Platforma Obywatelska wyemitowała spot, który uderza w Mateusza Morawieckiego. Autorzy wprost pytają, czyje interesy reprezentował obecny szef rządu PiS, a ówczesny szef banku BZ WBK, gdy Rosjanin Wiaczesław Kantor chciał "za każde pieniądze" kupić czołową polską firmę Azoty Tarnów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak twierdzą autorzy spotu, w 2012 roku jeden z najbogatszych Rosjan, wpływowy oligarcha Wiaczesław Kantor "za każde pieniądze chciał kupić spółkę Azoty Tarnów", największego producenta nawozów dla polskich rolników. "Mało brakowało, a decyzje w tym zakresie zapadałyby na Kremlu" – słyszymy w spocie.
"Mateusz Morawiecki powinien doskonale pamiętać tamte wydarzenia" – brzmi teza spotu PO. Gazety, według autorów klipu, rozpisywały się, że to bank, na którego czele stał Morawiecki (BZ WBK - red.), pośredniczył w operacji wrogiego przejęcia. Jako źródło tych doniesień pokazywany jest w spocie "Dziennik Gazeta Prawna". "Na szczęście operacja została zablokowana przez premiera Donalda Tuska" – słyszymy.
"Wyjaśniłem, że to promowanie tej inwestycji w tej dziedzinie, w tym konkretnym przedsięwzięciu jest w naszej ocenie wbrew narodowym interesom" – słyszymy na nagraniu archiwalne słowa Donalda Tuska.
"Panie premierze Morawiecki, po której stronie pan wtedy stał. Czyje interesy pan reprezentował? Panie Morawiecki, Polacy czekają na odpowiedzi" – pytają na koniec autorzy spotu.
Spot odpowiedzią PO na propagandę TVP Info?
Biorąc pod uwagę treść, można uznać, że nagranie jest ripostą na serię działań TVP, na temat rzekomej prorosyjskiej polityki ówczesnego premiera Donalda Tuska.
Po wielu miesiącach uporczywego wspominania słów "für Deutschland" (dla Niemiec) pracownicy utrzymywanej z pieniędzy wszystkich podatników TVP próbują z kolei wywołać skojarzenia zbitką Tusk-Putin. Robią to na najróżniejsze sposoby.
Jednym z najgłośniejszych takich działań był propagandowy film Marcina Tulickiego pt. "Nasz człowiek w Warszawie", sugerujący, że były premier Donald Tusk ponosi odpowiedzialność za wojnę w Ukrainie.
Innym przykładem działania stacji utrzymywanej przez miliony Polaków było przypomnienie listu Tuska do Putina sprzed 14 lat. Lider Platformy Obywatelskiej chciał wówczas osadzić stosunki Polski z Rosją w kontekście relacji Moskwa-Bruksela. Zaprosił także dyktatora do Warszawy. Michał Rachoń nazwał Tuska architektem "resetu" w relacjach z Kremlem.
Serial TVP "Reset"
W ostatnich dniach TVP wyemitowała premierowy odcinek serialu pod tym samym tytułem, "Reset". Pierwsi rozmówcy Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza już jednak odcięli się od propagandowej produkcji, której celem jest uderzenie w PO i Donalda Tuska. "Jestem rozczarowany" – skomentował amerykański finansista Bill Browder. Brytyjski dziennikarz Edward Lucas zwrócił się do autorów o usunięcie z materiału jego wypowiedzi.
Dokument "Reset" dotyczy relacji z Rosją za czasów rządów PO-PSL (lata 2007-2015), a konkretnie ma uderzyć przede wszystkim w lidera PO Donalda Tuska.
Z komentarzy Browdera i Lucasa w mediach społecznościowych wynikało, że obaj nie mieli świadomości, jaki cel będzie miał ich udział w dokumencie TVP. Obaj wydawali się wzburzeni tym, do czego zostali wykorzystani.
"Jestem bardzo rozczarowany, gdy dowiedziałem się, że polski dokument zatytułowany 'Reset', w którym udzielałem wywiadu, jest wykorzystywany do atakowania Radosława Sikorskiego jako prorosyjskiego i próby wykluczenia go z polskiej polityki. Nie przypominam sobie wielu ludzi, którzy byli bardziej skuteczni w kontrowaniu Putina niż Radek" – napisał Browder.