Katarzyna Pakosińska wyznała, że straciła ciążę. "Słyszałam: Niech Kasia przecierpi"
redakcja naTemat
05 czerwca 2023, 13:16·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 czerwca 2023, 13:16
Słynie z promiennego uśmiechu i dobrego humoru. To jej znak rozpoznawczy, jest wieczną optymistką. Okazuje się, że nawet dla artystki kabaretowej nie ma taryfy ulgowej i nie omijają jej trudne doświadczenia. W najnowszym odcinku podcastu "Po macoszemu" Katarzyna Pakosińska postanowiła podzielić się bolesnym doświadczeniem utraty ciąży.
Reklama.
Reklama.
Katarzyna Pakosińska i Irakli Basilashvili są małżeństwem od 5 lat, ale dopiero teraz artystka postanowiła opowiedzieć o bolesnym doświadczeniu utraty ciąży. W podcaście "Po macoszemu" na platformie YouTube, w którym mówi o swoim polsko-gruzińskim patchworku oraz o byciu macochą dla dzieci Iraklego, artystka wyznała również, że był moment, w którym zdecydowali się z partnerem na dziecko.
– Mimo że wszystko wydarzyło się późno w moim życiu, chcieliśmy powiększyć rodzinę z Iką – powiedziała. – Bardzo intensywnie o tym myślałam. Wiedziałam, że lata już nie pierwsze, ale pomyślałam: "Spróbujmy". Zaszłam w ciążę. Miałam wtedy 47 lat. Radość, jaka panowała w rodzinie, że się udało, że naturalnie, była duża. Wzruszenie ogólne. Potem gdy stała się rzecz najstraszniejsza, jaka może kobietę spotkać i straciłam tę ciążę, to wsparcie, jakie otrzymałam wtedy z Gruzji było kluczowe – zdradziła Pakosińska.
Artystka podkreśliła w podcaście, jak bardzo ceni sobie relacje z Gruzinkami i wsparcie, które od nich wielokrotnie otrzymywała. Zwróciła też uwagę na różnicę kulturową w podejściu do tego bolesnego tematu.
Katarzyna Pakosińska i Irakli Basilashvili mieszkają w Polsce. Kasia ma córkę z poprzedniego związku, Maję, natomiast Ika jest ojcem Lado i Mariami. Dzieci Iki mieszkają w Gruzji, do której para regularnie jeździ.
– Choć byłam dużą dziewczynką, nie pamiętam, jaka była mama. Wracam teraz do tego na terapii. To normalny mechanizm, szczególnie dziecka. Widocznie cała choroba mamy była dla mnie tak trudna, że wiecie co pamiętam? Zamknięte drzwi. Rozmawiamy o tym teraz. Gabrysia powiedziała, że nie chce, żeby dzieci zapamiętały ją tak. Gdy przyjedzie po chemii, nie chce, żeby Lenusia (córka Ani) ją tak zapamiętała – opowiadała aktorka.
Dereszowska wyznała również, że ma żal do mamy, bo nie dopuściła jej i brata do choroby i odchodzenia. – Bardzo bym nie chciała, by rodzice popełnili ten sam błąd, żeby nasze dzieci pamiętały tylko ciche rozmowy i szepty z choroby babci. Babcia (macocha Ani – przyp. red.) jest w pełni sił umysłowych. Oczywiście ma dni, kiedy czuje się bardzo dobrze, a że wygląda troszkę inaczej... ludzie zmieniają się, chorują – podsumowała aktorka.
U nas to było wstydliwe. Słyszałam: "No niech Kasia przecierpi". W Gruzji kobiety otoczyły mnie od razu troską, zrozumieniem, jeszcze większą miłością. Potem tłumaczyłam sobie racjonalnie, że może one wiedziały, że tak bardzo kocham Ikę i chce wejść w tę relację, że rzutem na taśmę chciałam jeszcze zostać mamą. Pracując na scenie, robiłam "hahaha", a jak wracałam do domu musiałam się odbudowywać z tych łez i ogromnego cierpienia.