Władze Ukrainy są przekonane, że plan wysadzenia przez Rosjan Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej został w pełni opracowany i zatwierdzony, a zagrożenie nigdy nie było tak duże jak teraz. Trwają przygotowania służb ten taki atak. Coraz więcej o nich wiadomo.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kilka dni temu Kyryło Budanow, szef wywiadu obronnego Ukrainy mówił, że Rosjanie zdecydowali się wysadzić Zaporoską Elektrownię Jądrową. Z jego informacji wynika, że plan został w całości "opracowany i zatwierdzony".
Ostrzeżenie jest na tyle poważne, że służby przygotowują się, że to się wydarzy. Odbyło się spotkanie w tej sprawie. Wzięli w nim udział m.in. minister energetyki Ukrainy Herman Hałuszczenko, wicepremierka Ukrainy Iryny Wereszczuk oraz prezes spółki Energoatom Petro Kotina.
Ukraińcy szykują się na atak na elektrownię atomową
Na spotkaniu były też władze obwodów zaporoskiego, dniepropietrowskiego, mikołajowskiego i chersońskiego.
Podczas obrad ustalono, że odbędą się szkolenia z zakresu uporania się ze skutkami możliwego ataku na Zaporoską Elektrownię Jądrową. Wezmą w nich udział m.in. służby ratownicze i medyczne. Mają też zostać opracowane dokładne plany jak postępować, jeśli dojdzie do ataku na elektrownię.
Olena Pareniuk z Instytutu Problemów Bezpieczeństwa Elektrowni Jądrowych Narodowej Akademii Nauk Ukrainy w rozmowie z agencją Unian uspokaja, że takich skutków nie ujrzymy. Bloki energetyczne największej elektrowni jądrowej Europy są bowiem znacznie lepiej chronione niż te w Czarnobylu.
Ekspertka mówi, co się stanie w razie ataku
Podobnie z resztą jest z reaktorami, które są znacznie bardziej zaawansowane technologicznie i bezpieczniejsze niż RBMK, które zamontowano w Czarnobylu. Tak samo zdaniem Pareniuk elektrownia w Zaporożu jest odporna na scenariusz z Fukushimy. Tam doszło do utraty zewnętrznego zasilania spowodowanej przez falę tsunami. Dodatkowo nie przełączono się na zasilanie autonomiczne, bo generatory zalała woda.
Z tym że w przypadku ZEJ już siedem razy od początku wojny doszło do scenariusza utraty zewnętrznego zasilania. Ale za każdym razem udawało się włączyć generatory.
– Generatory diesla wytrzymały, ponieważ na wszystkich stacjach zastosowano tak zwany "pakiet ulepszeń Fukushimy" – uspokaja ekspertka i zaznacza, że wszystkie reaktory zostały unieruchomione i schłodzone. – W Fukushimie podczas trzęsienia ziemi wszystkie reaktory produkowały energię. Stanęły dopiero po zadziałaniu zabezpieczenia awaryjnego reaktorów, które je wyłączyło – dodaje.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.