Najsłynniejszy egzorcysta świata ostrzega, że wkrótce potrzebnych będzie więcej egzorcystów. Kościół uważa, że ich pomocy mogą potrzebować nawet ci, którym zbyt spodoba się saga "Zmierzch". Racjonaliści w opętanie tymczasem w ogóle nie wierzą i zarzucają egzorcystom, że oszukują ludzi potrzebujących pomocy psychiatry. Jak jest naprawdę mówi naTemat egzorcysta, ks. Jarosław Dąbrowski. - Na pewno moja posługa nie jest tak spektakularna, jak na filmach - zapewnia.
- Potrzeba będzie więcej egzorcystów - mówił w ostatnim programie Tomasza Sekielskiego "Po Prostu" najsłynniejszy egzorcysta świata, ks. Gabriele Amorth. Watykański specjalista od walki ze złymi duchami przekonywał na antenie TVP, że właśnie przyszły takie czasy, iż o ludzkie dusze musi zacząć się bić coraz więcej kapłanów.
W podobnym tonie wypowiadał się kilka dni temu ks. dr Andrzej Wołpiuk, konsultant ds. sekt i nowych ruchów religijnych diecezji bielsko-żywieckiej. - Demonologia, magia, wampiryzm w ładnym opakowaniu coraz częściej stają się elementem kultury pop – przestrzegał na antenie radia "Anioł Beskidów".
Duchowny w ten sposób nie tylko nawiązywał do bijących rekordy popularności filmowych sag i serialów o wampirach, ale także organizowanego w jego diecezji wielkiego festiwalu rocka gotyckiego Castel Party. - Subkultura gotycka jest bardzo przepojona duchem wampiryzmu. Ten festiwal to swoista emanacja tego, co się dzieje nie tylko w sieci, ale i wśród młodych ludzi - przekonywał ks. Wołpiuk. - To bardzo ciemna i smutna subkultura, podkreślająca samotność młodego człowieka, którego jednak w swoim zagubieniu i zafascynowaniu wampiryzmem i demonami nie można pozostawić bez odpowiedniego wsparcia i pomocy - dodał.
Bo części tych, z którymi to się nie uda, kiedyś może czekać spotkanie z ks. Amorthem, czy innymi egzorcystami, których wciąż na świecie przybywa. W Polsce także. - Z pewnością wzrost liczby egzorcystów w ciągu ostatnich 15 lat z czterech do stu dwudziestu o czymś mówi. To wyraz oddolnej potrzeby społecznej, a także bezradności rozmaitych tradycyjnych środków pomocy związanych z psychologią i psychiatrią - mówił podczas premiery pierwszego numeru magazynu "Egzorcysta" demonolog, o. Aleksander Posacki. Jezuita tłumaczył, że wzrost zapotrzebowania na egzorcystów wiąże się wprost z ilością grzechów, których się dopuszczamy. Tym więcej duchowych zniewoleń, im więcej w ludziach relatywizmu moralnego i okultyzmu. A zdaniem demonologa, dziś za szatańskimi sprawkami bardziej stoi komercja, niż np. sekty.
- Z mojego doświadczenia również wynika, że coraz więcej osób wchodzi w kontakt ze złym duchem myśląc, że to zabawa. Niektórzy nie mają tego świadomości, bo w to nie wierzą. Inni natomiast wierzą i właśnie specjalnie wchodzą w takie kontakty. Czasem ze zwykłej ciekawości, zupełnie lekceważąc zagrożenie - komentuje w rozmowie z naTemat egzorcysta, ks. Jarosław Dąbrowski, proboszcz parafii św. Tomasza Apostoła w Ełku.
Wszystkich przerażonych już szerzącymi się na świecie wpływami Szatana duchowny nieco jednak uspokaja i podkreśla, że z jego doświadczenia w posłudze egzorcysty wynika, iż sytuacja "utrzymuje się w normie". - Na razie nie jest to jakaś lawina przypadków. Przynajmniej w mniejszych miastach, jak Ełk. Natomiast w większych ośrodkach może wyglądać trochę inaczej. Na przykład, ks. Gabriele Amorth patrzy przecież z punktu widzenia Rzymu - tłumaczy.
A może jednak psycholog?
Polski egzorcysta uważa natomiast, że choć wierzący nie powinni panicznie bać się najnowszych hitów z Hollywood, to powinni do takich tematów podchodzić z pewnym dystansem. - Bo to jest, można powiedzieć, pewnego rodzaju oswajanie się ze złem. Z tym, że Szatan posługuje się człowiekiem w swoich celach. On też jest jakiegoś rodzaju wampirem. Taka fascynacja filmami może być jakimś zagrożeniem, choć ja osobiście się jeszcze z takimi przypadkami nie spotkałem - podkreśla.
Jednocześnie ks. Dąbrowski odrzuca argumenty racjonalistów twierdzących, że tym, którzy przychodzą do egzorcystów, w rzeczywistości potrzebny jest lekarz. Od lat wśród ateistów za koronny dowód na bezsensowność egzorcyzmów uchodzi bowiem historia opisana przez psychologa klinicznego, filozofa i religioznawcę Damiana Janusa, który szczegółowo przedstawił przypadek kobiety branej przez Kościół za opętaną. Po głębszej analizie lekarzy specjalistów kobieta okazała się być "po prostu" chora psychicznie.
