Witalija Djaczenko chciała polecieć na turniej tenisowy do Paryża. Podróż z Egiptu miała odbyć się przez Warszawę, jednak załoga PLL LOT nie wpuściła Rosjanki na pokład samolotu już w Kairze. Rozżalona tenisistka poskarżyła się w mediach społecznościowych, ale słowa krytyki powinna skierować nie pod adresem przewoźnika, ale wysłać na Kreml.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ograniczenia wjazdu Rosjan do Polski zostały zaostrzone pod koniec września 2022 roku
Nowelizacja rozporządzenia MSWiA zmniejszyła zakres wyjątków, aby wykluczyć ich podróżowanie w celach turystycznych, biznesowych, kulturalnych i sportowych
Rejs z Kairu do Paryża odbywał się przez Warszawę. Jedną z pasażerek lotu, który obsługiwały Polskie Linie Lotnicze LOT, miała być Witalija Djaczenko, 32-letnia tenisistka z Rosji.
Załoga nie wpuściła jednak Rosjanki na pokład i miała prawo tak postąpić. Djaczenko całą sprawę skomentowała w mediach społecznościowych i poskarżyła się na to, co ją spotkało w stolicy Egiptu.
Tenisistka Witalija Djaczenko nie została wpuszczona do samolotu PLL LOT
Pracownicy PLL LOT, jak podaje Onet, tłumaczyli swoją decyzję sankcjami nałożonymi na Rosję po tym, jak Władimir Putin i jego wojsko napadli na Ukrainę w 2022 roku. Obywatele Federacji Rosyjskiej mają bowiem zakaz wjazdu przez lotnicze i morskie przejścia graniczne w Polsce.
Przypomnijmy, że ograniczenia wjazdu Rosjan do Polski zostały zaostrzone pod koniec września 2022. Nowelizacja rozporządzenia MSWiA zmniejszyła zakres wyjątków, aby wykluczyć ich podróżowanie w celach turystycznych, biznesowych, kulturalnych i sportowych.
Ze wpisu rosyjskiej tenisistki w mediach społecznościowych dowiadujemy się, że spędziła 18 godzin na lotnisku w Kairze "bez jedzenia, snu i możliwości odlotu". Djaczenko ma duży żal do polskiego przewodnika – jak przekonywała, przez swoje obywatelstwo była traktowana "jak obywatelka trzeciej kategorii".
Rosjanka nie doleciała na turniej w Paryżu, mimo że – jak tłumaczyła – miała wszystkie dokumenty: listy poparcia Związku Tenisa Kobiet (WTA), Międzynarodowej Federacji Tenisa (ITF), a także od ojca, który urodził się w Ukrainie i pracuje dla ONZ.
Wśród komentarzy internautów znalazły się sugestie, że Djaczenko mogła polecieć do Francji przez Turcję, która wciąż ma otwarte swoje granice dla Rosjan. Tenisistka próbowała z kolei dostać się do Unii Europejskiej przez Niemcy, jednak Lufthansa odmówiła jej wjazdu z tego samego powodu, co pracownicy polskiego przewoźnika.
Okazało się, że tenisistka miała także wizę hiszpańską i w tej sytuacji, jak tłumaczył niemiecki przewoźnik, wjazd do strefy Schengen musi odbywać się przez Hiszpanię.
Najważniejszym osiągnięciem rosyjskiej tenisistki było dotarcie do trzeciej rundy Wimbledonu w 2018 roku. Najwyższą pozycją, jaką Djaczenko zajmowała w rankingu WTA, było 71. miejsce w listopadzie 2014.
"Spałam na ławkach, nie miałam jedzenia i możliwości opuszczenia lotniska. Zostałam potraktowana jak osoba trzeciej kategorii. Nie mam jak dostać się na turniej ze względu na ograniczenia wizowe i linie, które nie przewożą Rosjan. Muszę odmówić udziału, a jedyną opcją jest powrót do domu i przegapienie kolejnego turnieju przez tę sytuację…".