Polski stał się drugim najpopularniejszym językiem na terenie Anglii i Walii.
Polski stał się drugim najpopularniejszym językiem na terenie Anglii i Walii. Fot. Tomasz Wiech / Agencja Gazeta
Reklama.
O tym, że nasi rodacy tłumnie wyjeżdżają na Wyspy wiadomo było już od dawna. Opublikowany spis ludności z 2011 roku daje całkiem zaskakujący obraz całej sytuacji. Okazuje się, że to właśnie polski jest drugim najpopularniejszym językiem na terenie Anglii i Walii – donosi The Guardian.

Zobacz: W Wielkiej Brytanii jest dziesięć razy więcej Polaków niż w 2001
Znajomość naszego języka ojczystego deklaruje tam 546 tysięcy z 56,1 milionów mieszkańców Anglii i Walii. Dla porównania walijskim posługuje się niewiele więcej osób, bo 562 tysiące.

Język polski
pod względem popularności wyprzedził m.in. chiński, francuski, arabski i portugalski. Pracownicy krajowego urzędu statystycznego ustalili, że na terenie Anglii i Walii jest ponad sto różnych języków, którymi posługuje się ponad 15 tysięcy osób. Dla przykładu, sami Chińczycy używają 67 różnych dialektów.
Po drugiej stronie bieguna są także ci, którzy nie mogą pochwalić się popularnością swojej mowy. Dla przykładu w Barnet i Bexley, dwóch dzielnicach Londynu, tylko jedna osoba zadeklarowała znajomość języka kreolskiego haitańskiego. Natomiast 138 tysięcy mieszkańców Anglii przyznaje się, że w ogóle nie zna angielskiego.
Co do samych Polaków na Wyspach, to trzeba wiedzieć, że od 2001 roku ich liczba wzrosła tam aż dziesięciokrotnie. Warto zaznaczyć, że nie jest to tylko praca na popularnym "zmywaku". Coraz większa część fali emigrantów zajmuje stanowiska menadżerskie, pracuje naukowo, a nawet prowadzi swoje firmy. Eksperci oceniają, że bez naszych rodaków brytyjskiej gospodarce groziłoby zawalenie.
W ślad za rosnącą liczbą Polaków, rozwija się też handel polskimi towarami. W samym Londynie jest już około 100 sklepów z żywnością znad Wisły, a każdy supermarket Tesco ma "polską półkę". Być może liczba Polaków na Wyspach wzrośnie jeszcze bardziej, bo do Polski nadciąga recesja, a takie rynki jak brytyjski czy niemiecki są jeszcze w stanie przyjąć pracowników.
źródło: guardian.co.uk