Izraelska modelka Bar Refaeli działa na wyobraźnię wielu mężczyzn, także twórców reklamy serwisu internetowego GoDaddy.com. Reklama z udziałem pięknej Izraelki miała pojawić się przed rozgrywkami Super Bowl. Na ekranie modelka wymienia namiętny pocałunek z mało atrakcyjnym mężczyzną. Ten fakt najprawdopodobniej wywołał oburzenie szefów stacji, skoro postanowili filmik ocenzurować. Twórcom reklamy z pewnością nie spodobało się naruszenie tabu. Czy dobór partnerów pod kątem fizycznej atrakcyjności to kulturowa norma, której przełamanie wzbudza kontrowersje?
Aktor Jesse Heiman to w tej chwili największy farciarz amerykańskiej telewizji. Ten młody chłopak grywał do tej pory drugoplanowe role w mało ambitnych produkcjach. Na koncie ma między innymi rólkę w popularnej komedii "American Pie". Od wczoraj jest o nim głośno w większości amerykańskich mediów.
Aktor może mówić o podwójnym szczęściu. Nie tylko zdobył błyskawiczną sławę, ale i miał okazję całować się z jedną z najatrakcyjniejszych kobiet świata. Namiętny pocałunek "z języczkiem" wymienił z izraelską modelką Bar Refaeli. Ten fakt najwidoczniej oburzył szefostwo amerykańskiej stacji CBS, która miała wyemitować spot w bloku reklamowym przed meczem Super Bowl. W reklamie trudno doszukać się czegoś obscenicznego. Brak w niej golizny, wulgarnych gestów czy seksualnych aluzji.
Dlaczego filmik wywołał takie kontrowersje? Faktem jest, że młody aktor dosyć mocno odbiega od przyjętych kanonów męskiej urody. Pucułowaty mężczyzna z intensywnym rumieńcem na twarzy symbolizuje postać "nerda", często pojawiającą się w amerykańskiej popkulturze. To zwykle mało atrakcyjny, zakompleksiony mężczyzna, który swe życie towarzyskie prowadzi głównie w wirtualnej rzeczywistości. Jeśli Bar Refaeli spogląda na takiego młodzieńca, to co najwyżej z ekranu jego komputera.
Podobni, więc atrakcyjni
Ten popkulturowy motyw wykorzystali twórcy reklamy dla serwisu internetowego GoDaddy.com. Na tej witrynie "piękno łączy się z inteligencją", co zobrazowali namiętnym pocałunkiem piękności i "komputerowca". Czy pomysł na scenariusz tej reklamy oraz późniejsza reakcja stacji CBS to dowód, że tabu doboru par na podstawie fizycznej atrakcyjności jest aż tak silne? - Dobieranie się partnerów pod kątem urody należy do norm kulturowych. Nie jest jednak tak rozpowszechnionym tabu jak chociażby różnica wieku - tłumaczy prof. Bogusław Pawłowski, szef katedry biologii człowieka Uniwersytetu Wrocławskiego. Przyznaje jednak, że ludzie w swych potencjalnych partnerach szukają podobieństwa, także fizycznego. Odpowiedzialne jest za to zjawisko, przez genetyków określane jako krzyżowanie wybiórcze dodatnie. Według niego w dużych populacjach, gdzie pula potencjalnych partnerów jest szeroka, ludzie podobni do siebie chętniej łączą się w pary. - Na balu, gdzie jest dużo uczestników, najprzystojniejszy mężczyzna zwykle poprosi do tańca najatrakcyjniejszą kobietę - mówi.
Być jak Mick Jagger
Pawłowski zaznacza, że atrakcyjność fizyczna mniej się liczy w przypadku mężczyzn niż kobiet. Mało urodziwy partner ma mimo wszystko większe szanse na wejście w relację niż kobieta bez imponującej urody. Przykłady można znaleźć chociażby w kulturze popularnej. Wielcy amanci kina czy gwiazdy show biznesu to często mężczyźni o urodzie mocno dyskusyjnej. Micka Jaggera czy Klausa Kinsky'ego trudno uznać za Adonisów, jednak obaj mają na koncie rzesze kochanek.
Atrakcyjność jest ważna wtedy, gdy w relacji chodzi jedynie o seks. Jeśli partnerzy z góry zakładają, że znajomość ma być przygodą typu "one night stand" wtedy uroda ma pierwszorzędne znaczenie. W dłuższej perspektywie liczą się poczucie humoru, inteligencja, status społeczny czy zasobność portfela.
Podobnego zdania jest Ewa Sapieja, szefowa promocji serwisu randkowego Sympatia.pl. - Z przeprowadzonych przez nas badań wynika, że szukając partnera, użytkownicy zwracają uwagę przede wszystkim na wiek, miejsce zamieszkania i wspólne zainteresowania. Dopiero w następnej kolejności deklarują, że ważny jest dla nich wygląd. Przeglądając profile, najważniejszy jest dla nich opis i charakter danej osoby. Zdjęcie, choć ważne, odgrywa drugorzędną rolę. Cechami najbardziej pożądanymi u potencjalnego partnera są inteligencja i poczucie humoru - tłumaczy.
Mezalians z lamusa
Tę obserwację potwierdza seksuolog, dr Andrzej Depko. - Uroda jest jednym z wielu, a nie podstawowym kryterium zawierania związków - mówi. Depko przekonuje, że to właśnie dla kobiet uroda partnera nie jest kryterium decydującym. Równie istotne są jego cechy charakteru i status społeczny. Kobiety nie szukają Apolla, a partnera opiekuńczego, wiernego, najchętniej z zasobnym portfelem.
Ewa Sapieja zaznacza, że związki dobierane tylko i wyłącznie na podstawie wyglądu zewnętrznego nie mają szansy przerodzić się w poważną i trwałą relację. - Oczywiście, nie jest prawdą, że wygląd nie ma żadnego znaczenie, ale za atrakcyjnością fizyczną musi stać również atrakcyjność psychiczna, wspólne zainteresowania i wartości, podobne patrzenie na świat - mówi. Przyznaje też, że pojmowanie urody jest sprawą bardzo subiektywną. To, co dla jednych odbiega od powszechnie przyjętych kanonów piękna, dla drugich może być pięknem w czystej postaci.
Dr Andrzej Depko zwraca uwagę na fakt, że w społeczeństwie ciągle funkcjonuje pojęcie mezaliansu. Otoczenie często osądza związki ludzi różniących się pod względem fizycznym. W ten sposób wyrządza tym osobom krzywdę. Odbiera to bowiem prawo do bycia z kimś, kogo darzy się uczuciem. - Krytykowanie kogoś po wyglądzie to przejaw mentalności, jaką wykazała się niedawno posłanka Pawłowicz wobec posłanki Grodzkiej - podsumowuje Depko.
Reklama.
dr Andrzej Depko, seksuolog
Piękno tkwi w oku patrzącego. To otoczenie ma problem, jeśli nie jest w stanie zaakceptować związku różniących się, ale zakochanych w sobie osób