To cud, że kierowca przeżył ten wypadek. Ciężarówka zwisała z wiaduktu na autostradzie
redakcja naTemat
19 kwietnia 2023, 15:39·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 kwietnia 2023, 15:39
Świadkami dramatycznych scen byli ostatnio kierowcy, którzy przejeżdżali autostradą w Pensylwanii. Doszło tam do wypadku z udziałem ciężarówki, która przewoziła prawie 20 ton ładunku. Pojazd przewrócił się, a naczepa zwisała z wiaduktu. Kierowca przeżył i mówi o prawdziwym "cudzie".
Reklama.
Reklama.
Do wypadku doszło 12 kwietnia, a szczegóły tego zdarzenia opisuje "The Washington Post". W okolicy miejscowości South Strabane Township w Pensylwanii ciężarówka prowadzona przez Kostasa Hobitakisa wypadła z drogi na zakręcie, po czym przewróciła się i uderzyła w betonową ścianę.
Pojazd dosłownie zawisł na wiadukcie. Jak wynika ze zdjęć i nagrań, część ładunku – prawie 20 ton tektury – spadła z wysokości piątego piętra. Pojazd utrzymał się jednak na górze, co uratowało 37-letniego kierowcę.
Hobitakis relacjonuje, że po prostu zaczął się modlić. Udało się go uratować – skończyło się na kilku skaleczeniach i zadrapaniach, ale mężczyzna nie ukrywa, że to cud, że wyszedł cały z tego wypadku. – Po prostu zwisałem z wiaduktu. Nie było możliwości dotarcia do górnych i dolnych drzwi, jedyną opcją wyjścia była przednia szyba, więc wybiłem ją i wysiadłem – mówi dla wpxi.com.
Chociaż Hobitakis podkreślał, że jechał z dozwoloną prędkością, policja stanowa Pensylwanii ukarała go za przekroczenie prędkości i jazdę poza wyznaczonym pasem ruchu.
A co naprawdę było przyczyną wypadku? Hobitakis zapewnia, że jechał zgodnie z przepisami. Z jego relacji wynika, że chociaż zaczął hamować odpowiednio wcześniej, to ciężarówka nie zwolniła do bezpiecznej prędkości. Kiedy znalazł się na zakręcie, nie był już w stanie opanować rozpędzonego pojazdu z potężnym ładunkiem.
Mężczyzna podkreśla, że bał się nie tylko upadku z dużej wysokości. Każda iskra mogła doprowadzić do pożaru, a w takiej sytuacji ogień błyskawicznie zająłby całą kabinę kierowcy. – Myślałem, o mój Boże... to było jak coś nierealnego. Wyglądało jak film – tłumaczył poszkodowany.
Hobitakis, który na co dzień mieszka w Chicago, po dramatycznym wypadku zatrzymał się w hotelu. Następnego dnia odebrał swoje rzeczy z ciężarówki, po czym wynajął samochód i wrócił do domu w Illinois. Na razie nie wie, czy jeszcze będzie pracował jako kierowca ciężarówki.
Z informacji "The Washington Post" wynika, że Hobitakis musi zapłacić 1,5 tys. dolarów kary w związku ze skutkami wypadku.