nt_logo

Brudziński broni "ustawy" o seksualizacji dzieci. Kuriozalne słowa polityka

Agata Sucharska

06 maja 2023, 10:36 · 3 minuty czytania
Europoseł PiS Joachim Brudziński był gościem porannej rozmowy RMF FM. Polityk został zapytany o to, czy ustawa sprzeciwiająca się seksualizacji dzieci to pomysł jego partii na rozegranie tegorocznej kampanii wyborczej. Brudziński stwierdził, że projekt jest potrzebny ze względu na zagrożenie, jakie mają jego zdaniem stanowić osoby LGBT.


Brudziński broni "ustawy" o seksualizacji dzieci. Kuriozalne słowa polityka

Agata Sucharska
06 maja 2023, 10:36 • 1 minuta czytania
Europoseł PiS Joachim Brudziński był gościem porannej rozmowy RMF FM. Polityk został zapytany o to, czy ustawa sprzeciwiająca się seksualizacji dzieci to pomysł jego partii na rozegranie tegorocznej kampanii wyborczej. Brudziński stwierdził, że projekt jest potrzebny ze względu na zagrożenie, jakie mają jego zdaniem stanowić osoby LGBT.
Brudziński broni "ustawy" o seksualizacji dzieci. Kuriozalne słowa polityka. Fot. screen YouTube / RMF24
  • Joachim Brudziński popiera nowy projekt obywatelski wspierany przez PiS w obronie przed seksualizacją dzieci
  • Polityk mówi o "wydziwionych osobach dorosłych", które "symulują akt seksualny"

"Przeciw obscenicznym zachowaniom w szkołach"

Dziennikarz RMF FM Krzysztof Ziemiec zapytał europosła PiS Joachima Brudzińskiego o opinię w sprawie ostatniego głośnego projektu obywatelskiego wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość - ustawie o ochronie dzieci przed seksualizacją.

Inicjatywa pojawiła się niespodziewanie tuż przed wyborami, dlatego prowadzący poranną rozmowę RMF FM dopytywał, czy jest to pomysł partii na tegoroczną kampanię.

– Jestem ojcem, obserwowałem niedawno co się działo tutaj, w stolicy Belgii, Brukseli. Protesty rodziców przed przedszkolami, szkołami, przeciwko już tak obscenicznym zachowaniom w szkołach ze strony różnych środowisk, umownie powiedzmy LGBT – powiedział Joachim Brudziński.

Dziennikarz zauważył, że do takich sytuacji jednak nie dochodzi w Polsce. – Wystarczy wsłuchać się w słowa marszałek Elżbiety Witek, które ją jako pedagoga i matkę zainspirowały do tego, żeby objąć patronatem tę inicjatywę społeczną rodziców przeciwko seksualizacji dzieci – odparł polityk. – Jeżeli jakiś rodzic jest zainteresowany tym, aby jego dziecko w wieku czterech, pięciu, sześciu lat obserwowało wymalowane, wydziwnione osoby dorosłe w jakichś ekspresjach symulujących akt seksualny, jakieś ruchy frykcyjno-kopulacyjne przed oczami dzieci, to niech on te dzieci na swoją odpowiedzialność zaprowadza, ale poza mury szkoły – powiedział.

Kontrowersje wokół pomysłu PiS

Przypomnijmy, że w czwartek 4 maja prezes PiS Jarosław Kaczyński i marszałek Sejmu Elżbieta Witek w świetle kamer wsparli obywatelski projekt "Chrońmy dzieci". Prezes PiS dał do zrozumienia, że muszą istnieć ograniczenia zastosowane przez władze szkolne.

– Jeżeli ktoś powinien być w Polsce chroniony najbardziej, zdecydowanie są to dzieci. Różnego rodzaju dziwne pomysły nie mogą być realizowane kosztem dzieci. Dorośli mogą podejmować własne decyzje, odnoszące się do tego, co robią, czego chcą słuchać, z czym chcą mieć kontakt. Natomiast jeśli chodzi o dzieci, tutaj muszą istnieć ograniczenia – przekonywał Jarosław Kaczyński.

Jego zdaniem problem seksualizacji dotyczy w Polsce nawet dzieci w wieku przedszkolnym. – Oczywiście nie wszędzie, ale nie ma bardzo wyraźnej bariery prawnej, która prowadziłaby do tego, że tego rodzaju przedsięwzięcia byłyby zatrzymywane – dodawał.

Lubnauer o pomyśle Kaczyńskiego

Duże wątpliwości co do tego pomysłu zgłaszają politycy opozycji. – To Lex Czarnek 3 w przebraniu, który ma skłócić rodziców. Tata Kazia będzie decydował za mamę Ali, w jakich zajęciach może uczestniczyć jej córka – powiedziała naTemat Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej. Członkini opozycji przypomina, że prawo oświatowe już teraz przewiduje, że dyrektor szkoły, który chce zorganizować dodatkowe zajęcia edukacyjne, musi zasięgnąć opinii rady rodziców.

– Reguluje to artykuł 109 prawa oświatowego. PiS nie musi na nowo wymyślać koła. A ostatecznie rodzice decydują czy i w jakich zajęciach dodatkowych biorą udział ich dzieci – dodała polityczka.