Rozszerzone samobójstwo – takie są wstępne ustalenia policji w sprawie zbrodni w Chodzieży, gdzie policjanci w jednym z domów znaleźli pięć ciał, w tym jedno czteromiesięcznego dziecka. Ciała były związane, a usta zaklejone taśmą. Oto wszystko, co wiadomo w tej sprawie.
Reklama.
Reklama.
Małżeństwo z małym dzieckiem przeprowadziło się do Chodzieży dwa miesiące temu
Młodzi zamieszkali z rodzicami mężczyzny, ponieważ jego ojciec był po wylewie i potrzebował opieki
Nikt, łącznie z przedstawicielem gminy nie przypuszczał, że rodzina może mierzyć się z problemami, które doprowadzą do zbrodni
Zbrodnia w Chodzieży
W poniedziałek 24 kwietnia ok. godz. 20:00 policja weszła do domu jednorodzinnego w Chodzieży. Funkcjonariuszy na miejsce wezwała zaniepokojona rodzina, która nie mogła skontaktować się z bliskimi. Drzwi do domu były uchylone. Po przekroczeniu progu policjanci doznali szoku.
W domu znaleziono łącznie pięć ciał. Na łóżku w sypialni na parterze leżało ciało 38-letniej kobiety. Kobieta miała związane ręce i zaklejone taśmą usta. Obok niej leżały przykryte kołdrą zwłoki czteromiesięcznego dziecka, mężczyzny w średnim wieku i nóż, którym – jak się później okazało – dokonano zbrodni.
Na piętrze domu przy ul. Podgórnej w Chodzieży policjanci odkryli ciało 73-letniego mężczyzny i jego 72-letniej żony. Wszystkie ofiary miały na szyi głębokie rany.
Rzeczniczka policji w Chodzieży st. sierż. Karolina Smardz-Dymek potwierdziła w rozmowie z naTemat, że wszyscy mieszkali pod jednych dachem i byli ze sobą spokrewnieni.
– Byli to członkowie jednej rodziny. Na razie zakładane są wszystkie możliwe scenariusze. Trwa zabezpieczanie dowodów. Na tym etapie, dla dobra śledztwa nie udzielamy więcej informacji – powiedziała funkcjonariuszka.
Prokuratura wyklucza wersję, jakoby sprawcą był ktoś, kto uciekł z miejsca zdarzenia. Śledczy nie ujawniają jednak, jaki mógł być motyw zbrodni i kiedy dokładnie do niej doszło.
Sąsiedzi rodziny zdradzili, że dom należał do zamordowanych emerytów, do których dwa miesiące temu wprowadził się syn z żoną i dzieckiem. Powodem przeprowadzki była pomoc ojcu, który miał niedawno wylew.
"To była zwykła rodzina"
– Nie było żadnych sygnałów o nieprawidłowościach – mówił reporterom TVN24 burmistrz Chodzieży Jacek Gursz. Podobne informacje spływały od sąsiadów, którzy nie dostrzegli niepokojących zachowań.
Kilka dni temu małżeństwo z dzieckiem było widziane na spacerze. Wyglądali na szczęśliwych. Później uwagę sąsiadów zwróciły otwarte drzwi od ogrodu, ale że było ciepło, nie wzbudziło to ich niepokoju.
– Otwarte drzwi zauważyłam w nocy z piątku na sobotę i palące się światło w oknie. Ale ta starsza pani miała koty, myślałam, że uchyliła drzwi, żeby sobie tam wchodziły. A palące światło tłumaczyłam sobie tak, że jest małe dziecko i obudziło się w nocy, przecież to normalne – mówiła w TVN24 jedna z sąsiadek.
Zwłoki odkryto w domu w poniedziałek. Policja tłumaczyła, że o interwencję prosili krewni rodziny, którzy od kilku dni nie mieli z nią kontaktu. Na miejscu znaleziono pięć ciał, w tym jedno niemowlęcia.
Czytaj także:
***
Znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys, masz myśli samobójcze?
Telefon interwencyjny dla osób w trudnej sytuacji życiowej Kryzysowy Telefon Zaufania – wsparcie psychologiczne: 116 123 czynny codziennie od 14.00 do 22.00
Całodobowe centrum Wsparcia dla osób w kryzysie emocjonalnym: 800 70 22 22
Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej zadzwoń pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.