Maureen Ryan napisała książkę "Burn It Down: Power, Complicity, and a Call for Change in Hollywood", która niebawem trafi na półki księgarni w USA. W książce, która dotyka dyskryminujących zachowań w fabryce snów, autorka opisała m.in., co działo się na planie niezwykle niegdyś popularnego serialu "Zagubieni".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Fragmenty książki Maureen Ryan opublikowało "Vanity Fair". Na temat pracy na planie serialu "Zagubieni" wypowiedziała się m.in. jedna z jego scenarzystek Monica Owusu-Breen, która pracowała przy trzecim sezonie produkcji.
"Chciałam jedynie napisać dobre odcinki fajnego serialu. Przy tej ekipie było to jednak niemożliwe. To była sytuacja bez wyjścia. Po części dlatego, że oni naprawdę nie lubili postaci o mieszanym pochodzeniu etnicznym. Kiedy idziesz do domu i zanim zobaczysz się z dziećmi, płaczesz przez godzinę, by wyrzucić z siebie cały ten stres, z pewnością nie napiszesz niczego dobrego" – powiedziała scenarzystka.
Owusu-Breen ujawniła również, że do scenarzystki o pochodzeniu azjatyckim nigdy nie zwracano się jej imieniem. Mówiono do niej i o niej per "Koreanka". O tym, że na planie ogólnie panowała toksyczna atmosfera opowiedziała Melinda Hsu Taylor, która także zajmowała się pisaniem scenariuszy odcinków.
"Damon (Lindelof, jeden z showrunnerów serialu - przyp. red.) powiedział kiedyś: 'Nie ufam żadnemu scenarzyście, który nie jest nieszczęśliwy. Jeśli nie jest nieszczęśliwy, wiem, że się nie przejmuje'" – stwierdził.
Doszło do tego, że Taylor trzymała w swoim biurku eyeliner. "Nie chcesz chodzić do łazienki, by poprawić makijaż. Jeśli płaczesz w pracy, nie chcesz, aby ktoś widział, że płakałaś" – relacjonowała.
Harold Perrineau: Byłem "tym czarnym"
Owusu-Breen wspomina również, jak potraktowano aktora Harolda Perrineau ("Stamtąd"). "Oskarżył mnie o rasizm, więc go wylałem" – miał powiedzieć showrunner serialu Damon Lindelof, czym wywołał salwy śmiechu wśród reszty ekipy filmowej.
"Stało się jasne, że ja byłem 'tym czarnym', a Daniel Dae Kim 'tym Azjatą'. Wszyscy skupiali się na Jacku, Kate i Sawyerze" – cytuje słowa Perrineau autorka książki "Burn It Down: Power, Complicity, and a Call for Change in Hollywood".
Lindelof w rozmowie z Ryan przyznał, że podczas kręcenia "Zagubionych" nie miał doświadczenia jako menadżer, więc środowisko pracy, które tworzył, z pewnością było dalekie od ideału. Zdziwiły go jednak sformułowane przez Perrineau i scenarzystów zarzuty.
"Przysięgam, nie pamiętam tych konkretnych sytuacji. I to nie tak, że mówię, że się nie wydarzyły. Po prostu chcę powiedzieć, że to wprawia mnie w zakłopotanie – że te sytuacje miały miejsce (...). Myśl, że te słowa wyszły z moich ust lub z ust ludzi, których uważam za przyjaciół, po prostu nie mieści mi się w głowie" – powiedział.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.