O dramacie 6-letniej dziewczynki toczącym się w jednej ze wsi w powiecie lubaczowskim na Podkarpaciu informowaliśmy już w naTemat. Potworem dla dziewczynki był jej własny dziadek, który przez rok gwałcił 6-latkę. W grudniu Sąd w Przemyślu skazał mężczyznę na zaledwie 3,5 roku więzienia. W czwartek 25 maja ma się rozpocząć jego proces apelacyjny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
5 grudnia zakończył się proces 78-letniego dziś Zygmunta W. skazanego za gwałt na własnej wnuczce. Ze względu na dobro dziewczynki proces toczył się za zamkniętymi drzwiami, więc nie mamy dostępu do wszystkich szczegółów.
Jasne jest jednak, jaką karę poniesie mężczyzna i że ta przez opinię publiczną została uznana za skandalicznie niską. Sąd skazał mężczyznę na trzy i pół roku pozbawienia wolności. Do tego doszła także kara finansowa w postaci zapłacenia dziewczynce 10 tys. złotych "nawiązki".
Sąd uznał także że dziadek ma opuścić dom, w którym do tej pory musiało dochodzić do koszmaru dziewczynki. Dziadek mieszkał bowiem z wnuczką i jej rodzicami. Teraz musi również przestrzegać zakazu zbliżania się do dziewczynkina odległość mniejszą niż 10 metrów. Przez kolejne 10 lat nie może także w żaden sposób kontaktować się z pokrzywdzoną.
Kiedy w grudniu senior przybył na rozprawę, z wielkim trudem wspinał się po sądowych schodach. Trzymał się dwiema rękami poręczy i ostrożnie stawiał każdy krok. Internauci jeszcze w grudniu byli oburzeni są decyzją sądu i podkreślali, że kara za tak obrzydliwą zbrodnię powinna być o wiele bardziej surowa.
"Za gwałt na dziecku i to jeszcze własnej wnuczce powinno być dożywocie! Więcej dostaje się za kradzież chleba w sklepie!" - pisali w komentarzach.
78-latek do sądu na swoją ostatnią rozprawę został doprowadzony z aresztu, gdzie przebywał już od wielu miesięcy. Jak informuje Fakt, policjanci zrezygnowali z zakładania oskarżonemu kajdanek.
Co ciekawe, część rodziny stanęła za 78-letnim Zygmuntem.
– On tego nie zrobił. Siedmioro dzieci wychował – krzyczała starsza pani z rodziny.
– Cześć, tatuś! – machał jeden z synów, przed salą rozpraw.
W czwartek 25 maja ma się rozpocząć proces apelacyjny Zygmunta W. Prawdopodobnie również odbędzie się z wyłączeniem jawności. Jak informuje portal, mężczyzna pozdrowił ręką wspierających go bliskich i bez słowa wszedł na salę.
Proces ze względu na dobro pokrzywdzonego dziecka, toczył się za zamkniętymi drzwiami. Uzasadnienie wyroku także pozostało tajne. Wiadomo natomiast, że emeryt został uznany za winnego zarzucanego mu przestępstwa, sformułowanego jako "doprowadzenie przemocą, więcej niż jeden raz, swojej 6-letniej wnuczki do obcowania płciowego".