W poniedziałek Kamilek z Częstochowy zmarł po ponad miesiącu w szpitalu. Na jaw wychodzą jednak coraz to nowe wstrząsające ustalenia o jego rodzinie. Najnowsze publikuje "Gazeta Krakowska". Dziecko nieraz uciekało z domu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Gazeta Krakowska" podaje, że kiedy rodzina Kamilka mieszkała w Olkuszu (od sierpnia 2022 do lutego 2023), interweniowała tam nieraz policja.
Kamilek nieraz uciekał z domu
Funkcjonariusze przyjeżdżali do domu Kamilka, gdyż kilka razy z niego uciekł. Jak czytamy, "wracał sam, ale nie zawsze". W listopadzie 2022 roku został nawet "znaleziony na przystanku autobusowym w samej piżamce, był wychłodzony, trafił do szpitala".
Rodziną zajmował się MOPS w Olkuszu, który trzy razy powiadomił sąd rodzinny o zaniedbaniach wobec dzieci. Wówczas wdrożono procedurę Niebieskiej Karty, a w Sądzie Rejonowym toczyło się postępowanie o umieszczenie dzieci w domu dziecka lub rodzinie zastępczej.
Jak pisze "Gazeta Krakowska", ani dzielnicowy ani nikt z MOPS-u nie zauważył, ani nie zdobył w trakcie tzw. wywiadu środowiskowego informacji, by w rodzinie dochodziło do przemocy czy znęcania się nad dziećmi. Rodzinę określano jako "niewydolną wychowawczo".
Jednak olkuski sąd wydał w marcu tego roku postanowienia o ograniczeniu władzy rodzicielskiej Magdalenie B. i Dawidowi B. Ale wtedy rodzina już wróciła do Częstochowy.
Krótko przed tragedią pracownik MOPS rozmawiał z jego matką
Dokumenty z MOPS w Olkuszu trafiły do Częstochowy. Tam też rodzina znalazła się pod opieką MOPS. Co istotne, "w czerwcu 2022 roku dyrektor MOPS w Częstochowie złożył wniosek o tzw. zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej, jednak tamtejszy sąd nie wydał postanowienia w tej sprawie".
1 marca Kamilek poszedł do szkoły już w Częstochowie. Ostatni raz pracownik MOPS widział się z matką Kamilka 29 marca. Chłopiec był wówczas w szkole. Najpewniej po południu lub wieczorem doszło do tragedii. 3 kwietnia jego ojciec odwiedził go i wtedy wezwał pomoc.
Chłopiec przez ponad miesiąc walczył o życie w szpitalu. Niestety, w poniedziałek zmarł. Jak pisaliśmy w naTemat, w poniedziałek nad ranem Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka wydało komunikat, w którym poinformowano o śmierci Kamilka. Lekarze przekazali, że niewydolność wywołało ciężkie zakażenie, wynikające z choroby pooparzeniowej.
"Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał" – podano w komunikacie GCZD.
Śmiercią dziecka zajęła się prokuratura. – Po uzyskaniu informacji o śmierci 8-letniego Kamila, który jest pokrzywdzonym w naszym śledztwie, prokurator polecił szpitalowi zabezpieczenie zwłok dziecka, celem wykonania sekcji zwłok – przekazał w rozmowie z naTemat rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prok. Tomasz Ozimek.
Jak poinformował, sekcja zostanie przeprowadzona 10 maja w Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. – Zostanie przeprowadzona przez lekarzy specjalistów z udziałem prokuratora oraz policyjnego technika z zakresu kryminalistyki – wyjaśnił.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.