Kościół Latającego Potwora Spaghetti, mimo że spełnił wymagane warunki, od ponad pół roku czeka na wpis do rejestru związków wyznaniowych. – Temat przybiera formę obrony praw obywatelskich i praw człowieka, bo spotykamy się z niewybrednymi atakami na naszą wspólnotę. A my po prostu domagamy się równego traktowania wobec prawa – mówi w rozmowie z naTemat przedstawiciel polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti wielebny Marcin Biardzki.
W lipcu 2012 złożyliście w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji wniosek o rejestrację Kościoła Latającego Potwora Spaghetti w oficjalnym spisie związków wyznaniowych. Do tej pory decyzja nie zapadła…
Marcin Biardzki: Złożyliśmy ponad 100 oświadczeń notarialnych o chęci utworzenia wspólnoty religijnej wraz ze statutem naszego Kościoła, który nie nawołuje do nienawiści, nie podważa relacji międzyludzkich, ani nie zawiera niczego, co mogłoby uniemożliwić rejestrację. Wszystko odbyło się więc zgodnie z prawem. Problem w tym, że decyzja o wpisaniu bądź niewpisaniu nas do rejestru powinna zapaść w trzy miesiące, a termin ten został już dawno przekroczony.
Znaleźliśmy się w sytuacji, gdzie wydłużono okres rejestracji ze względu na to, że urząd musi jeszcze raz sporządzić umowę z rzeczoznawcą, którego opinią chce się posiłkować. Podobno umowa została za pierwszym razem wadliwie skonstruowana. Zwracam uwagę, że urząd w ogóle nie miał obowiązku powoływania rzeczoznawcy. W tym kontekście wygląda to na celowe przedłużanie, próbę niepodjęcia decyzji w sprawie Kościoła Latającego Potwora Spaghetti.
Po co w ogóle próba zarejestrowania takiego Kościoła? Chodzi o to, by pokazać, że prawo działa dla wszystkich tak samo, nawet jeśli chodzi o Latającego Potwora Spaghetti?
Po prostu jest grupa ludzi, którzy chcą zarejestrować oficjalną wspólnotę religijną, bo taka wspólnota ich łączy i mają do tego prawa. Każdy związek wyznaniowy powinien mieć przecież te same prawa. Faktycznie, teraz temat przybiera formę obrony praw obywatelskich i praw człowieka, bo spotykamy się z niewybrednymi atakami na naszą wspólnotę, która określana jest jako bzdurna i głupia, a my nazywani jesteśmy kretynami. Nawet ksiądz Kazimierz Sowa publicznie powiedział, że powinniśmy udać się do psychiatry.
A nie jest tak, że sami narażacie się na taką krytykę?
My po prostu domagamy się równego traktowania wobec prawa. A ono stanowi, że 100 ludzi, którzy złożyli notarialne oświadczenia woli, może zarejestrować związek wyznaniowy. I tyle. To jest kompletnie nieistotne, co sądzą o nas wyznawcy innych religii. Przecież można sobie każdą z zarejestrowanych religii rozebrać na części pierwsze i z laickiego punktu widzenia doszukiwać się irracjonalności czy nieścisłości. Kwestie wiary nie podchodzą jednak pod te same parametry, co kwestie naukowe. Sformalizowanie Kościoła Latającego Potwora Spaghetti jest zaś o tyle potrzebne, że pozwoli nam działać szerzej, np. zbierać fundusze na cele dobroczynne.
Na prawicowych portalach można przeczytać, że wasz wniosek rejestracyjny to kpina z religii i naginanie wolności wyznania. Może z podobnego założenia wychodzą urzędnicy ministerstwa opóźniając decyzję w tej sprawie?
Niestety, ich działania są na tyle nieumotywowane przepisami, że można tak spekulować. Co do internetowych komentarzy sugerujących, że kpimy sobie z religii, to każdy ma prawo do własnej opinii. Ja dementuję, by taki był nasz cel. Po prostu chcemy móc publicznie wyznawać naszą wiarę.
Poseł Ruchu Palikota Armand Ryfiński cieszył się ostatnio, że pomagacie walczyć z "przeogromnymi wpływami kleru". To z kolei stanowi argument, że działacie na rzecz jednej opcji politycznej.
To jest banalne nieporozumienie. Poseł aktywnie działa na facebookowej stronie, która nie jest jakkolwiek związana z naszą działalnością. Czy jesteśmy powiązani politycznie? Każdy z członków może mieć swoje sympatie, od lewej do prawej strony. A my, jako twórcy kościoła, zdecydowanie odcinamy się od polityki.
Deklaruje Pan, że pastafarianie chcą rozdziału Kościoła od państwa, ale dopóki nie nastąpi, "będą dążyć do pełnego uczestnictwa w życiu społecznym". Co to właściwie oznacza?
Sądzimy, że wszystkim religiom służy rozdział kościoła od państwa. To jest idealny model, który godzi te dwa światy. Do momentu, w którym nie zostanie on wprowadzony w Polsce, będziemy dążyli do tego, by działać w takim samym zakresie jak inne kościoły, oczywiście na gruncie tych samych praw. Będziemy więc także chcieli, by nasza wiara była nauczana w szkołach i przedszkolach, by nasze symbole pojawiały się w miejscach publicznych i państwowych i byśmy czerpali dokładnie takie same przywileje, jak inne wyznania, choćby z Funduszu Kościelnego.
A jeśli cel zostanie osiągnięty?
W pierwszej chwili, w której wszystkie religie zostaną oddzielone od państwa, bardzo chętnie porzucimy nasze związki z państwem i dalej będziemy wyznawać wiarę w Latającego Potwora Spaghetti.