Trwają poszukiwania kandydatów do komisji ds. wpływów rosyjskich.
Trwają poszukiwania kandydatów do komisji ds. wpływów rosyjskich. Fot. Pawel Wodzynski / East News
Reklama.

26 maja Sejm odrzucił weto Senatu w sprawie ustawy znanej jako "lex Tusk", czyli powołującej komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022.

Projekt trafił na biurko prezydenta Andrzeja Dudy, który w poniedziałek przekazał, iż podpisał tę ustawę. Równocześnie prezydent zdecydował się skierować ją do tzw. kontroli następczej w Trybunale Konstytucyjnym.

Kto zasiądzie w komisji?

Teraz w kręgu Prawa i Sprawiedliwości trwają poszukiwania kandydatów, którzy mieliby w tej komisji zasiąść. Europoseł PiS Ryszard Czarnecki w rozmowie z "Super Expressem" wskazał, że ma nadzieję, iż "do komisji trafią osoby z doświadczeniem politycznym, ale mogą to też być eksperci".

– Decyzja dotycząca kandydatów, których zgłosi Prawo i Sprawiedliwość do zasiadania w komisji, będzie przedmiotem rozmów wewnątrz kierownictwa ugrupowania. Te rozmowy są jeszcze przed nami, ale wkrótce powinno do nich dojść – mówił sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski.

Ustalenia Onetu wskazują, że wśród nazwisk, które mogą pojawić się w komisji są m.in. wiceszef sejmowej komisji ds. bezpieczeństwa Jarosław Krajewski, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn, posłanka Małgorzata Wassermann, poseł Antoni Macierewicz, a także Janusz Kowalski z Suwerennej Polski.

Ile zarobią członkowie komisji ds. badania wpływów rosyjskich?

Już w grudniu ubiegłego roku rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek zapowiadał, że członkowie komisji będą zarabiać tyle, co ministrowie - 16 tysięcy złotych brutto. 

Co więcej, ustawa zakłada, ze szef komisji może liczyć również na dietę wysokości trzech płac minimalnych - 10,8 tysięcy złotych. 

Te kwoty nie zachęcają jednak polityków opozycji, według których ustawa ma na celu wyeliminowanie Donalda Tuska ze sceny politycznej tuż przed jesiennymi wyborami lub przynajmniej upokorzenie go w oczach wyborców.

Partie opozycyjne zapowiadają, że nie zgłoszą swoich kandydatów. – Opozycja na pewno nie zgłosi kandydatów. Ja w imieniu Lewicy mogę powiedzieć jednoznacznie: na pewno nie zgłosimy kandydatów do komisji – mówił Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.

Wśród nazwisk 27 posłów wnoszących projekt ustawy znajdują się m.in. Joanna Borowiak, Ryszard Terlecki, Krzysztof Sobolewski, Waldemar Andzel, Kazimierz Smoliński czy Anna Paluch. Do reprezentowania wnioskodawców w pracach nad projektem ustawy grupa posłów upoważniła posła Kazimierza Smolińskiego.

Politycy opozycji wskazują jednak, że w rzeczywistości ustawa nie ma żadnego lidera. – Nie było żadnego lidera, który miałby jakąś pulę argumentów i informacji. Trochę jakby była narzucona tym posłom z zewnątrz. Nawet powiedziałbym, że byli w lekkim dyskomforcie. Poza posłem Kaletą nie było jakiegoś entuzjazmu i woli walki o tę ustawę – uważa Piotr Borys, poseł KO, członek Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.

Piotra Kalety, wiceprzewodniczącego Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, nie ma wśród wnioskodawców. Poseł jest jednak aktywny w komisji.

– Jestem oddelegowany przez szefostwo mojego klubu, mojej partii, żeby tę sprawę w komisji pilotować. We dwójkę z posłem Kazimierzem Smolińskim prowadziliśmy ten temat – mówi naTemat.