Anna Wendzikowska o szczycie depresji. Myślała o odebraniu sobie życia
Anna Wendzikowska od lat spełnia się jako dziennikarka, a prywatnie jako mama. Doczekała się dwóch córeczek Kornelii i Antoniny, które czasem pokazuje na swoim profilu na Instagramie.
Po odejściu z "Dzień dobry TVN" skupia się bowiem głównie na prowadzeniu social mediów, gdzie dzieli się kadrami z odległych podróży oraz swoimi przemyśleniami na różne tematy - w tym o work-life balance, który w jeszcze parę lat temu nie istniał w jej życiu. Obowiązki zawodowe stawiała na pierwszy miejscu.
Pracoholizm i atmosfera, która panowała w redakcji, gdzie była zatrudniona Wendzikowska, boleśnie odbiła się na jej zdrowiu psychicznym. Wspomniała o tym w najnowszej rozmowie z Żurnalistą.
– Najpierw byłam na takiej normalnej terapii, potem byłam na terapii grupowej. Oczywiście, wiesz, psychiatra i leki antydepresyjne – oznajmiła, po czym wyjaśniła, że dziś nie korzysta już z usług terapeuty.
– W tej chwili mam takie poczucie, że z terapii skorzystałam, ile mogłam. Sama sobie ustaliłam swoje programy, schematy, ale żeby je zmienić, to jest to praca podświadomością i dużo takiej pracy własnej. Robię bardzo dużo kursów online, programuję sobie podświadomość. Pracuję sobie teraz sama, bo myślę, że mogę już sobie dobrze określić kierunki – wyjaśniła.
Wcześniejszy stan psychiczny Wendzikowskiej daleki był od stabilnego. Pojawiały się bowiem myśli samobójcze.
– Miałam takie myśli, tak, były takie momenty. Myśli takiego poczucia zapętlenia. To jest jakby klasyczny element depresji, że wydaje ci się, że żadna decyzja i żaden krok w żadną stronę nic już nie zmienią. Nie widzisz światełka na końcu tego – stwierdziła dziennikarka.
– Jak musi być ciemno w twojej głowie, że myślisz o czymś takim? – dopytał Żurnalista swoją gościnię. – No, jak ch*j było ciemno! Co mam ci powiedzieć? – odparła wymownie.
– Jestem osobą proaktywną, działającą, raczej skupiającą się na działaniu, a nie na mieleniu. Żebym więc ja miała poczucie, że już się nie da zrobić, to naprawdę musi być spore zapętlenie – powiedziała, dodając, że czuła się zrezygnowana.
Anna Wendzikowska
podcast Żurnalisty
Prowadzący podcast chciał wiedzieć, jakie emocje i myśli kłębiły się wówczas w głowie dziennikarki.
– To było poczucie, że tu, w tej konfiguracji życia, nie ma nic do zrobienia, pozamiatane. Takie zapętlenie, że jedynym wyjściem jest powiedzieć "bye". Nie tak, że planowałam, z którego okna czy piętra i o której godzinie wyskoczę. Bez przesady, to nie było aż tak. Było tak, że no chyba już tylko mogę umrzeć, bo nic więcej zrobić nie mogę – podsumowała temat depresji.
***
Przypominamy, że każda osoba, która boryka się z depresją lub ma problemy i chciałby porozmawiać, może zadzwonić pod jeden z poniższych numerów telefonu:
Zobacz także