Paweł Lisicki o pierwszym numerze "Do Rzeczy".
Paweł Lisicki o pierwszym numerze "Do Rzeczy". Fot. Sławomir Kamiński / AG

"Po niecałych dwóch miesiącach, trzymają Państwo w ręku nowy tygodnik – "Do Rzeczy". Z tymi samymi w większości autorami, ale z lepszym, czytelniejszym i jeszcze bardziej nowoczesnym, wierzę, układem" – zapewnia Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnik, którego pierwszy numer w piątek trafił do kiosków.

REKLAMA
Paweł Lisicki zapewnia w swoim editorialu, że historia z "Uważam Rze" i powstanie "Do Rzeczy" udowodniły, że "wolnego słowa nie udało się stłumić".
Paweł Lisicki

Krytyczni wobec władzy publicyści mogą pisać, mówić, oceniać. W miejsce zniszczonego czasopisma pojawiło się nowe, równie niepokorne, równie odważne i ciekawe. Z tymi samymi nazwiskami: Wildstein, Ziemkiewicz, Łysiak, Semka. CZYTAJ WIĘCEJ


Lisicki zaznacza, że z debaty publicznej nie zniknął również Cezary Gmyz, który stracił pracę w "Rzeczpospolitej" po tekście o trotylu na wraku Tupolewa. Gmyz znalazł miejsce wśród publicystów "Do Rzeczy". Zdaniem Lisickiego powstanie "Do Rzeczy" udowodniło również, że "zwyciężyła solidarność".
Paweł Lisicki

Nie przypominam sobie w ostatnich latach sytuacji, w której kilkunastu najważniejszych publicystów zdecydowało się odejść z pracy. Odejść w akcie sprzeciwu wobec prób ingerowania w niezależność i autonomię redakcji. CZYTAJ WIĘCEJ


To właśnie dzięki ich postawie i zaangażowaniu "w przestrzeni publicznej znowu będzie brzmiał donośnie głos konserwatywno-liberalny". Naczelny "Do Rzeczy" zaznacza, że będzie to głos mocny, rozsądny i suwerenny.