
Prezydent Francji Francois Hollande odwiedził odbite z rąk islamistów przez wojska francuskie i malijskie miasto Timbuktu. Na ulicach witały go tłumy wiwatujących Malijczyków. Eksperci podkreślają jednak, że sytuacja w kraju wciąż jest niestabilna.
W związku z wizytą Hollande'a Timbuktu, leżące ok. 900 kilometrów na północny wschód od stolicy Mali, Bamako, jest silnie strzeżone. Co 100 metrów rozmieszczeni są francuscy żołnierze, ulice patrolują pojazdy opancerzone. CZYTAJ WIĘCEJ
Mieszkańcy terenów zajmowanych w ostatnich miesiącach przez islamskich fundamentalistów z ulgą przyjęli francuską obecność. Hollande’a witały okrzyki “Niech żyje Francja!” i dźwięki muzyki, zabronionej na tych terenach przez islamistów.
Islamiści z al Kaidy i organizacji Ansar Dine (Obrońcy Wiary), którzy okupowali Timbuktu przez 10 miesięcy, wprowadzili tam skrajną formę szariatu, praktykując publiczne egzekucje, amputacje kończyn i chłosty. Islamiści zniszczyli też mauzolea sufickich świętych, wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO, oraz dwa z trzech wielkich meczetów, również wpisanych na tę listę. Zniszczono również 2 tys. z ok. 300 tys. bezcennych rękopisów przechowywanych w mieście. CZYTAJ WIĘCEJ
Czytaj też: Polska pomoże Francuzom w Mali. Donald Tusk: "Decyzja o misji zapadnie na posiedzeniu rządu"

