Udział w festiwalach rockowych takich, jak Przystanek Woodstock może być "źródłem długotrwałego duchowego okaleczenia" - ostrzega najnowszy "Przewodnik Katolicki". Podkreślając, że słuchanie rocka z założenia musi być oddaniem się pod wpływ demonów...
"O pionierze bluesa, legendarnym Robercie Johnsonie, mówiono, że zaprzedał swoją duszę diabłu. Sam Johnson śpiewał o tym w piosence Cross Road blues. Roberta Johnsona uważa się za ojca bluesa. Bez bluesa nie byłoby rock’n’rolla. Jeśli protoplasta rocka zaprzedał swą duszę diabłu, to siłą rzeczy ta muzyka nie może być wolna od wpływu demonów" - stwierdza na łamach "Przewodnika Katolickiego" publicysta Ryszard Gromadzki.
Dodając, że o szatańskich wpływach rocka na fanów tej muzyki najlepiej wie z własnego doświadczenia, gdyż w latach 80-tych sam był zaangażowany w subkulturę rockową "z wszelkimi wiążącymi się z tym uwikłaniami". I jak dodaje, wyzwolił się z rockowego stylu życia dzięki modlitwie.
Zdaniem publicysty "Przewodnika Katolickiego", z diabłem musiały mieć osobiście do czynienia wszystkie największe legendy muzyki rockowej. Gromadzki przypomina, że dziewczyna Jimiego Hendrixa, Fayne Pridgon twierdziła, że rockmana prześladował diabeł. Hendrix miał twierdzić, że tak naprawdę, to on wymyślał słowa jego piosenek. Magazyn katolicki o opętanie podejrzewa też Braina Jonesa, Janis Joplin, Jima Morrisona, Sida Viciousa i Kurta Cobaina. Skoro pod diabelskim wpływem byli bohaterzy pierwszego Woodstocku, czart musi patronować także polskiemu Przystankowi Woodstock, który hipisowskim tradycjom festiwalowym hołduje.
Przystanek Woodstock pod wpływem demonów?
"Twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wiele razy publicznie przyznawał się do tego, jak bliski jest mu rock’n’rollowy etos. Kiedy w końcu Owsiakowi udało się ziścić swoją obsesję i zorganizować w Polsce olbrzymi festiwal rockowy, nieprzypadkowo nazwał go Przystankiem Woodstock (...) Apologeci Woodstock, także sam Owsiak, nie wspominają o tragicznym końcu epoki hippie i jeszcze bardziej przerażającej obyczajowej i społecznej spuściźnie tego ruchu.
W sierpniu tego samego 1969 r., funkcjonująca w ramach hipisowskiej subkultury banda Charlesa Mansona dokonała bestialskiej zbrodni w domu reżysera Romana Polańskiego, masakrując jego ciężarną żonę i jej gości. Kilka miesięcy później na innym wielkim festiwalu w kalifornijskim Altamont, podczas koncertu The Rolling Stones, ochraniający scenę członkowie motocyklowego gangu „Hells Angels” („Aniołowie Piekieł”) zamordowali na oczach tysięcy ludzi młodego chłopaka, w trakcie wykonywania przez zespół utworu Sympathy for the Devil".
źródło: "Przewodnik Katolicki"
W ocenie "Przewodnika Katolickiego", kończący się właśnie Przystanek Woodstock to zatem nic innego jak "obsesyjna seksualność", "doktrynalna rozwiązłość" i "odrzucenie religii". Na co dowodem ma być na przykład to, że wśród imprez towarzyszących festiwalowi Jurka Owsiaka są m.in. warsztaty organizowane przez Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej „Lubię to. Radosny seks”.
Inny dowód na to, że za organizacją Przystanku Woodstock stoją demony to podobno... organizowane tam kursy szybkiego czytania. "A co do szybkiego czytania, wielu demonologów i egzorcystów mówi wprost, że metody promujące powiększenie intelektualnych możliwości tą drogą są niczym innym jak praktyką okultystyczną" - pisze Gromadzki.