W sobotę rano portal "Ukraińska Prawda", powołując się na samozwańcze władze Krymu, poinformował, że płonie skład paliwa w Sewastopolu na okupowanym przez Rosjan Krymie. Zgodnie z tymi informacjami pożar został spowodowany przez bezzałogowy statek powietrzny, najpewniej ukraińskiego drona. Nikt nie został ranny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Ukraińska Prawda" podała, że władze Krymu odebrały wcześniej wezwanie do ewakuacji
Nikt nie zginął i nie został ranny
Wielki pożar na Krymie – płonie skład paliwa
Władze w Kijowie nie odniosły się oficjalnie do tych informacji, jednak wicepremier Ukrainy Mychajło Fedorow zamieścił na Telegramie dość zaskakująco podpisany post. Dodał zdjęcia płonącego składu z dopiskiem: "Sewastopol. Przygotowanie do sezonu wakacyjnego. Dzień dobry."
Przypomnijmy, że Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 r. w wyniku interwencji zbrojnej i nielegalnego referendum. Władze w Kijowie i Zachód uznały te działania Kremla za pogwałcenie prawa międzynarodowego. Dmitrij Pieskow zadeklarował, że zwrot Krymu w żadnym wypadku nie wchodzi w grę, jednak Ukraina planuje odzyskać to terytorium.
"Ukraińska Prawda", powołując się na Centrum Narodowego Oporu, informuje, że kierownictwom rosyjskich spółek państwowych na Krymie polecono przygotowanie się do ewakuacji.
Natomiast amerykański think tank American Enterprise Institute (AEI) w tym tygodniu powiadomił, że rosyjskie wojska wywiozły uzbrojenie – czołgi, pojazdy opancerzone i działa – z jednej z baz w północnej części okupowanego Krymu. AEI potwierdził to na podstawie zdjęć satelitarnych.
"Ukraińska Prawda" podkreśla natomiast, że wcześniej władze okupacyjne półwyspu zaapelowały do władz powiatowych o przygotowanie schronów na wypadek "zagrożeń". Poza tym zalecenia ewakuacji przekazano według ukraińskiego medium bankom, jak i dyrekcji kolei krymskich z podkreśleniem, że dotyczyły także rodzin, a nie tylko samych menedżerów. Przypomnijmy, że nikt nie zginął ani nie został ranny.