Mark Hamill oficjalnie ogłosił, że nie wcieli się już w Luke'a Skywalkera w żadnej z produkcji z uniwersum "Gwiezdnych wojen". "Wcale nie potrzebują opowiadać tych historii" – stwierdził i podał jeszcze jeden powód, dla którego nie chce wcielać się znów w syna Dartha Vadera.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mark Hamill do roli Luke'a Skywalkera powrócił w nowej trylogii "Gwiezdnych wojen" (w trzeciej odsłonie pojawił się jedynie jako duch). Aktora można było zobaczyć także w serialach Disney+, takich jak "The Mandalorian" czy "Księga Boby Fetta".
W tych dwóch ostatnich pojawił się jednak w komputerowo odmłodzonej wersji, co zdecydowanie nie przypadło mu do gustu – na tyle, że nie zobaczymy go już więcej w kultowej roli.
– Cóż, nigdy nie mów nigdy. Ale nie widzę powodu, dla którego Skywalker miałby znów pojawić się na ekranie. Ujmę to tak: mają tak wiele historii do opowiedzenia, że nie potrzebują już Luke'a. Miałem swój czas – i to dobrze. Ale już wystarczy. (...) Ten efekt [cyfrowe odmłodzenie - przyp. red.] jest dla mnie dość niezwykły. Wydaje mi się, że jeśli będą potrzebowali młodego Luke'a w przyszłych filmach, to powinni po prostu wziąć do tego młodego aktora – stwierdził w rozmowie ze stacją CBS News.
Podobne stanowisko przekazał w wywiadzie udzielonym magazynowi "Esquire", więc z tego można wnioskować, że nie jest to chwilowy kaprys.
– Kiedy przeczytałem scenariusz "Ostatniego Jedi", powiedziałem: "okej, to by było na tyle". Wtedy ruszył proces odłączania się od czegoś, co było częścią mojego życia. (...) Ludzie mówią mi, że teraz mógłbym wystąpić w całym serialu o przygodach Luke'a po "Powrocie Jedi". A ja na to: "nie wydaje mi się". Po pierwsze: wcale nie potrzebują opowiadać tych historii. A nawet jeśli, to mogą zatrudnić aktora w odpowiednim wieku – powiedział Hamill.
Hamill nie podłoży już głosu pod Jokera
Chociaż dla większości świata Mark Hamill to przede wszystkim Luke Skywalker z "Gwiezdnych wojen", fani komiksów i animacji na ich podstawie znają go jako kultowego odtwórcę roli Jokeraw serialach i filmach animowanych o "Batmanie".
Hamill dubbingował Księcia Zbrodni od lat, jednak zawsze w roli Batmana towarzyszył mu Kevin Conroy, który zmarł w ubiegłym roku. Aktor powiedział w rozmowie z magazynem "Empire", że brak kolegi po fachu sprawił, że zastanawia się nad zrezygnowaniem z tego zajęcia.
"Dzwonili i mówili: 'chcą, żebyś zagrał Jokera', a ja tylko pytałem, 'czy Kevin jest Batmanem?'. Wchodziłem w to, tylko jeśli odpowiedź była pozytywna. Byliśmy jak partnerzy. Jak Flip i Flap. Bez Kevina, nie wydaje mi się, żeby istniał dla mnie jakiś Batman" – powiedział Hamill.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.