych jest europoseł Jacek Kurski. Praca w Parlamencie Europejskim zmusza go do pokonywania dużych odległości. Jedną z najsłynniejszych podróży Kurskiego była jednak ta do Olsztyna. Europoseł spieszył się na otwarcie swojego biura poselskiego. Jego BMW X5 zostało zatrzymane przez olsztyńskich policjantów. Polityk przekroczył dozwoloną prędkość o blisko 40 km/h. Nie dostał jednak ani 300 złotych mandatu, ani sześciu punktów karnych. Rzeczniczka Olsztyńskiej Policji powiedziała, że europoseł zasłonił się immunitetem. Jacek Kurski nie potwierdził tej informacji. Przyznał, że został tego dnia zatrzymany przez policjantów, gdyż został przez nich rozpoznany. Mandatu uniknął zaś dlatego, że policjanci chcieli aby zdążył.
Czy posłowie mogą zasłaniać się immunitetem?
- Absolutnie nie - twierdzi Marek Borowski. Były Marszałek Sejmu alarmuje, że takie nadużycia prowadzą do dyskusji o zniesieniu immunitetu. Według niego, nie można na to pozwolić. - Jeśli Pan Tomaszewski nie ma gdzie parkować, powinien udać się do prezydent Łodzi i do skutku prosić o wyznaczenie miejsca. Według Borowskiego, wszyscy posłowie powinni płacić za swoje mandaty, niezależnie czy otrzymali je za prędkość, złe parkowanie, czy cokolwiek innego.
- Immunitet został stworzony po to, aby chronić opozycję przed represjami rządu, a nie po to, by łamać przepisy - dodaje.
Wiem, że moi kierowcy i innych samochodów rządowych i sejmowych wiedzą gdzie są radary i bardzo pilnują tego, żeby w tych miejscach prędkości nie przekraczać w sposób szczególny.