Tegoroczny festiwal w Cannes ruszył we wtorek 16 maja. W konkursie głównym co prawda nie zobaczymy polskich filmów, jednak nie oznacza to, że podczas tegorocznej edycji nie będzie żadnych polskich akcentów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W ubiegłym roku w konkursie głównym na festiwalu filmowym w Cannes udział brało "IO"Jerzego Skolimowskiego. W tym roku żaden tytuł polskiego reżysera czy reżyserki nie będzie zaprezentowany w najważniejszej sekcji, jednak polski akcent pojawi się w postaci filmu "The Zone of Interest" ("Strefa interesów").
To film Jonathana Glazera (jego ostatnią produkcją było "Pod skórą" ze Scarlett Johansson), będący amerykańsko-brytyjsko-polską koprodukcją na podstawie powieści Martina Amisa o tym samym tytule.
Wśród jego producentów znaleźli się m.in. Bartek Rainke, Ewa Puszczyńska oraz Magdalena Malisz. Scenografią zajęły się Katarzyna Sikora oraz Joanna Kuś, a pieczę nad kostiumami trzymała Małgorzata Karpiuk. Z kolei zdjęcia są autorstwa nominowanego dwukrotnie do Oscara ("Ida", "Zimna wojna") Łukasza Żala.
Na festiwalu zobaczymy jednak polskie filmy krótkometrażowe. Jednym z nich jest "Krokodyl" Dawida Bodzaka, który pojawi się w prestiżowej sekcji Semaine de la Critique, dedykowanej młodym obiecującym twórcom. Produkcja opisywana jest jako "neo-giallo" (giallo to brutalne włoskie kryminałe, które były popularne w latach 70.) o ukrytych pragnieniach, które chcą wymknąć się na powierzchnię.
W konkursie filmów krótkometrażowych o Złotą Palmę powalczy za to polsko-ukraiński dramat "As It Was", opowiadający o kobiecie, która przeprowadziła się do Berlina po wybuchu wojny w Ukranie. Za jego reżyserię odpowiada duet, który tworzą Anastasiia Solonevych oraz Damian Kocur (reżyser nagrodzonego w ubiegłym roku na festiwalu w Wenecji filmu "Chleb i sól").
W sekcji Short Film Corner pojawi się kolejny krótkometrażowy polski film, czyli "Nowy początek" Daniela Szajdeka. Siedmiominutowa produkcja skupia się na historii dziewczyny, która przychodzi do mężczyzn pracujących w zakładzie pogrzebowym i twierdzi, że jest inkarnacją ich zmarłego ojca.
"IO" z nagrodą Jury
Wspomniane wyżej "IO" będące polską adaptacją francuskiego filmu Roberta Bressona "Na los szczęścia, Baltazarze!" w ubiegłym roku otrzymał nagrodę Jury. Dramat był nominowany również do Oscara w kategorii Najlepszy film międzynarodowy, ale przegrał z niemieckim "Na Zachodzie bez zmian". Dla naTemat recenzowała go Ola Gersz.
"Co czuje osiołek? Zadawaliście sobie kiedyś to pytanie? Raczej nie, dlatego robi to za nas Jerzy Skolimowski. 'IO', które ma szansę na Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy, pokazuje podróż szarego osiołka o wielkich oczach i zachęca nas do odczuwania. Jeśli przyjmiecie to zaproszenie, wylejecie litry łez. A przy okazji zobaczycie człowieczeństwo z zupełnie innej, bo zwierzęcej perspektywy" – przeczytacie w jej tekście.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.