Seanse horrorów potrafią wykurzyć z kin wrażliwszych, gdyż często w ich DNA wpisana jest makabra, którą nie każdy może wytrzymać. Te filmy wydają się jednak niewinne, a również zmusiły widzów do opuszczenia sal kinowych. Dlaczego?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Co do tego, że horrory potrafią wypędzić ludzi z kina, nikt nie ma wątpliwości. Udało się to między innymi takim tytułom jak "Teksańska masakra piłą mechaniczną" czy "Dom, który zbudował Jack".
Widzowie wychodzili również także z seansów takich tytułów jak "Deadpool" czy "The Walk. Sięgając chmur".
Oto nieoczywiste filmy, na których ludzie wyszli z kin.
Deadpool, reż. Tim Miller (2016)
Marvel po wykupieniu przez Disneya w 2009 roku przyzwyczaił widzów do tego, że ich filmy są kid-friendly, a więc na seans można wybrać się całą rodziną. I wtedy w 2016 roku na ekrany wszedł "Deadpool" z Ryanem Reynoldsem w tytułowej roli.
Pomimo tego, że produkcja była oznaczona kategorią R oraz otwartego listu Reynoldsa do rodziców, by tym razem nie zabierali do kina pociech, wielu z nich pojawiło się na seansach wraz z nimi. Rodziny z dziećmi szybko zaczęły jednak opuszczać sale, gdy usłyszały natężenie wulgaryzmów oraz żartów zdecydowanie nieskierowanych do uszu najmłodszej widowni.
The Walk. Sięgając chmur, reż. Robert Zemeckis (2015)
"The Walk. Sięgając chmur" to dramat biograficzny Roberta Zemeckisa ("Powrót do przyszłości", "Forrest Gump"), w którym Joseph Gordon-Levitt ("Proces Siódemki z Chicago", "Incepcja") wciela się we francuskiego artystę Philippe'a Petita, który w połowie lat 70. przeszedł po linie rozpiętej pomiędzy wieżami World Trade Center.
Film nie zebrał rewelacyjnych recenzji od krytyków, jednak jako jedną z jego zalet wymieniono sposób, w jaki go nakręcono – czasami miało się wrażenie, że samemu idzie się po rzeczonej linii (szczególnie, jeśli wybrało się seans 3D). To, co dla jednych było niezwykłym przeżyciem, dla innych torturą, od której robiło się tak niedobrze, że aż trzeba było opuścić salę wcześniej.
Człowiek-scyzoryk, reż. Dan Kwan, Daniel Scheinert (2016)
Zanim duet Dan Kwan oraz Daniel Scheinert nakręcił obsypane Oscarami"Wszystko wszędzie naraz", zrealizował kameralną komedię z Paulem Dano ("Aż poleje się krew") i Danielem Radcliffem ("Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II"), która podbiła niezależne festiwale filmowe.
"Człowiek-scyzoryk" dla niektórych okazał się jednak zbyt mocny. Chociaż w filmie nie ma brutalnych scen, sporo czasu poświęcono bohaterowi Radcliffa, który gra... pierdzące zwłoki. Dla części widzów to było zbyt wiele.
Projekt: Monster, reż. Matt Reeves (2008)
"Projekt: Monster" to film w reżyserii Matta Reevesa, którego nazwisko w ostatnim czasie zostało rozsławione rewelacyjnym "Batmanem". Horror science-fiction z 2008 roku opowiada o ataku tajemniczego potwora na Manhattan.
Film został nakręcony modną w tamtym czasie techniką found-footage, więc obraz nieustannie się trząsł. Sprawiło to, że sporo widzów miał podczas seansu mdłości i musiało opuścić sale. Zjawisko to było tak powszechne, że wkrótce w kinach pojawiły się ostrzeżenia, że tytuł może powodować nudności.
Zjawa, reż. Alejandro González Iñárritu (2015)
"Zjawa" w reżyserii meksykańskiego reżysera Alejandra Gonzáleza Iñárritu ("Bardo, fałszywa kronika garści prawd", "Birdman") to film, za który Leonardo DiCaprio doczekał się wreszcie Oscara.
Nie wszystkim dane było zobaczyć jego występ do końca. Osadzony na początku XIX wieku dramat zemsty nie szczędzi widzom brutalnych scen, takich jak walka z niedźwiedziem, rozrywanie uszu czy przemywanie głębokich ran z bliska. Niektórzy nawet dla Leo nie byli w stanie tego wytrzymać.
Król lew, reż. Rob Minkoff, Roger Allers (1994)
Jak wieść niesie, kto na "Królu lwie" nie płakał, ten nie ma serca, ale żeby aż wychodzić z kina? Podobno nie było to wcale tak rzadkie, jednak chodziło przede wszystkim o uczucia dzieci, a nie dorosłych.
Scena, w której Skaza morduje Mufasę, który ginie pod kopytami rozpędzonych gnu do dziś wzbudza dyskusję, czy nie jest zbyt brutalna dla najmłodszych widzów. W 1994 roku, kiedy film miał premierę, wielu rodziców musiało opuszczać sale kinowe, by uspokoić rozpłakane maluchy.
Indiana Jones i Świątynia Zagłady, reż. Steven Spielberg (1984)
"Indiana Jones i Świątynia Zagłady" w połowie lat 80. był filmem uważanym za familijny, na który do kin wybierały się całe rodziny. Jakie było więc ich zdziwienie, gdy nagle w jednej ze scen (dziś słynnej) kapłan wyrwał z piersi jednego z mężczyzn wciąż bijące serce...
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – kontrowersje związane z filmem Stevena Spielberga sprawiły, że utworzono nową kategorię wiekową: doskonale znane dziś w USA PG-13, którym oznaczone jest m.in. większość filmów Marvela.
Pod skórą, reż. Jonathan Glazer (2013)
"Pod skórą" to thriller science-fiction Jonathana Glazera (reżysera filmu "Narodziny" z Nicole Kidman) na podstawie powieści Michela Fabera, w którym Scarlett Johansson wciela się w polującą na mężczyzn "kobietę".
Jak można się domyślić, to nie piękna Scarlett sprawiła, że widzowie pouciekali z kina. Powodem nie były też dokonywane w filmie morderstwa, a jego tempo oraz brak dialogów, które sprawiły, że część publiczności umierała... z nudów.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.