
We wczesnych latach dwutysięcznych nie było nikogo, kto nie słyszałby o Paris Hilton, choć głównie była znana z bycia "znaną". Jak się okazało po latach, ulubienica tabloidów i paparazzi swoją medialną personę wymyśliła od początku do końca, a do bycia "pustą blondynką", za jaką wszyscy ją mieli, było jej daleko.
Ulubienica tabloidów i paparazzi
Paris Hilton sama nazywa się "pierwowzorem influencerki" i wcale się nie myli. Dwie dekady temu fotoreporterzy śledzili jej każdy krok, a za wyjątkowo udane (czytaj: skandaliczne) fotografie Hilton można było zgarnąć miliony.
Chociaż uważa się, że (obecnie wydziedziczona) dziedziczka hotelowej fortuny była "znana z tego, że jest znana" (to zresztą ona była też jedną z pierwszych osób, wobec której używano tego określenia), prawda wygląda nieco inaczej.
Hilton w 2000 roku w wieku 19 lat zaczęła karierę modelki w agencji należącej do Donalda Trumpa. Wykreowany już wtedy przez nią wizerunek (który dzisiaj określa się mianem bimbocore) "różowej blondynki" dobrze się sprzedawał, dzięki czemu młodziutka Paris dostawała dużo zleceń.
Nie ma też co ukrywać, dużo pomagały jej w tym skandale, które wywoływała z równie ikonicznymi w tamtym czasie koleżankami: Lindsay Lohan, Britney Spears, Kim Kardashian oraz Nicole Richie.
Z tą ostatnią Paris wzięła udział w reality show "Proste życie", którego koncepcja polegała na tym, że uprzywilejowane, bogate dziewczyny (Richie jest adaptowaną córką Lionela Richiego) miały zaznać "normalnego życia". Program bazował na tym, że obie zachowywały się w bardzo nierozgarnięty sposób, co jak się jednak później okazało, było jedynie grą.
Grą nie był jednak wizerunek imprezowiczki. Hilton po raz pierwszy została aresztowana za prowadzenie pod wpływem alkoholu w 2006 roku (wtedy zakończyło się na zapłaceniu grzywny). W następnych miesiącach wielokrotnie przepuszczała jednak dopuszczalną prędkość i ostatecznie spędziła z tego powodu 23 dni w więzieniu.
Po zakończeniu "Prostego życia" (powodem była kłótnia głównych bohaterek) po trzech sezonach Paris dalej próbowała swoich sił w show-biznesie. Chociaż zagrała w niewielu tytułach, ma na swoim koncie aż... siedem Złotych Malin, w tym także za takie filmy, jak "Dom woskowych ciał", "Muza i meduza" oraz "Repo! The Genetic Opera".
Hilton próbowała też swoich sił w muzyce. Wydała dwa popularne kawałki: cover "Stars Are Blind" oraz "Nothing in This World", które pochodziły z niezbyt ciepło przyjętej przez słuchaczy oraz krytyków płyty "Paris".
Po falstarcie w muzyce i filmie celebrytka wróciła do formatu reality show. W programie "Paris Hilton. Kumpela na zabój" osiemnaście osób walczyło o tytuł najlepszej przyjaciółki Paris. Show odniosło sukces – dwa sezony nakręcono w USA i po jednym w Wielkiej Brytanii oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Prawdziwa historia Paris Hilton
W ostatniej dekadzie o Paris Hilton nieco ucichło, choć osoby, które interesują się muzyką klubową mogły wiedzieć, że była skandalistka świetnie radzi sobie jako DJ-ka (Hilton występowała m.in. na Tomorrowlandzie).
O Paris znów zrobiło się głośno po premierze dokumentu "Prawdziwa historia Paris Hilton". O ile pod względem realizacji można mu wiele zarzucić, rzuca zupełnie nowe światło na osobę znaną z pierwszych stron gazet i portali plotkarskich. – Jestem tak przyzwyczajona do odgrywania pewnej roli, że trudno mi być normalną – mówiła Hilton już w zwiastunie.
O tym, że przez lata odgrywała pewną rolę, mówiła zresztą także w programie Jimmy'ego Kimmela.
– Oczywiście jestem przyzwyczajona do ciągłego przebywania w centrum uwagi, ale zawsze byłam nieśmiała, więc uwielbiałam tworzyć postać i ją grać. Bycie sobą było zupełnie innym doświadczeniem, w pewnym sensie prawie terapeutycznym. Wiele się o sobie nauczyłam i teraz rozumiem siebie znacznie lepiej – przyznała w show Jimmy’ego Kimmela.
O zupełnie innej Paris niż ta, którą znamy, w dokumencie mówi także jej siostra Nicky Hilton. – Jej marka osobista już dużo bardziej glamour niż ona sama. To laska, która lubi przesiadywać w domu ze swoimi psami i podjadać resztki. Jest jak Homer Simpson – stwierdziła Nicky.
