Już w najbliższą sobotę w łódzkiej Atlas Arenie odbędzie się mecz Polska - Szwecja. Nie, nie w siatkówkę. Nie w koszykówkę. To będzie debiut nowo utworzonej reprezentacji Polski w futbolu amerykańskim. - Jesteśmy dopiero na początku swej drogi, ale za dwa lata powinniśmy już być w europejskiej czołówce - mówi w rozmowie z naTemat Patryk Tyryłło, menedżer Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. Ligi, która już teraz liczy sobie cztery klasy rozgrywkowe, w której występują 74 drużyny.
To chyba rekord, jeśli chodzi o polskie reprezentacje.
(śmiech) Nie wiem, ale prawdopodobnie tak. Pytał pan o zawodników. To bardzo ciekawi ludzie. Nasz odbierający Sebastian Krzysztofek to młody, obiecujący sportowiec, a przy tym człowiek, który ciekawie się wypowiada w mediach. Albo Babatunde Aiyegbusi.
Dwumetrowiec.
Ponad. 2.05. I 130 kilogramów wagi. Też świetny rozmówca. Jest jeszcze Bart Zemanek, ten to ma dopiero historię. Urodził się w Abu Dhabi, a do Polski ściągnęliśmy go z Kanady, gdzie grał i mieszkał.
Babatunde Ayegbusi - o tym, jak został futbolistą:
Mam 24 lata, w futbol gram od siedmiu. Dlaczego zacząłem? Przypadkiem zostałem zaproszony na trening i okazało się, że po kilku pierwszych ćwiczeniach radzę sobie lepiej niż koledzy, którzy trenują o wiele dłużej. Wcześniej grałem cztery lata w kosza w Śląsku Wrocław i zawsze jako pierwszy schodziłem z boiska za pięć przewinień. Zawsze trener, Paweł Turkiewicz, krzyczał do mnie z ławki, żebym się uspokoił, bo jako pierwszy kończyłem mecz. A tu się okazało, że każą mi uderzyć gościa i go powalić. Stwierdziłem, że to coś dla mnie. CZYTAJ WIĘCEJ
Widzę, że nie uciekliście od naturalizacji. Trochę jak kadra Smudy przed Euro.
Nic z tych rzeczy. Zemanek normalnie, od dawna, miał polski paszport. Nie będziemy nikogo naturalizować. Poza tym my jesteśmy dopiero na początku drogi. W Europie w tej chwili dużo lepsi są Niemcy i Austriacy. My jesteśmy średniakiem. Ale mamy ambitny plan. Za dwa lata chcemy być w czołówce kontynentu, grać na ich poziomie.
I pomyśleć, że jeszcze dwa lata temu mało kto w ogóle wiedział, że w Polsce gra się w futbol amerykański.
Futbol przez ostatnie 2 lata totalnie zyskał w Polsce na popularności. Pomogły kolejne imprezy - Superfinał i Euro-American Challenge, obie rozgrywane na Stadionie Narodowym. Mamy teraz cztery klasy rozgrywkowe, w których grają 74 zespoły. Mamy też obywateli, którzy na bieżąco śledzą losy reprezentacji swojego kraju, w różnych dyscyplinach. Z tych właśnie powodów powstała reprezentacja Polski w futbolu amerykańskim.
Superfinał na Narodowym:
Która zagra teraz ze Szwecją. Mocny rywal?
Oczywiście, że tak. Szwedzi są mistrzami Europy z 2005 roku. Ale nie tylko dlatego ten mecz będzie wyjątkowy.
Inna formuła.
Właśnie. Mecze futbolu rozgrywa się normalnie na otwartym stadionie, w drużynach po jedenastu. A my zagramy ze Szwecją w hali, po ośmiu. To będzie ewenement na skalę europejską. Jesteśmy prekursorem wersji halowej.
Mnie się wydaje, że po prostu nie mieliście innego wyjścia. Zima, śnieg za oknem.
