Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Niecałe 18 lat temu na oczach telewidzów samolot Oceanic Six lecący z Sydney do Los Angeles rozbił się na wyspie na środku Pacyfiku. Pierwsze spojrzenie na katastrofę widzieliśmy oczami chirurga Jacka Sheparda, który obudził się nieopodal płonącego wraku przysypany piaskiem i palmowymi liśćmi. Tylko 48 pasażerów zdołało ujść z życiem. Każdemu z nich włączył się instynkt przetrwania.
Wyspa, na której wylądowali, od początku spowijała aura tajemnicy i niepokoju. Już w pierwszych dniach pobytu na niej z głębi dżungli zaczęły dochodzić do nich mrożące krew w żyłach dźwięki. Między zaroślami snuł się czarny dym, a nad strumykiem spacerował niedźwiedź polarny. Festiwal dziwów to mało powiedziane.
Po pewnym czasie ocalali zorientowali się, że nie są jedynymi ludźmi na wyspie. Tak zwani "Inni" porywali bezbronnych rozbitków. Chcąc zaznaczyć swoją dominację Shepard wraz z resztą rozbitków zakasał rękawy i postanowił odpowiedzieć atakiem na atak.
W międzyczasie John Locke natrafił w samym środku tropikalnego lasu na metalowy właz - bunkier zbudowanym w ramach projektu Inicjatywa DHARMA. Okazało się, że pasażerowie lotu z Sydney znajdowali się w miejscu, w którym prowadzono eksperymenty nad elektromagnetyzmem.
Jakby tego było mało, w granicach wyspy mieściło się łącznie 6 stacji badawczych, a każda z nich miała zgoła inne zastosowanie. Bohaterowie podjęli więc decyzję o zbadaniu każdego z punktów, myśląc, że dzięki temu dowiedzą się, dlaczego ktoś ściągnął ich na tę wyspę. Ponadto postaci doświadczały onirycznych wręcz wizji (przebłysków) z przeszłości i przyszłości.
Do wspomnianych wyżej zdarzeń doszło w pierwszym oraz drugim sezonie "Lost". Po drodze widzowie zapoznali się z genezą Innych. Ta społeczność miała od czasów starożytnych zamieszkiwać wyspę i chronić tzw. strażnika Serca Wyspy, Jacoba, przed jego złym bratem, który - pragnąc uciec na ląd - przybrał postać potwora.
"Zagubieni" z sezonu na sezon bawili się więc coraz to nowszymi konwencjami, łącząc thriller psychologiczny z fantastyką naukową i przekraczając kolejne gatunkowe oraz fabularne granice. Twórcy telewizyjnego show, J.J. Abrams, Jeffrey Lieber, Carlton Cuse i Damon Lindelof, przyczynili się poniekąd do rewolucji telewizyjnej.
W pierwszych latach emisji "Lost" media społecznościowe dopiero raczkowały, więc fani, którzy potrzebowali podzielić się z pozostałymi miłośnikami serialu swoimi opiniami, spostrzeżeniami lub teoriami, musieli znaleźć inny sposób komunikacji, a ratunkiem w tej sytuacji okazały się fora internetowe. "Zagubieni" angażowali widzów nie tylko emocjonalnie, ale zachęcali ich również do myślenia, łączenia kropek i skupiania się na detalach.
Krótko po premierze 3. sezonu "Lost" ludzie zaczęli odczuwać frustrację wynikającą z uwielbianych przez scenarzystów cliffhangerów, dziur fabularnych, których wypełnienia nigdy się nie doczekaliśmy, i plot twistów.
Im dalej w las, tym fani stawali się coraz bardziej niezadowoleni z rozwiązań wprowadzanych przez scenariusz, który momentami po prostu nie trzymał się kupy. Zresztą w erze rządów "Gry o Tron" moglibyśmy zaobserwować podobną tendencję. To, że nieuchronny finał telewizyjnego hitu podzieli widzów, było zatem do przewidzenia. Niektórzy do dziś nie potrafią nawet wyjaśnić, co tak naprawdę wydarzyło się w ostatnich dwóch odcinkach 6. odsłony, które nosiły złowrogi tytuł "The End".
