Czy czytaliście już biografię syna Adolfa Hitlera "Twój ojciec nazywał się Hitler"? Jeżeli nie, to wkrótce zapewne będziecie mieli okazję, bo historia francuskiego potomka zbrodniarza wszech czasów odżywa w mediach na nowo i zapowiada murowany sukces dodruku tej spisanej w latach 80-tych biografii. Jednak to nie jedyna rodzinna historia nazistów, jakby wprost z Hollywood.
"Z rzadka twój ojciec lubił zabierać mnie na spacery po wsi. Jednak te spacery zazwyczaj kończyły się kiepsko. Twój ojciec, zainspirowany naturą, podejmował dyskurs, z którego niewiele rozumiałam. Nie mówił po francusku, a po niemiecku, przemawiając do wyimaginowanej publiczności...". Tak swój romans z Adolfem Hitlerem wspominała matka Jean-Marie Loreta. Domniemanego syna przywódcy III Rzeczy, którego ten miał spłodzić z francuską nastolatką podczas służby na froncie I wojny światowej.
W weekend jego historię odświeża i uzupełnia o nowe fakty francuskie pismo "Le Point". Odświeża, bowiem zmarły w 1985 roku Loret sam spisał ją w książce "Twój ojciec nazywał się Hitler". Te słowa usłyszał od matki Charlotte Lobjoie tuż przed jej śmiercią w latach 50-tych. Swoje pochodzenie zdecydował się jednak opisać dopiero kilka lat przed własną śmiercią.
Wtedy przeszło to bez większego echa. Uznano to za kolejną wyssaną z palca historię o pochodzeniu od tajemniczego przywódcy, jakich znamy sporo. Tymczasem dzisiaj za jego relacją zaczynają przemawiać nowe dowody zebrane przez dziennikarzy "Le Point".
Podobny do ojca?
Zobacz film z domniemanym synem Hitlera
Okazuje się, że Jean-Marie Loret miał tę samą grupę krwi co Adolf Hitler, a ekspertyzy grafologiczne potwierdzają jego domniemania o zbliżonym do zbrodniarza charakterze pisma. W archiwach Wermachtu odnaleziono też dokumenty potwierdzające, że podczas II wojny światowej matka Loreta dostawała od Niemców pieniądze. Potwierdzałoby to jego opowieści o odnalezionych po śmierci matki na strychu jej domu obrazach autorstwa HItlera.
Jak widać historia wydaje się niezwykle ciekawa. Do tego samego wniosku doszli zresztą wydawcy wspomnień Loreta, którzy po publikacji "Le Point" już zapowiedzieli reedycję książki wzbogaconą o nowo odkryte dowody. Być może wspomną oni również o tym, że sam Hitler prawdopodobnie również był synem żydowskiego bękarta.
Prawie 70 lat po zakończeniu II wojny światowej historia hitlerowców w ogóle staje się wartościową pożywką dla mediów i biznesu - szczególnie wydawniczego. Zainteresowanie sylwetką i przeszłością nazistowskich zbrodniarzy może okazać się bowiem świetną zapowiedzią rynkowego sukcesu uwolnionego od wszelkich obwarowań związanych z publikacją "Mein Kampf".
Od 1948 prawa autorskie do tego zbrodniczego planu ma Bawaria, której alianci przekazali je na mocy wyroku o konfiskacie mienia należącego do Adolfa Hitlera. Już 1 stycznia 2016 roku, czyli 70 lat po śmierci autora, książka stanie się natomiast częścią domeny publicznej. Wiele wydawnictw podobno tylko zaciera ręce z myślą o tej chwili. Im zainteresowanie Hitlerem będzie wówczas większe, tym więcej trafi na ich konto.
Polska matka nazistowskiej księżniczki
Trudno zaprzeczyć jednak, że życie prywatne hitlerowców nie bywa niezwykle pasjonującą historią. Najlepszym tego przykładem niech będzie historia najbliższych Heinricha Himmlera.
Dopiero po latach z jego biografii autorstwa Rogera Manvella i Heinricha Fraenkela dowiedzieliśmy się, że prawą ręką Hitlera był człowiek, który poślubił kobietę polskiego pochodzenia. Jak to możliwe, że nazista doszukujący się zhańbionych polską krwią nawet wśród członków SS poślubił Polkę? Ale podobno to właśnie Małgorzata Koncerzowa (bo tak miała się nazywać naprawdę, a nie Margarete Boden, jak podaje większość źródeł) urodziła mu w 1929 roku ukochaną córeczkę Gudrun.
Która dzisiaj mieszka w Monachium i... przez całe życie podtrzymuje "dzieło" ojca. O tym wspominali już Manvell i Fraenkel, a przed dwoma laty ich domniemania potwierdził niemiecki wywiad. Gudrun Burwitz z domu Himmler mimo podeszłego wieku jest liderką organizacji Stille Hilfe (Cicha Pomoc), która do dzisiaj niesie pomoc hitlerowskim zbrodniarzom na całym świecie.
Bardzo aktywnie, wykorzystując spore wciąż wpływy nazistów. O Gudrun zrobiło się głośno dlatego, że wywiad zainteresował się nią, gdy próbowała wstrzymać ekstradycją Klaasa-Carela Fabera z Niemiec do Holandii, który od wojny unikał wyroku dożywotniego więzienia za zabójstwo 22 Żydów i działaczy ruchu oporu w okupowanej Holandii. Na jej koncie są podobno jednak dziesiątki innych "ocalonych".
"Olśniewająca nazistowska księżniczka posiadającą status bóstwa dla tych, którzy wierzą w stare, dobre czasy" - napisał o niej Oliver Schroem dokumentujący działalność Stille Hilfe.