Zdaje się, że zawirowania po prawej stronie rynku prasowego sprawiły, iż dla niektórych tzw. dziennikarzy niepokornych zaciera się jednak twarda niegdyś granica oddzielająca ich od mainstreamu. Potwierdza to najnowszy numer tygodnika braci Karnowskich "wSieci", a w nim wywiad Karnowskich z byłą gwiazdą TVN, a obecnie TVP, Tomaszem Sekielskim.
W rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi Tomasz Sekielski próbuje wytłumaczyć prawicowym publicystom, że osławiona medialna nagonka, którą tzw. mainstream prowadzi na Prawo i Sprawiedliwość niespecjalnie pokrywa się z rzeczywistością. – Stworzono po roku 2005 wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory wbrew mediom. To nieprawda, wiele mediów było neutralnych, inne wspierały. Bracia Kaczyńscy byli gośćmi niemal każdego programu, nie narzekali, że to są jakieś polskojęzyczne media, sterowane nie wiadomo przez kogo – mówi prowadzący "Po prostu".
Sekielski przyznaje jednak, że przez wiele lat media być może lekceważyły braci Kaczyńskich i nikt wśród dziennikarzy największych mediów nie wierzył to, iż kiedyś Prawo i Sprawiedliwość może wygrać wybory. – W pewnej mierze tak było – potwierdza sugestie braci Karnowskich. Dawna gwiazda TVN odrzuca jednak opinie, że medialna nagonka na Lecha i Jarosława Kaczyńskich zaczęła się tylko dlatego, że wybory wygrali. – Potem zaczęli rządzić, co z natury rzeczy zaostrza spory. I zareagowali za ostro – tłumaczy Tomasz Sekielski. – Ich reakcje tylko dolewały oliwy do ognia – dodaje, pytany o to, czy ataki na Kaczyńskich nie były zbyt agresywne.
W najnowszym wywiadzie ataki braci Karnowskich odpierać musi jednak także Sekielski. Popularnie prawicowi publicyści wypominają mu na przykład materiał o taśmach Renaty Beger. – O materiale można dyskutować, ale nazywanie tego taśmami prawdy to już była polityczna jazda – oskarżają. Tomasz Sekielski twierdzi tymczasem, że on tego materiału "taśmami prawdy" nie nazwał, a nie może odpowiadać za to, co robiły inne programy nadawane na TVN24.
– I powiem panom tak: zarzut byłby może i celny gdybym po 2007 roku nie patrzył władzy na ręce. Niektórzy może odwracali wzrok, ale ja zrealizowałem mocne, bolesne dla władzy materiały o Drzewieckim, aferze hazardowej, katastrofie CASY. Zrealizowałem film "Władcy marionetek" o kulisach polityki i PR, głównie ekipy rządzącej, na który Donald Tusk zareagował wściekłością. Ile razy mam udowadniać, że nie jestem wielbłądem? Zaczyna to być lekko irytujące – odpowiada Sekielski.