W strachu chyba powinni żyć ci, którzy nie płacą abonamentu za radio i telewizor, z których korzystają w pracy. Poczta Polska, która jest odpowiedzialna za ściąganie opłat abonamentowych po raz kolejny rzuciła się bowiem do masowej kontroli. Co nie udało się przed kilkunastoma miesiącami w domach Polaków, które kontrolować mieli znienacka listonosze, teraz znacznie lepiej funkcjonuje w firmach i lokalach.
Abonamentowa łapanka wyjątkowo dobrze idzie pocztowcom na Pomorzu. Jak donosi trójmiejska "Gazeta Wyborcza", panie z poczty przychodzą tam parami do baru, czy sklepu i nasłuchują dźwięków radia lub telewizora. I jeśli okaże się, że odbiornik nie jest zarejestrowany, właściciela czeka nieunikniona kara. Do 1400 zł za telewizor i 440 zł za radio, czyli prawie 2 tys. jeśli miał oba urządzenia i za żadne nie płacił. Poczta Polska zapewnia jednak, że akcja jest prowadzona w całym kraju i niepłacący abonamentu powinni bać się także w innych regionach.
Dlatego historie zakończone nałożeniem niebagatelnej dla drobnego przedsiębiorcy karą może opowiadać dziś już bardzo wielu właścicieli firm. Szczególnie tych prawdomównych. Bo co sprytniejsi w przypadku złapania przez pocztowca na gorącym uczynku mogą od kary łatwo się wywinąć. Wystarczy bowiem "przyznać się", że niezarejestrowany telewizor, czy radio w firmowym lokalu jest tylko od dwóch miesięcy. Poczcie Polskiej zwykle wystarczy słowne zapewnienie, nie trzeba przedstawiać dokumentów, ani świadków, że odbiornik działa w tym miejscu dłużej. I wówczas kłopotów można uniknąć, bo karze się tylko tych, którzy nie rejestrują urządzeń znajdujących się w lokalu ponad dwa miesiące.
Wpaść na niepłaceniu abonamentu można także w aucie. Wystarczy, że jest zarejestrowane na firmę i jeśli pocztowiec odkryje, że ma zainstalowane radio samochodowe, również czeka kara i natychmiastowy obowiązek rejestracji i dalszego płacenia abonamentu.
Wielu świadomych prawa przedsiębiorców i teraz potrafi wykorzystać luki w mocno niedoskonałym systemie abonamentowym. Jedni wybierają po prostu asertywność i dociekliwych klientów, którzy mogą być tajniakami z poczty nie wpuszczają tam, skąd dochodzą dźwięki muzyki (pocztowiec to nie policjant i nie ma prawa do przeszukania pomieszczenia, nawet w przypadku powzięcia uzasadnionego podejrzenia). Jeśli kontroler ujawni kim jest, wystarczy powiedzieć, że dźwięki pochodzą np. z odtwarzacza MP3 podłączonego do głośników.
Dla innych najlepszym wyjściem jest natomiast internet. Każda radiostacja jest dziś dostępna w sieci i jeśli słucha się jej z komputera, a nie z radioodbiornika, nie trzeba płacić abonamentu. Co więcej, płacić abonamentu nie trzeba też od telefonu, w którym zainstalowany jest tuner radiowy.
A czemu tylu przedsiębiorców jednak abonamentu nie płaci? - Tyle nasłuchałem się w mediach od polityków, że abonament będzie zniesiony i zastąpiony podatkiem wliczanym w opłaty. Dlatego nie płaciłem za odbiorniki w firmie, choć za radio i telewizor w domu płacę regularnie od wielu lat i podejrzewam, że tak solidnych płatników abonamentu nie ma dużo. Wszyscy wyciągają tylko ręce po pieniądze. Trzeba łożyć osobno na twórców, osobno abonament. Człowiek od tego zgłupieć może - cytuje rozżalonego właściciela baru trójmiejska "GW".