Ta formuła halowa to wymóg XXI wieku i zarazem wspaniały pomysł na rozwój dyscypliny w Polsce. Chcemy pokazać, że i zimą można w nią grać. Że na hali można zorganizować nie tylko mecze reprezentacji w piłce ręcznej, koszykarzy, siatkarzy, ale też futbolistów.
Ciężko będzie zapełnić Atlas Arenę.
Jesteśmy przygotowani na różne ewentualności. Możliwe, że będzie komplet. Możliwe, że będzie pół hali. Na razie sprzedaliśmy kilka tysięcy biletów. Zresztą mecz Polska - Szwecja to dopiero początek całej serii imprez w 2013 roku.
Co nas jeszcze czeka?
23 marca startuje sezon ligowy i potrwa do końca lata. Superfinał będzie rozgrywany 15 lipca. Nie mogę póki co niczego obiecać, ale jest na tę chwilę bardzo możliwe, że ponownie odbędzie się na Narodowym. Chcemy też zorganizować jeszcze w 2013 roku dwa mecze reprezentacji. Z silnymi rywalami. Jeden u nas, jeden na wyjeździe.
Mam wrażenie, że Polacy traktują futbol amerykański bardziej jak show, rozrywkę, takie coś, gdzie dużo rzeczy szybko się dzieje. Że wciąż mało kto rozumie przepisy.
A ja mam wrażenie, że jest już inaczej. Podam taki przykład. Na Narodowym w trakcie meczu robiliśmy specjalną ankietę. I wyszło z niej, że ludzie wcale nie przyszli, by podziwiać piękny stadion. Większość odpowiadała: "Przyszłam/przyszedłem, bo lubię futbol amerykański". Oglądają, dopingują, kojarzą już o co w futbolu chodzi. Poza tym te zasady wcale nie są skomplikowane.
Film, tłumaczący zasady futbolu amerykańskiego:
Nie są?
Teraz, jak zaczyna grać kadra, jak mecze pokazywane są w telewizji, ludzie, przed ich obejrzeniem, będą chcieli się zorientować w przepisach. A wystarczy wejść na naszą stronę, by to wszystko przeczytać. To nie jest gra trudna do zrozumienia.
Mówiliśmy o tym, że lawinowo rośnie popularność. A jak jest z poziomem?
Rośnie tak samo. Jest taki mechanizm, że zawodnicy widzą wzmożone zainteresowanie ich dyscypliną i automatycznie sami rzetelniej podchodzą do swoich treningów. Mamy też limity obcokrajowców. To bardzo ważne, bo w ten sposób unikniemy błędu, jaki popełniła polska koszykówka jakieś 10 lat temu, gdy do naszych klubów masowo ściągano czarnoskórych graczy. I taki młody, zdolny Polak był zatrzymywany w rozwoju.
Oczywiście. Nie jesteśmy Niemcami, gdzie tę dyscyplinę uprawia kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Na razie zawodnicy w Polsce grają amatorsko, po godzinach. Tylko niektórzy z nich mają podpisane kontrakty. Można powiedzieć, że futbol amerykański u nas nie jest jeszcze zepsuty wielkimi pieniędzmi (śmiech).
Ciekawi mnie też poziom sędziów, trenerów.
Organizujemy dla nich specjalne szkolenia. I staramy się sprawdzać w tym celu fachowców z innych państw. Także zza oceanu.
Właśnie. Widziałem w sztabie reprezentacji nazwiska Amerykanów.
Tak, tylko że to są ludzie, którzy od lat w jakiś sposób powiązani są z Polską. Mieszkają tutaj, mają polskie żony. Niech pan sobie nie myśli, że nagle główny szkoleniowiec Oakland Riders (klub Polaka Sebastiana Janikowskiego - red.) rzuci w cholerę to wszystko i przyleci nad Wisłę, by objąć Warsaw Eagles. To raczej fikcja. Przynajmniej póki co (śmiech).