Choć od głosowania nad ustawami o związkach partnerskich minął już ponad tydzień te zagadnienia wciąż budzą wielkie emocje. Podnosi je jeszcze proponowana zmiana na stanowisku wicemarszałka Sejmu. O swoich planach i obawach opowiadała w "Tomasz Lis na żywo" Anna Grodzka. Później o istocie związków partnerskich rozmawiali Joanna Kluzik-Rostowska, Karolina Korwin-Piotrowska, John Godson i prof. Ireneusz Krzemiński.
Typowana przez Ruch Palikota na stanowisko wicemarszałka Sejmu Anna Grodzka mówiła w programie "Tomasz Lis na żywo", że od chwili desygnowania jej na to stanowisko nie odczuła zmiany podejścia do niej. – Poza tym, że więcej się o mnie mówi, to nic się nie zmieniło – stwierdziła Anna Grodzka. – Przyglądałam się celebrytom i myślałam, że mają ciężko, to nie jest mój żywioł, wolałabym nie być rozpoznawalna – mówiła w "Tomasz Lis na żywo". Zapewniła, że odbiera sporo sympatii po sejmowej debacie o związkach partnerskich. – Wiem, że są ważniejsze problemy, ale ten jest ważny. Mamy biedę, rozwarstwienie, głodne dzieci, ale trzeba mówić, że potrzebne jest działanie razem, żeby nie było wykluczonych – apelowała Grodza.
Posłanka oceniał, że jest szansa, że związki partnerskie zostaną zalegalizowane, bo znacząco zmieniło się podejście społeczne do tej kwestii. – Związki partnerskie wygraliśmy w społeczeństwie, a z posłami sami sobie poradzimy – mówiła posłanka Ruchu Palikota. Zapewniała, że żaden z projektów nie zrównuje się z małżeństwem. – To nie ma nic wspólnego z adopcją dzieci, kto mówi inaczej mija się z prawdą – oskarżała posłanka. – Będę musiała zagłosować przeciw odwołaniu Wandy Nowickiej. Początkowo nie chciałam kandydować i tylko dzięki rozmowie z nią zdecydowałam się kandydować. Wanda Nowicka chciała, żebym kontynuowała jej misję – mówiła.
Anna Grodzka zapewniała, że jest w pełni świadoma konsekwencji swojej kandydatury i nie jest manipulowana przez szefa partii. – Decyzja którą podjęłam, wbrew temu, co mówi marszałek Kopacz, że Palikot nami manipuluje, podjęłam świadomie – zapewniała Grodzka w programie "Tomasz Lis na żywo". – Moje kandydowanie jest wyzwaniem dla części sali sejmowej. Może nawet przegram, ale wtedy będę pytać czy ze względu na moją przeszłość? Jakie są powody, by kogoś nie powołać? – zapewniała Grodzka.
Poglądy prezentowane na sali sejmowej mają też swoje odbicie w kuluarach, gdzie niektórzy traktują grodzką z dużym dystansem. – Są osoby, które nie są w stanie zaakceptować odmienności ludzkiej. Nie wiem czy tylko takiej jak moja, czy każdej – relacjonowała posłanka Ruchu Palikota. Doprecyzowała, że to kilkanaście osób. – Siły do tego co robię dodaje mi to, że wiem, że wiele nieszczęść ludzkich stoi za mną – mówiła Grodzka. – Uważam, że jeśli pokażę, że jestem normalna kobieta w sensie społecznym, to dam coś tym ludziom, którzy są tacy, jaka ja byłam – dodała.
W drugiej części programu dyskutowano o samej naturze związków partnerskich i podejściu do nich w Polsce i w innych krajach. – Zszokowało mnie, że w dyskusji o związkach, wydobyto tylko te jednopłciowe – mówił prof. Ireneusz Krzemiński. – Zszokowało mnie też, że w tej dyskusji zupełnie oderwano się od ludzi, od tego, że oni maja jakieś uczucie, że cierpią – zauważył socjolog. Zdenerwowanie naukowca wywołało prowokacyjne pytanie, czy homoseksualizm to choroba – Krzemiński chciał nawet wyjść ze studia. – Homoseksualizm to grzech – stwierdził poseł PO John Godson. – Mamy prawo się różnic, ale tolerancja polega na tym, że szanuje się tych, którzy maja inne zdanie, że się ich nie ośmiesza – dodał.
Intensywnie nad ustawą pracowała Joanna Kluzik-Rostowska. – Liczyłam, że uda się skierować te projekty do komisji, więc byłam zaskoczona wynikami – mówiła posłanka PO. – Liczyłam, że zrozumieją, że przeczytają - w żadnym z nich nie było mowy o adopcji. Projekt PO był bardzo konserwatywny wobec pozostałych – dodała. Stwierdziła jednak, że wcale nie zaskoczył ją poziom debaty. Karolina Korwin-Piotrowska była zła z powodu łączenia związków homo- i heteroseksualnych. – Jako heteroseksualna osoba będąca w związkach partnerskich zostałam wrzucona do worka, za przeproszeniem, "pedały będą chciały adoptować dzieci" – denerwowała się dziennikarka.
Godson zwracał uwagę, że związki partnerskie to otwieranie furtki, która daje przywileje bez obowiązków. – Nie prawda, przeczytałeś to? – denerwowała się Kluzik-Rostkowska. – We Francji w 1999 roku były związki, teraz ustawa o adoptowaniu dzieci. Przyznajmy, że celem związków jest dopuszczenie adopcji – mówił Godson. Według jego koleżanki z PO ta wypowiedź pokazuje prawdziwą motywację konserwatystów. – Ta dyskusja jest cenna, bo poseł powiedział to, co się przewijało w debacie, czyli że chodzi o adopcję dzieci – stwierdziła.
Zdaniem prof. Krzemińskiego Godson wpisuje się w retorykę "Naszego Dziennika". – Oni przekonywali, że to czego chcą feministki czy homoselsualiści, to zagrożenie dla cywilizacji chrześcijańskiej. Straszyli, że po rewolucji francuskiej, bolszewickiej, mamy rewolucje feministyczno-gejowską – stwierdził naukowiec.