Stołeczny ratusz przejął rosyjską szkołę w Warszawie. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował w sobotę wieczorem o szczegółach akcji. Decyzja ta wywołała złość w Moskwie. Polsce znów wygrażał Dmitrij Miedwiediew, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Warszawski ratusz poinformował w sobotę o przejęciu budynku rosyjskiej szkoły średniej przy ulicy Kieleckiej na Mokotowie. Budynek na ul. Kieleckiej 45 został znacjonalizowany i przekazany stronie radzieckiej w 1945 r. W placówce uczyły się dzieci dyplomatów i wojskowych z ZSRR oraz m.in. Bułgarii, Rumunii, Węgier, NRD czy Czechosłowacji.
Wieczorem tego dnia prezydent WarszawyRafał Trzaskowskipoinformował o szczegółach tego przejęcia.
Warszawa przejęła rosyjską szkołę
"Przejęliśmy kolejny budynek bezprawnie zajmowany dotychczas przez Federację Rosyjską. Komornik właśnie zakończył swoje czynności przy ul. Kieleckiej 45. W trybie pilnym wystąpimy do wojewody mazowieckiego o powierzenie nieruchomości Warszawie" – poinformował prezydent Warszawy.
Jak wyjaśnił, stolica chce "przeznaczyć budynek na potrzeby edukacyjne - już od nadchodzącego roku szkolnego, w którym będziemy mierzyć się z trudnościami wynikającymi z kumulacji roczników".
Trzaskowski przypomniał także, że Rosja przy ul. Kieleckiej 45 prowadziła szkołę średnią dla dzieci rosyjskich dyplomatów. "Obiekt nie posiadał żadnego statusu dyplomatycznego – nie był objęty immunitetem. Na przestrzeni lat przedstawiciele miasta oraz MSZ podejmowali szereg prób uregulowania stanu prawnego nieruchomości" – czytamy w jego poście w tej sprawie.
Prezydent stolicy poinformował też, że sobotnie przejęcie odbyło się na podstawie wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 18 stycznia 2016 r., który dodatkowo zobowiązuje Federację Rosyjską do zapłaty ponad 31 mln zł wraz z odsetkami za bezprawne zajmowanie Kieleckiej 45.
"Dziękuję komornikowi, pracownikom ochrony i funkcjonariuszom za pomoc w sprawnym przeprowadzeniu przejęcia obiektu" – podsumował sobotnią akcję prezydent Warszawy.
Miedwiediew: To państwo dla nas nie powinno istnieć
To, co się wydarzyło ws. tego budynku, nie pozostało bez komentarza Rosji. Polsce znów wygrażał były prezydent Dmitrij Miedwiediew.
"Nie widzę żadnego sensu w utrzymywaniu stosunków dyplomatycznych z Polską. To państwo dla nas nie powinno istnieć, dopóki są tam absolutni rusofobowie u władzy, a polscy najemnicy znajdują się na Ukrainie" – napisał na Twitterze. I dodał: "Ci ostatni muszą być bezlitośnie eksterminowani jak śmierdzące szczury".
"Zajęcie szkoły rosyjskiej ambasady w Warszawie można określić jako prowokację, ponieważ Polska od lat łamie prawo międzynarodowe i umowy dwustronne" – oceniła natomiast rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa na swoim kanale Telegram.
Z kolei Andrej Ordasz, pracownik ambasadzie Rosji w Polsce, powiedział wcześniej agencji TASS, że polskie władze zażądały, by pracownicy rosyjskiej szkoły przy ambasadzie w Warszawie opuścili budynek do godziny 19. Powiedział, że w szkole było 29 osób, w tym dzieci. Tak też się stało.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.