Śledczy zdecydowali o losie strażaków, którzy w listopadzie zeszłego roku gasili pożar w domu mężczyzny chorującego na zbieractwo. W związku z ogromem rzeczy, akcja była trudna i strażakom nie udało się dostrzec ciała ofiary, które kilka miesięcy leżało w pogorzelisku. W sprawie zostało wówczas wszczęte postępowanie.
Reklama.
Reklama.
Jak poinformowała w środę rzeczniczka prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Borkowska, śledztwo zostało umorzone – podaje RMF FM za PAP.
– Śledczy uznali, że ze strony pożarnej nie można się dopatrywać niedopełnienia obowiązków; uznano, że czynności, które zostały podjęte w trakcie akcji gaśniczej, były adekwatne do zaistniałej sytuacji i do posiadanych wówczas przez strażaków informacji – powiedziała rzeczniczka.
Ciało mężczyzny chorującego na zbieractwo przeoczone podczas pożaru
Sprawa dotyczy pożaru, który wybuchł na jednej z posesji w Głowaczowie, na początku listopada ub. roku. Tragedia miała miejsce w domu 57-letniego mężczyzny chorującego na zbieractwo. Człowiek ten gromadził masę różnych przedmiotów, w tym łatwopalnych. Rzeczy było tak dużo, że po pożarze wywieziono kilka ciężarówek odpadów, ale nikt nie natknął się na ciało mężczyzny.
Zwłok poszukiwano, ale wiele wskazywało na to, że mieszkańca posesji mogło nie być na miejscu. – Od członków najbliższej rodziny właściciela uzyskano informację, że może on nie znajdować się w domu, że być może oddalił się z miejsca zamieszkania. Ponadto w kolejnych dniach dochodziły informacje, że mężczyzna był widziany na terenie Głowaczowa – powiedziała prokurator Agnieszka Borkowska.
Do ponownego przeszukania doszło gdy siostra mężczyzny zgłosiła jego zaginięcie. Wówczas dokonano ponownie sprawdzenia pogorzeliska. Na wysuszonym terenie sprawdzenie pogorzeliska było łatwiejsze. Wówczas natrafiono na zwłoki.