Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek mocno zapędził się w krytyce Donalda Tuska. W wywiadzie dla radiowej Jedynki przekonywał, że Tusk wrócił do Polski... z "określonym zadaniem" otrzymanym od Niemiec.
Reklama.
Reklama.
Odlot Bochenka. Oskarża PO o dążenie do... wojny domowej
Rzecznik Prawa i SprawiedliwościRafał Bochenek był w środę rano gościem programu "Sygnały dnia" w radiowej Jedynce. W pewnym momencie wywiadu polityk zaczął przekonywać słuchaczy o jak najgorszych intencjach szefa Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska.
Jak stwierdził Tusk "na pewno jest wysłany przez Niemców do Polski z powrotem po zakończeniu kadencji jako szef Rady Europejskiej". – Przecież sama Ursula von der Leyen wtedy, kiedy odchodził z funkcji szefa Europejskiej Partii Ludowej, życzyła mu tego, aby wygrał wybory w Polsce i został premierem, tak, aby mogła się z nim spotkać, kiedy przyjedzie do Warszawy już jako premierem – przekonywał Rafał Bochenek.
Na tym jednak rzecznik PiS nie skończył. – Niemcy, można powiedzieć, grają w otwarte karty, Donald Tusk przyjechał do Polski z określonym zadaniem, z określoną misją – stwierdził. Następnie Bochenek zaczął spekulować o tym, że politycy PO "chyba zmierzają do wywołania jakiegoś napięcia takiego wyjątkowego, społecznego w Polsce, nie wiem, jakiejś wojny domowej chcą".
PiS chce uderzyć w Tuska
Tymczasem partia Jarosława Kaczyńskiego szykuje się do ataku na Donalda Tuska za pomocą komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce. Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że paliwem dla "lex Tusk" na początku funkcjonowania komisji będzie kwestia dążeń do ocieplenia relacji z Moskwą w pierwszym okresie rządów PO-PSL.
Do tego wezwany ma zostać także dyplomata Jarosław Bratkiewicz, który od 2010 do 2015 roku był dyrektorem politycznego resortu spraw zagranicznych.
Od 2008 roku Sikorski bowiem regularnie spotykał się z ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem. Politycy porozumieli się między innymi w kwestii bezwizowego ruchu granicznego między Polską a Kaliningradem.
"Było to uważane za wielki sukces unijnej 'miękkiej siły', bo Rosjanie z Kaliningradu mogli łatwo się przekonać, jak żyje się w demokratycznym państwie unijnym" – zauważyła "Wyborcza".
Także Onet przekazał, że zespół polityków Prawa i Sprawiedliwości przeczesuje archiwa MON, MSZ i Kancelarii Prezydenta w poszukiwaniu haków na Donalda Tuska. Jednym z nich ma być notatka z 2008 roku, którą do MON wysłali żołnierze działający dla polskiej ambasady w Moskwie.
"Dla polskiej strony konieczne jest kontynuowanie istniejącej pozytywnej retoryki, choć w tej akurat kwestii zupełnie niekontrolowanym czynnikiem są wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, które niekiedy stają się powodem poważnego rozdrażnienia Moskwy" – czytamy.
Nie jest to dowód, by Donald Tusk był agentem Kremla, jednak materiał ten wystarcza do kreowania narracji o uległym wobec Putina premierze i walczącym o niezależność prezydencie.
Warto jednak podkreślić, że politykę resetu z Rosją ogłosiły Stany Zjednoczone, a konkretnie administracja Baracka Obamy. Wówczas wiceprezydentem był... Joe Biden. W ten oto sposób PiS rykoszetem może uderzyć w swojego kluczowego sojusznika.