Katarzyna Lubnauer nie ma wątpliwości, że dzieci w Polsce zasługują na szczególną ochronę.
– Dzieci trzeba chronić na przykład przed pedofilią i pornografią. Tu wszyscy się zgadzamy. Jednak gdy usłyszałam o pomyśle PiS, to tak jak Donald Tusk poczułam mdłości, bo Jarosław Kaczyński wykorzystuje temat edukacji i dzieci do wojny ideologicznej – mówi naTemat posłanka Koalicji Obywatelskiej. Jej zdaniem rządzący zdecydowali się na "cyniczną zagrywkę wyborczą", a "seksualizacją dzieci są pytania posła PiS Jacka Kurzępy do 13–14 latków o ich życie seksualne, ale nie rzetelna edukacja seksualna za zgodą rodziców".
Dalsza część tekstu pod zdjęciem.
Członkini opozycji przypomina, że prawo oświatowe już teraz przewiduje, że dyrektor szkoły, który chce zorganizować dodatkowe zajęcia edukacyjne, musi zasięgnąć opinii rady rodziców. – Reguluje to artykuł 109 prawa oświatowego. PiS nie musi na nowo wymyślać koła. A ostatecznie rodzice decydują czy i w jakich zajęciach dodatkowych biorą udział ich dzieci – mówi posłanka Lubnauer.
Jej zdaniem pod płaszczykiem zapewnień o wspieraniu rodziców, PiS chce ich podzielić na sorty.
– Każdy rodzic powinien decydować o swoim dziecku. Tymczasem słyszeliśmy już wcześniej od polityków PiS przy Lex Czarnek, że aby jakieś zajęcia się odbyły, mają zgodzić się wszyscy rodzice. W praktyce oznacza to, że jedni rodzice będą decydować o dzieciach drugich. Tata Kazia zdecyduje za mamę Ali, że jej córka nie będzie miała edukacji seksualnej. PiS w ten sposób nie wspiera rodziców, tylko szczuje ich na siebie nawzajem – ocenia Katarzyna Lubnauer.
Jak mówi polityczka, projekt ani nie chroni dzieci, ani nie wspiera rodziców. – PiS nie chce rozmawiać o szalejącej inflacji ani o braku pieniędzy z KPO, więc próbuje odwrócić uwagę Polaków, podsuwając im temat zastępczy, by po raz kolejny toczyć debatę o wyimaginowanych problemach. Jednak Jarosławowi Kaczyńskiemu się nie uda. Społeczeństwo nie da się nabrać na ten zużyty chwyt – przewiduje posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Chrońmy dzieci to Lex Czarnek 3?
Polityczka .Nowoczesnej zwraca także uwagę na to, że Prawo i Sprawiedliwość nie pokazało Polakom od razu treści projektu, pod którym podpisali się Jarosław Kaczyński i Elżbieta Witek.
– To taki Lex Czarnek 3. Prezydent zawetował dwie poprzednie ustawy, więc teraz PiS próbuje wprowadzić projekt tylnymi drzwiami – przekonuje posłanka Lubnauer.
Różnica polega na tym – tłumaczy rozmówczyni naTemat – że w poprzednich Lex Czarnek za rodziców miał decydować kurator, a teraz ich prawo do wychowywania własnych dzieci zgodnie ze swoimi wartościami przejmie PiS.
– W Łodzi ponad 90 proc. uczniów szkół średnich chodzi na zajęcia z edukacji seksualnej, jeśli zorganizuje je szkoła, bo tego życzą sobie ich rodzice. Jarosław Kaczyński, który ma obsesję na punkcie seksualności Polaków, chce odebrać im to prawo – mówi posłanka Katarzyna Lubnauer.
"PiS tworzy sztuczny problem, które wywołuje prawdziwy strach"
Posłanka Koalicji Obywatelskiej przypomina, że razem z klubowymi koleżankami – Kingą Gajewską, Barbarą Nowacką i Krystyną Szumilas – skontrolowały wszystkie kuratoria w Polsce, by ustalić, czy PiS ma rację, przedstawiając uczestnictwo dzieci w zajęciach dodatkowych bez zgody rodziców jako powszechne zjawisko.
– Okazało się, że PiS tworzy sztuczny problem. Na 20 000 placówek oświatowych w ostatnich latach wpłynęło zaledwie 27 skarg dotyczących zajęć pozalekcyjnych, w tym część była nieuzasadniona. Tyle że ten sztuczny problem wymyślony przez PiS wywołuje prawdziwy strach. I właśnie o to chodzi Jarosławowi Kaczyńskiemu, który potem wjeżdża cały na biało z pseudorozwiązaniem – opisuje posłanka Lubnauer.
Według polityczki "PiS–owi chodzi o to, by mówić o ochronie dzieci, a nie o to, by naprawdę je chronić". – Młodzi ludzie mogą się dowiedzieć o tym, jak reagować na niechciany dotyk właśnie na lekcjach edukacji seksualnej. To tam nauczą się, że mają prawo powiedzieć "nie" i komu powiedzieć o doświadczanej przemocy seksualnej. Tam też zdobywają wiedzę o tym, że podstawą relacji z innym człowiekiem jest świadoma zgoda, a także czym są i jak zapobiegać chorobom przenoszonym drogą płciową. Te informacje chronią dzieci, ale PiS robi wszystko, by uczennice i uczniowie nie mieli do nich dostępu, nawet jeśli chcą tego ich rodzice – ocenia posłanka Katarzyna Lubnauer.
Zdaniem posłanki "Jarosław Kaczyński ściga się z Przemysławem Czarnkiem na to, kto bardziej zepsuje system edukacji". – Od 2015 roku dwa razy wzrosła liczba dzieci, które uciekają przed pisowską szkołą do niepublicznych szkół, a 10-krotnie wzrosła liczba dzieci w edukacji domowej. Program jest przeładowany i zideologizowany. Uczennice i uczniowie wracają po ośmiu godzinach w szkole, by w domu poświęcić kolejnych kilka godzin na wkuwanie nieżyciowych treści – ocenia Lubnauer.
Według posłanki KO szansą na poprawę sytuacji uczennic, uczniów i rodziców są wybory 2023.
– Jednym z najważniejszych zadań nowej władzy będzie zadbanie o to, by szkoła nie tylko umożliwiała osiągnięcie sukcesu zawodowego, ale i szczęścia w życiu osobistym. Nie może być tak, że po lekcjach dzieci ślęczą nad książkami i na korepetycjach po kilka godzin dziennie. Programy trzeba odchudzić – młodzi powinni zdobywać też praktyczne umiejętności, uczyć się weryfikacji informacji, rozpoznawania fake newsów, pracy w grupie czy radzenia sobie ze stresem. Trzeba nagradzać krytyczne myślenie. Szkoła po Czarnku i Kaczyńskim wymaga gruntownej naprawy, bo najwyższy czas na przeniesienia jej z XIX do XXI wieku – konkluduje posłanka Katarzyna Lubnauer.