Czytaj także: https://natemat.pl/400857,seriale-ktore-trzeba-zobaczyc-przed-smierciaPrzypomnijmy, że widzowie dowiedzieli się, iż tajemnicza wyspa jest źródłem magicznej energii, które musi być chronione za wszelką cenę - jeśli wpadnie w niepowołane ręce, wtedy świat czeka zagłada. DHARMA odkryła elektromagnetyczne właściwości wyspy, dlatego tez założyła na niej ośrodek badawczy. Zgodnie z informacjami udzielonymi bohaterom przez Jacoba, w Sercu Wyspy znajdował się faktyczny korek, którego wyjęcie skutkowało uwolnieniem niszczycielskiej energii.
Czarny dym (aka mężczyzna w czerni), który od czasu do czasu nawiedzał rozbitków, był bratem Jacoba - tym, który zamienił się w potwora. Mężczyzna zmusił Desmonda do wyciągnięcia korka (myślał, że dzięki temu uda mu się uciec z wyspy), po czym utknął w ciele Johna Locke’a, tym samym zyskując jego śmiertelność. Jack razem z Kate wykorzystali jego ludzką niedoskonałość i zabili go, zanim udało mu się wydostać z wyspy.
W finale wyjaśniło się również, co oznaczał ciąg liczb 4, 8, 15, 16, 23 i 42, który przewijał się przez wszystkie sezony serialu. Każda z liczb miała oznaczać jednego z ocalałych, którego Jacob (strażnik serca wyspy) brał pod uwagę do roli swojego następcy. 4 oznaczała Locke’a, 8 - Hurleya, 15 - Sawyera, 16 - Sayida, 23 - Jacka, a 42 - Sun oraz Jin-Kwona. Tytuł obrońcy przypadł ostatecznie Jackowi. Po jego śmierci przejął go Hurley.
Z zakończenia "Lost" możemy wywnioskować, że wszystkie wydarzenia na wyspie, w retrospekcjach i w alternatywnych "przebłyskach", były prawdziwe. W sekwencjach poza wyspą pasażerowie lotu Oceanic Six krok po kroku uświadamiali sobie, kim tak naprawdę są, co ich ze sobą łączy i co razem przeżyli po katastrofie samolotu.
Jedyną nieświadomą osobą przez długi czas pozostawał Jack, którego reszta rozbitków zaprosiła finalnie na wspólne spotkanie w kościele w Los Angeles. Chirurga zaprowadził tam jego ojciec (przedstawiany jako zmarły od pierwszych scen serialu). Po zobaczeniu reszty pasażerów Jack zaczął pojmować, że nie żyje - że każda osoba, która przyszła do kościoła, jest martwa. Serial zakończył się blaskiem światła wydobywającym się zza drzwi świątyni i kadrem ukazującym twarz umierającego Jacka (ostatnia scena przypominała pierwszą scenę 1. sezonu).
Podczas panelu PaleyFest w Los Ageles w 2014 roku showrunnerzy serialu Damon Lindelof i Carlton Cuse oznajmili, że bohaterowie nie byli martwi od samego początku. – Postaci przeżyły katastrofę samolotu i faktycznie utknęły na wyspie. Natomiast na samym końcu? Tak, wszyscy byli martwi, gdy spotkali się w niebie w finałowej scenie – potwierdził Cuse, podkreślając, że jego dzieło miało znaczenie metaforyczne i dotyczyło "ludzi, którzy byli zagubieni i musieli odnaleźć swój cel w życiu".
Lindelof powiedział, że od zawsze publiczność zadawała im pytania o to, czy wyspa jest czyśćcem. – Wówczas mówiliśmy: to nie jest czyścic, to dzieje się naprawdę – dodał.
Jack: Czy ty istniejesz naprawdę? Christian (ojciec Jacka): Tak, jestem prawdziwy. Ty jesteś prawdziwy, wszystko, co kiedykolwiek się tobie przydarzyło, też jest prawdziwe. J: Czy oni wszyscy są martwi? C: Każdy kiedyś umiera, dziecko. Niektórzy przed tobą, a niektórzy długo po tobie. J: Ale dlaczego wszyscy są tu akurat teraz? C: Nie ma czegoś takiego jak "teraz". J: Gdzie jesteśmy, tato? C: To jest miejsce, które ty i wszyscy tutaj zgromadzeni razem stworzyliście... Po to, aby móc siebie odnaleźć. Najważniejszą częścią twojego życia był czas spędzony z tymi ludźmi. Dlatego tu dzisiaj jesteście. Nikt nie robi tego sam, Jack. Potrzebowałeś ich, a oni potrzebowali ciebie.