Kim jest osoba, która widziała obiekt pod Bydgoszczą? "Tajemniczy mieszkaniec"
redakcja naTemat
28 kwietnia 2023, 09:14·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 kwietnia 2023, 09:14
Spekulacje o tym, co dokładnie spadło w podbydgoskim lesie, a także skąd służby dowiedziały się o zdarzeniu, cały czas się mnożą. Dziennikarze Onetu zapytali mieszkańców miejscowości Zamość, co wiadomo na temat tajemniczego znaleziska oraz osoby, która widziała obiekt.
Reklama.
Reklama.
Służby nie publikują informacji o tym, co spadło w lesie pod Bydgoszczą, co rodzi szereg spekulacji
Śledczy, którzy pracują nad sprawą, nie pokazali także zdjęcia obiektu, ale jest osoba, która widziała go na żywo
Dziennikarze ustalili kilka wersji tego, kto widział obiekt i powiadomił o tym służby
W sieci nie ma zdjęcia tego, co spadło w Bydgoszczy. Co prawda, jak pisaliśmy w naTemat jedna z firm dokumentujących prace na budowach w Bydgoszczy uchwyciła na nagraniu bardzo szybko poruszający się obiekt, który leciał w kierunku Zamościa, ale nie ma gwarancji, że to faktycznie nagranie tego, co spadło w lesie pod Bydgoszczą.
Kto znalazł "pocisk" w lesie pod Bydgoszczą
Dziennikarze informowali, że służby miały otrzymać informację o tajemniczym znalezisku w lesie od osoby, która jeździła tam konno.
Dziennikarze Onetu postanowili wybrać się do Zamościa i zapytać mieszkańców, jaką mają wiedzę na temat sprawy. Jak usłyszeli, po wsi krąży plotka, że któryś z mieszkańców spacerował po lesie i nagle usłyszał huk w pobliżu.
"A później, tu wersje się rozjeżdżają, bo niektórzy mówią, że mieszkaniec zobaczył wypaloną polanę, inni wprost mówią o rakiecie lub o częściach jakieś broni. Nikt tego mieszkańca wskazać jednak nie potrafił" – wskazuje portal.
Media, powołując się na nieoficjalne ustalenia, od początku podawały jednak, że zgłoszenia miała dokonać osoba, która wybrała się na przejażdżkę konną. Jak ustalił reporter PAP, chodziło o klienta jednego z lokalnych pensjonatów. – Będąc na przejażdżce konnej w otaczających nas lasach, zauważył, jak to określił, coś wbitego w ziemię, roztrzaskanego, jakieś odłamki, strzępy oraz taki krater – w rozmowie z dziennikarzem mówił właściciel pensjonatu.
Odkrycia miał dokonać już 22 kwietnia, co oznacza, że jest możliwe, iż nagrany 21 kwietnia film, na którym widać obiekt, faktycznie może przedstawiać ten znaleziony w Zamościu.
Co spadło w Zamościu pod Bydgoszczą?
Ustalenia w sprawie tego, co to za obiekt, na razie są tylko nieoficjalne. Jak podali dziennikarze RMF FM, może to być pocisk powietrze-ziemia, na którym widoczne miały być napisy w języku rosyjskim. Był wbity w ziemię, a jego długość szacowano nawet kilka metrów. Wokół była wielka dziura.
Doniesienia RMF FM wskazują, że znalezione fragmenty należały do polskiej armii, a konkretnie to pozostałość po testach systemów obronnych, które wystrzelono podczas ćwiczeń.
Taką wersję sugerował zresztą od początku w naTemat.pl gen. Roman Polko. Wskazywał wówczas, że "napisy po rosyjsku", o których pisały media, a które miały znajdować się na obiekcie, nie muszą wskazywać na kraj jego przylotu. Generał wyjaśnił, że polska armia nadal ma w swoich zasobach sprzęty radzieckiej produkcji, które wykorzystuje np. podczas ćwiczeń. Takie mogły prowadzić któreś z podbydgoskich jednostek wojskowych.
Najnowsze doniesienia w sprawie tego, co spadło pod Bydgoszczą, przedstawił Onet. Jak informuje portal, nieoficjalne informacje wskazują, że wojsko i służby specjalne zabezpieczyły w lesie w Zamościu jednostkę napędową rakiety ziemia-powietrze dalekiego zasięgu.