Było małe dziecko, sytuacja finansowa nie za ciekawa, mąż - delikatnie mówiąc - nie był przykładową głową rodziny i przytrafiła się kolejna ciąża. O szczegółach nie chciała mi mówić, powiedziała tylko - "usunęłam". Zaledwie paru jej najbliższych wtajemniczyła przez całe swoje dorosłe życie. Bała się. Wstydziła. Te kilkadziesiąt lat później, gdy jest już dojrzałą kobietą, jest jej jednak łatwiej. Zaczyna inaczej patrzeć na swoje doświadczenia. Czy dzieje się tak dzięki takim osobom jak Maria Czubaszek? Ta znana felietonistka i satyryczka, z łatwością mówiła w wywiadzie o swoich dwóch aborcjach, które skomentowała słowami - Jak to cudownie, że to zrobiłam!
Każdy, kto choć trochę zna Marię Czubaszek, wie, że nie przepada ona za dziećmi. Jak sama mówi - nigdy dzieci nie lubiłam, nawet samej siebie nie lubiłam jak byłam mała i czekałam tylko, aż dorosnę. Instynktu macierzyńskiego nigdy nie czuła. Według "ludowej mądrości", posiadanie dziecka jest ukoronowaniem życia każdej kobiety. Ale przecież nie wszystkie widzą siebie w roli matki. Czubaszek podkreśla - wielkim błędem jest, że kobiety, które nie mają instynktu rodzą dzieci. Namawiane przez rodzinę, uginają się pod presją środowiska i mogą być później nieszczęśliwe.
Czy nieszczęśliwe mogą być też, gdy usuną ciążę? Tak. Ale Maria Czubaszek mówi - nigdy z tego powodu nie miałam traumy. Czy jej słowa mogą pomóc kobietom, które także podjęły decyzję o aborcji?
Kazimiera Szczuka, krytyczka literacka i działaczka feministyczna, powiedziała nam, że Czubaszek należą się gratulacje za odwagę. Podkreśliła, że setki tysięcy Polek mają takie same doświadczenia, ale boją się i wstydzą mówić o tym głośno. Takie publiczne wyznania mogą rozpocząć reakcję łańcuchową w społeczeństwie. Pierwsze nieśmiałe spowiedzi często pociągają za sobą lawinę kolejnych, już odważniejszych głosów. Szczuka wskazuje, że Maria Czubaszek nie jest traktowana jako osoba na siłę kontrowersyjna - co wzmacnia jej wyznanie, a - autorytet i sympatia dla niej, może ośmielić inne kobiety. Na koniec feministka dodała - Konsekwencją zmiany myślenia będzie zmiana prawa.
Jedno oświadczenie świata nie zmieni - twierdzi z kolei Grzegorz Wysocki, współorganizator wielu marszów antyaborcyjnych i dziennikarz. Zauważa jednak, że osoby szanowane i z autorytetem mogą wpływać na pojedynczych ludzi. A przecież o tych toczy się gra. Debaty pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami aborcji tak naprawdę nie ma, a rozmowy są po to, żeby przeciągnąć na swoją stronę jak najwięcej osób - powiedział mi Wysocki i dodaje - nie ma kompromisu.
Nie powinniśmy jednak zauważać w tym wszystkim tylko polityki i wielkiej wojny ideologicznej. Czasami osoba, która ujawnia intymną część swojego życia, by innym podobnym do niej było łatwiej, sama wiele traci. Jacek Poniedziałek, aktor, który wsławił się opowiedzeniem jako jeden z pierwszych w polskim show-biznesie o swoim homoseksualizmie, ma z tego powodu, jak twierdzi, problemy zawodowe. Choć wyznania aborcji, homoseksualizmu, czy innych społecznie nieakceptowanych tajemnic, powodują, że jak mówi aktor poszerza się obszar dyskursu, który dziś jest pojemniejszy, niż był 15 lat temu, to jednak szczerość potrafi boleśnie odbić się na tych pierwszych odważnych. Jacek Poniedziałek powiedział nam, że od pewnego czasu nie zagrał nic poważnego w telewizji i utrzymuje się tylko z teatru, co według niego, jest spowodowane między innymi strachem producentów. Kilka lat temu, niedługo po coming oucie Poniedziałek mówił w wywiadzie dla pisma Replika - Paru aktorów grających w serialach zadzwoniło do mnie z gratulacjami, a przy okazji powiedzieli, że też myślą o ujawnieniu się. Sądzę, że bardzo wiele będzie zależało od tego, jak teraz potoczy się moja kariera, jakie role będą mi proponowane. Jeśli nic złego się nie stanie, następne coming outy to tylko kwestia czasu. Może sytuację zmieni pośmiertne wyznanie homoseksualizmu wielkiego poety Mirona Białoszewskiego w jego "Tajnym dzienniku".
W najbliższym czasie zobaczymy, czy i jak wywiad odbije się na Marii Czubaszek. Na razie oczywiście podniosły się głosy oburzenia skrajnych, chrześcijańskich dziennikarzy, ale ogólnie sprawa nie wywołała dużego zamieszania. Może właśnie ta cisza jest znakiem zmiany myślenia Polaków o aborcji?