Z dokumentu można się jednak nie tylko dowiedzieć, że poza na "legalną blondynkę" była tylko maską. Paris ujawnia sporo o swoich traumatycznych doświadczeniach, m.in. z mężczyznami.
Jednym z nich z pewnością był wyciek w 2003 roku pornograficznej taśmy "One Night in Paris", którą wypuścił jej były chłopak, pokerzysta Rick Salomon. – Spotkałam najgorszą osobę, jaką mogłam spotkać, i gdyby nie trudne doświadczenia, nigdy nie pozwoliłabym mu wejść do mojego życia – opowiadała Hilton w dokumencie. Hilton dodała również, że dzisiaj prawdopodobnie potraktowano by ją inaczej.
– To była intymna scena z udziałem nastolatki, która nie była w najlepszej kondycji psychicznej, ale każdy oglądał z zaciekawieniem i się śmiał. Jakby to było zabawne. Gdyby to się stało dzisiaj, nie byłaby to ta sama historia. Sprawili, że to ja wyszłam na złą osobę. A to było jak elektroniczny gwałt – wyznała.
Podobnie jak Pamelę Anderson, wszyscy podejrzewali Paris o wypuszczenie nagrania dla zysku i rozgłosu (co zresztą jakiś czas później zrobiła jej koleżanka Kim Kardashian).
Choć można by się spodziewać, że dzieciństwo i wiek nastoletni dziedziczki hotelarskiej fortuny było jak z bajki, okazuje się, że nic bardziej mylnego. Rodzice zbuntowanej Paris, która sporo imprezowała i piła, wysyłali ją od jednej szkoły z internatem do drugiej. Nastoletnia Hilton z wielu z nich uciekała, gdyż warunki, które w nich panowały, były straszne.
Jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć było jednak dla niej to, gdy w środku nocy dwie osoby wpadły do jej pokoju i porwały ją do kolejnej szkoły. Paris po tym incydencie do tej pory ma problemy z bezsennością.
Najgorzej ze wszystkich wspomina jednak ośrodek wychowawczy Provo Canyon School. Hilton wspomina, że bicie, molestowanie, nękanie, karmienie na siłę oraz zmuszanie do brania leków miały być tam na porządku dziennym. Paris spędziła tam 11 miesięcy, a jak twierdzi, jedynym, co pozwoliło jej przetrwać, była myśl o tym, jaką karierę chce zrobić w przyszłości.
Choć wspomniany ośrodek znany jest z wielu rzekomych nadużyć, wciąż nie udało się go zamknąć. W dokumencie pokazano, jak Paris spotyka się z innymi wychowankami instytucji, z którymi zaczęła ruch #breakcodesilence,
Jego celem jest nie tylko ujawnienie prawdy o Provo, ale o całym przemyśle ośrodków dla trudnej młodzieży, w których zasadniczo traktuje się nastolatków w podobnie niedopuszczalny sposób.
Klątwa seksbomby
Paris Hilton padła ofiarą wizerunku, który sama stworzyła. Tak bardzo weszła w rolę, że nawet mówiła innym głosem niż w rzeczywistości (Paris słynęła z przesłodzonego, wysokiego głosu, podczas gdy naturalnie mówi... niskim i lekko zachrypniętym).
– Wszystkie te kamienie szlachetne, wszystkie te stroje, są jak zasłona albo tarcza. Ona jest prawdopodobnie jedną z najinteligentniejszych osób, jakie w życiu poznacie. Głos i głupiutka osobowość to maska – podkreślała w dokumencie jej matka Kathy Hilton.
Z kolei jej koleżanki ze wspomnianych szkół z internatem nie mogły się nadziwić programowi "Proste życie", w którym ta sama Paris, która godzinami sprzątała z nimi toalety, udawała, że nie potrafi używać mopa...
Dziś Paris Hilton ma 42 lata, męża, a w styczniu powitała na świecie swoje pierwsze dziecko, czyli syna Phoenixa Barrona Hiltona Reuma. Poza tym spełnia się jako bizneswoman na wielu frontach (m.in. ma własną linię ubrań).
Na chwilę obecną jej majątek szacuje się na 300 mln dolarów i nie, nie chodzi o pieniądze, które odziedziczyła w spadku, lecz które sama zarobiła. Zgodnie zresztą z tym, co w swojej książce "House of Hilton" napisał Jerry Oppenheimer, jej dziadek Barron był "zawstydzony" zachowaniem Paris, więc ją wydziedziczył (zgodnie z oficjalną wersją przekazał spadek na cele charytatywne).
Co by jednak nie mówić o jej drodze, Paris osiągnęła swoje i obecnie jest w pełni niezależna finansowo. Ceną tego sukcesu jest jednak etykietka, od której wciąż ciężko jej się odciąć. – Cały świat myśli, że mnie zna, bo gram tę postać. A to nie ja. Nikt naprawdę nie wie, kim jestem – stwierdziła w dokumencie.
Zobacz także
