Harald Quandt Holding GmbH to świetny dowód, iż między bajki można włożyć twierdzenia, że od dawna na świecie nie ma tych, którzy wzbogacili się dzięki II wojnie światowej i Holocaustowi. Jak ujawnia amerykański magazyn "Bloomberg", szefostwo holdingu to bowiem nie tylko spadkobiercy producenta rakiet V-2, ale i Josepha Goebbelsa.
Prawie siedemdziesiąt lat od zakończenia II wojny światowej wciąż odkrywamy jej tajemnice. I to nie tylko te z przeszłości, ale i odbijające na teraźniejszości. Tak jest z historią spadkobierców Josepha Goebbelsa, którą niedawno opisywał amerykański magazyn "Bloomberg". Dlaczego prestiżowa gazeta biznesowa zajęła się historią II wojny światowej? Jedna z najpotężniejszych grup inwestycyjnych na świecie Harald Quandt Holding GmbH nie powstałby bowiem, gdyby nie spuścizna po głównym ideologu III Rzeszy i robotnikom przymusowym, którzy na nią zapracowali.
Jak właściciele Harald Quandt Holding GmbH mogą mieć coś wspólnego z Josephem Goebellsem wyjaśnia bujne życie uczuciowe żony nazistowskiego zbrodniarza, Magdy. Przed przyjęciem nazwiska przyszłego ministra propagandy nosiła bowiem to swojego pierwszego męża, Guenthera Quandta. Z nim spłodziła Haralda Quandta, którego później wychował na dorosłego człowieka już Joseph Goebbels. Dla nazistów młody Harald służył więc jako oficer Luftwaffe. Pod koniec wojny znalazł się w alianckiej niewoli w Benghazi i być może to uratowało mu życie.
Mógł bowiem skończyć, jak jego młodsze rodzeństwo, które Joseph i Magda Goebbels otruli w berlińskim bunkrze Adolfa Hitlera przed popełnieniem samobójstwa. Harald dowiedział się o tym w Afryce. "Drogi synu! Jesteśmy w Fuehrerbunkerze już od sześciu dni, Tatuś, Twoje rodzeństwo i ja, by zakończyć nasze życie poświęcone narodowemu socjalizmowi w jedyny honorowy sposób. (...) Haraldzie, drogi synu, chcę Ci przekazać, czego nauczyłam się w życiu: Bądź lojalny! Lojalny wobec siebie, lojalny wobec ludzi i lojalny wobec ojczyzny!" - tak "Bloomberg" cytuje fragment pożegnalnego listu, który Harald otrzymał od matki.
Po zakończeniu wojny i wyjściu z niewoli łzy po stracie większości członków rodziny pomógł mu otrzeć ojciec Guenther, który mimo, iż żona zostawiła go dla nazisty miał z władzami III Rzeszy wyśmienite relacje. I okazał się być jednym z największych beneficjentów wojny. Historyk Joachim Scholtyseck opublikował w 2011 roku badania, z których wynika, że przemysłowe imperium Quandtów powstało dzięki pracy przymusowej dziesiątek tysięcy jeńców i przejęciu fabryk wcześniej należących do Żydów. Dzięki temu firmy Quandta - Accumulatoren-Fabrik AG i Deutsche Waffen-und Munitionsfabriken mogły sprawnie dostarczać akumulatory do U-bootów i wspomagać produkcję rakiet V-2. Inne produkowały karabiny typu Mauser i amunicję.
Ale po wojnie przemysł był potrzebny i Guentherowi Quandtowi udało się uniknąć poważniejszych konsekwencji za wspomaganie nazistowskiej machiny wojennej. Po jego tragicznej śmierci w katastrofie lotniczej cały zbity na ofiarach II wojny światowej i Holocaustu majątek przejęli jego synowie Herbert i Harald. Obaj od dawna nie żyją, ale przed laty zostawili majątek ojca wart 760 mln dol. Dziś Harald Quandt Holding GmbH jest jednak wart nawet 6 mld dol. i pozostaje faktycznie w rękach czterech wnuczek nazistowskiego magnata.
Wszystkie odgrywają niebagatelną rolę w budowaniu pozycji powojennych Niemiec. Gabriele Quandt wraz z (byłym od kilku lat) mężem Florianem Langenscheidtem tworzyła imperium wydawnicze funkcjonujące pod jego nazwiskiem. Katarina Geller-Herr jest nie tylko miłośniczką koni, ale i mecenasem niemieckich olimpijczyków, w tym Larsa Nieberga – podwójnego złotego medalisty olimpijskiego w skokach przez przeszkody z Atlanty i Sydney. Anette-Angelika May-Thies to tymczasem pierwsza żona Alexa Maya – doradca ds. bankowości w Goldman Sachs Group Inc. Przez ostatnie ćwierć wieku to on budował pozycję holdingu Quandtów.
Najciekawsze są jednak losy Colleen-Bettiny Rosenblat-Mo. Projektantki biżuterii, która już w młodości... przeszła na judaizm i wyszła za syna ofiary Holocaust. Z jakiegoś powodu ten związek nie wytrzymał jednak próby czasu...