Czy w dzisiejszych czasach za pochwalenie Prawa i Sprawiedliwości można zostać skarconym? Jeszcze gorzej może być w przypadku skrytykowania głównej partii opozycyjnej. Tak twierdzi Marcin Meller, który wskazuje w portalu gazeta.pl, że od wielu lat, za każde wyrażenie zdania na temat prawicy dostaje "sympatyczne obietnice, że już niebawem wreszcie się za takich wezmą".
Reklama.
Reklama.
Marcin Meller, dziennikarz i były gospodarz programu "Drugie śniadanie Mellera" w swoim felietonie wskazuje na obyczajowość w Polsce w przypadku krytykowania zarówno partii rządzącej, jak i opozycji.
Kto ustala, kim jest wróg i czym jest wrogość?
Marcin Meller zaznacza, że problem z przyjęciem krytyki u partii rządzącej trwa nie od dziś. Wskazuje m.in. na Piotra Zarembę i oskarżenie o "przemyśle pogardy" wobec Lecha Kaczyńskiego. Jak dodaje, "w praktyce każdy, kto zgłosił jakąkolwiek wątpliwość wobec polityki prezydenta, a nawet wobec jego brata czy po prostu skrytykował PiS, dostawał pałą 'przemysłu pogardy', co uniemożliwiało jakąkolwiek dyskusję".
Przedstawia również dziennikarzy "Polityki", którzy w nawiązaniu do krytyki wobec opozycji wymyślili "symetryzm". Określenie, które nawiązuje do sytuacji, gdy ktoś najzwyczajniej nie jest fanem Donalda Tuska i nie zgadza się z poglądami głównej partii opozycyjnej.
"Leci fanga symetryzmu"
Dziennikarz wskazuje, że "o tym, kto dopuścił się myślozbrodni symetryzmu decydują oczywiście politycy, sprzyjający im dziennikarze, propagandyści i kibice PO. "Możesz tą pałką dostać nawet jak nie trawisz PiS-u i chcesz, żeby szlag trafił ich rządy, ale popierasz lewicę albo Hołownię. Możesz być nawet zwolennikiem PO, ale uważasz, że jej ultrasi, nazywający się #silnirazem to sekta w stylu smoleńskim tylko na odwrót, ale równie odjechana, a poziom nienawiści do wszystkich inaczej myślących jest nawet wyższy i za to również zostaniesz uznany za symetrystę".
Co więcej, Meller stwierdza, że w każdej sytuacji, kiedy padną słowa, że PiS staje na wysokości zadania, "leci fanga symetryzmu". Zwraca też uwagę na to, że zarówno zwolennicy partii rządzącej, jak i fanatycy opozycji, niewątpliwie są zaangażowani w komentowanie nieprzychylnych opinii.
"Giertychowa Polska"
Marcin Meller wskazuje, że opozycji na pewno nie pomaga myśl o tym, żeRoman Giertych"będzie nowym Ziobrą". Nawiązuje przy tym do momentu, gdy polityk m.in. nawoływał do głosowania przeciwko wstąpieniu do Unii Europejskiej czy groził dziennikarzowi Grzegorzowi Sroczyńskiemu, mówiąc, że ten "powinien zniknąć z polskiej przestrzeni publicznej".
Co więcej, zastanawia się, co Giertych zamierza zrobić, aby "zniknęły" osoby, które nieprzychylnie wypowiadają się na temat opozycji i czy w ogóle dojdzie do takiej sytuacji. Według dziennikarza są nazwiska, które dla własnego dobra również powinny zniknąć z "giertychowej Polski". Wymienia m.in. Szymona Jadczaka, Witolda Jurasza, Roberta Mazurka, Joannę Miziołek, Michała Szułdrzyńskiego czy Grzegorza Wysockiego.