Opętana nienawidziła wszystkiego, co związane z religią i wpadała w stany histerii na widok księdza, nie potrafiła wymówić słowa "hostia", nazywając ją "opłatkiem". Przed krucyfiksem wykrzykiwała, że "ten chuj j****y (Jezus - red.) nie był mężczyzną". Klasyczne objawy opętania, niczym z "Egzorcyzmów Emilly Rose". Nawet źródło problemów było typowe, bo kobieta jako 14-latka została zwerbowana przez sektę. Psycholog kliniczny punkt po punkcie obalał jednak tezę o działaniu Szatana twierdząc, że niechęć do religii wzięła się u niej z manipulacji, którym poddano ją w sekcie, a później z fiaska poszukiwań duchowych w Kościele Katolickim. Inne reakcje powodowały, że w wieku 28 lat wciąż była dziewicą, przyznając, iż od chwili wstąpienia do sekty wciąż kazano jej tłumić pragnienia.
Dlaczego nie był jej potrzebny egzorcysta? "Była owładnięta chęcią kontroli i dominacji. Próbowała uprawiać magię, pisała cyrografy, w których oddawała się władzy diabła, aby uzyskać jego moc. Opowiadała, iż zrobiła kiedyś woskową figurkę symbolizującą pewnego znajomego, a następnie nakłuwała ją i obcięła jej nogi. W dwa miesiące później miała spotkać tego człowieka — na wózku inwalidzkim, bez nóg. Jakiś czas po wyjściu Renaty ze szpitala dowiedziałem się, iż jestem znany z jej opowiadań — jako psycholog, który pod jej hipnotycznym wpływem chodził na rękach. Opowiadanie to pokazuje, jak silna była w niej potrzeba manipulowania" - pisał Janus na portalu Racjonalista.pl.
Podobnie twierdzi amerykański psychiatra Stephen A. Diamond. Doświadczony lekarz przekonuje w swoich pracach, że egzorcyzmy są skuteczne, ale tylko dlatego, iż stanowią "prymitywny prototyp psychoterapii". Według naukowca z USA, tym większa ich skuteczność, im w rzeczywistości większa jest wiara poddawanej im osobie. Im mocniej pacjent wierzy w kapłana i siłę rytuału, tym skuteczniejsze będą egzorcyzmy. - Powodem ich terapeutycznego sukcesu jest to, co Sigmund Freud nazwał „abreakcją” lub katharsis, tj. wyładowanie skrywanych emocji, takich jak smutek, popęd, a szczególnie złość i gniew - mówił Diamond w wywiadzie dla Onet.pl.
Inni przypominają, że "zaburzenie transowe i opętaniowe" są przecież od wielu lat ujęte w opracowanej przez WHO Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10. Psychiatria i psychologia teoretycznie wiedzą zatem lepiej, jak je leczyć od teologii.
Ks. Jarosław Dąbrowski racjonalistom wcale nie zamierza jednak wyjątkowo mocno przeczyć. - Posługa egzorcystów polega także na tym, że często musimy po prostu kogoś prowadzić. Kogoś, kto nie jest dotknięty opętaniem, a z problemu trzeba pomóc mu wyjść jakimiś zwykłymi środkami. Nie jest tak, że u każdego, kto przychodzi do egzorcysty, od razu zostaje stwierdzone opętanie - mówi. Duchowny dodaje, że przypadków prawdziwego opętania, którego nie da się wyleczyć u psychiatry, jest zaledwie ok. 2 proc. Pozostałe to ludzie, którym trzeba pomóc wyjść z sekty, zniewoleni magią itp. A także ci, których ksiądz szybko kieruje do lekarza.
Egzorcysta podkreśla też, że o jego posłudze ludzie powinni przestać myśleć w odniesieniu do tego, co dzieje się w popkulturze. I to zarówno wierzący, jak i sceptycznie nastawieni niewierzący. - To jest ogromna przesada. Filmów o demonach i egzorcystach nawet specjalnie nie oglądam. W rzeczywistości w posłudze egzorcysty nie jest tak widowiskowo. Czasem ktoś przychodzi i opowiada mi różne straszne rzeczy, które widzi i słyszy. Ja raczej tego wtedy nie widzę. Najczęściej słucham więc opisu jego stanu wewnętrznego. I tylko czasami muszę się temu bliżej przyjrzeć - podsumowuje ks. Dąbrowski.
Z mojego doświadczenia również wynika, że coraz więcej osób wchodzi w kontakt ze złym duchem myśląc, że to zabawa. Niektórzy nie mają tego świadomości, bo w to nie wierzą. Inni natomiast wierzą i właśnie specjalnie wchodzą w takie kontakty. Czasem ze zwykłej ciekawości, zupełnie lekceważąc zagrożenie.
Stephen A. Diamond
psycholog kliniczny w rozmowie z Onet.pl
Egzorcyzm to rzeczywiście „prototyp” psychoterapii i jej prymitywna forma. [...] Kolejnym powodem ich terapeutycznego sukcesu jest to, co Sigmund Freud nazwał „abreakcją” lub katharsis – tj. wyładowanie skrywanych emocji, takich jak smutek, popęd, a szczególnie złość i gniew CZYTAJ WIĘCEJ