Bang With Friends nie jest zwykłą aplikacją randkową na Facebooka. Jej twórcy otwarcie przyznają, że chodzi w niej tylko o seks. W ciągu 4 dni zdobyli już 20 tys. użytkowników. Czy to kolejny krok w procesie odzierania naszej seksualności z resztek pruderii? A może, jak twierdzą złośliwi, w Facebooku i tak od zawsze o "to" chodziło?
Ci młodzi ludzie stworzyli (jak sami twierdzą w ciągu trzech godzin) aplikację, która w oparciu o bardzo prosty mechanizm ma ułatwić użytkownikom Facebooka znalezienie wśród swoich znajomych kogoś, kto pójdzie z nimi do łóżka. Jest bezpruderyjna, prosta, dosadna, a w opinii wielu, co najmniej kontrowersyjna. Jak działa?
Czytaj:"Permanentna inwigilacja" – jak śledzić dziecko w świecie nowoczesnych technologii
Tylko kilka kliknięć od...
Przede wszystkim, jak piszą na stronie jej twórcy “Twoi znajomi nigdy nie dowiedzą się, że jesteś zainteresowany/zainteresowana, dopóki sami nie będą chcieli z Tobą iść do łóżka”. Jak to możliwe? Jako użytkownik możesz spośród swoich znajomych wybrać osoby, z którymi chcesz spędzić noc. Jeśli okaże się, że któraś z zaznaczonych osób również ma ochotę na seks z Tobą, dostaniecie email z informacją o tym, że obie strony są zainteresowane. Proste? Wydaje się, że tak.
Niektórzy z dziennikarzy piszących o Bang With Friends zauważają jednak, że aplikacja tak dramatycznie upraszczająca relacje damsko-męskie to dowód, że niemal nie umiemy już komunikować się werbalnie.
Rewolucji nie będzie
Czy rzeczywiście nowa aplikacja mówi nam coś ważnego o tym, jak podchodzimy dziś do seksu? – Nie chciałbym rozstrzygać, czy aplikacja Bang With Friends jest “znakiem naszych czasów”. To chyba jednak byłaby nadinterpretacja. W gruncie rzeczy tego typu rozwiązania obecne są w internecie od dawna. Weźmy chociażby portale randkowe czy czaty, z których użytkownicy korzystają, aby pójść z kimś do łóżka – mówi dr. Marek Troszyński, kierownik Centrum Badań nad Nowymi Mediami Collegium Civitas.
Doktor Troszyński przypomina, że swego czasu, jeszcze zanim naszą wyobraźnią zawładnął internet, podobną funkcję spełniały także inne technologie. – Mniej więcej w czasach popularności jajek Tamagochi Japończycy stworzyli mobilne urządzenia, za których pomocą użytkownicy mogli ustawiać różne towarzyskie statusy, jak np. “szukam dziewczyny”. Kiedy dwie osoby o “kompatybilnych” statusach mijały się na ulicy, urządzenie informowało o tym użytkownika. Chcę w ten sposób pokazać, że próby maksymalnego uproszczenia intymnych relacji za pomocą technologii podejmowano od dawna – mówi Troszyński.
Ekspert dodaje też, że warto byłoby postawić pytanie, czy Bang With Friends rzeczywiście działa, czy ludzie rzeczywiście z niego korzystają. – Mam bowiem wrażenie, że aplikacja nie jest tak rewolucyjna, jak może się wydawać. Zamieszanie wokół niej to raczej wynik świadomego działania twórców, którzy bezkompromisowym podejściem do tematu chcieli przyciągnąć uwagę mediów i użytkowników – mówi.
Łatwiej zacząć, niż się utrzymać
Sceptycyzm Troszyńskiego podziela Konrad Traczyk, bloger naTemat i praktyk branży interaktywnej. – Jestem ciekaw, czy pomysł utrzyma się na Facebooku dłużej. Serwis ze względów wizerunkowych zawsze stronił od proponowania użytkownikom własnych, stricte “randkowych” narzędzi, choć akceptował tego typu aplikacje stworzone przez innych. Bang With Friends jest jednak na tyle kontrowersyjny, że na pewno w długim regulaminie serwisu znajdzie się jakiś zapis, który pozwoli “uśmiercić” tę aplikację – mówi.
Na marginesie warto wspomnieć, że byłby to objaw hipokryzji władz serwisu, który skopiował niedawno bijącą rekordy popularności mobilną aplikację Snapchat. Poke, bo tak nazywa się nowinka od Facebooka, podobnie jak Snapchat, pozwala na wysyłanie innym użytkownikom smartfonów wiadomości, filmów i zdjęć, które po kilku sekundach znikają. – To typowa “flirciarska” aplikacja, której młodzi ludzie używają do przesyłania sobie odważnych komunikatów – mówi Traczyk.
Nasz bloger twierdzi jednak, że niezależnie od decyzji władz Facebooka, Bang With Friends może mieć na dłuższą metę problemy z funkcjonowaniem: – Wiele już było aplikacji, które gwałtownie eksplodowały, aby później równie szybko zniknąć. Łatwiej jest szybko i efektownie zaistnieć, niż utrzymać swoją popularność – podsumowuje Traczyk.
A może cała dyskusja o seksie na Facebooku jest wyolbrzymiona? W końcu, jak pisze jeden z komentatorów o Bang With Friends, w tym portalu zawsze o “to” chodziło. W pewnym sensie to prawda, bo zapewne wielu osobom Facebook służył właśnie do poszukiwania partnera czy partnerki, także na jedną noc. – Pamiętajmy też, czym był Facebook u swojego zarania – serwisem służącym do oceny atrakcyjności dziewczyn z uczelni – przypomina Konrad Traczyk.
kierownik Centrum Badań nad Nowymi Mediami Collegium Civitas
W gruncie rzeczy tego typu rozwiązania obecne są w internecie od dawna. Weźmy chociażby portale randkowe czy czaty, z których użytkownicy korzystają, aby pójść z kimś do łóżka.
Wiele już było aplikacji, które gwałtownie eksplodowały, aby później równie szybko zniknąć. Łatwiej jest szybko i efektownie zaistnieć, niż utrzymać swoją popularność.