- Mój film to nie “Katyń”. Człowiek ma pójść do kina, żeby się zrelaksować, a nie zastanawiać nad jego treścią. Skoro film jest nazwany „rakiem polskiego kina”, to dlaczego krytyk poświęca mu aż tyle uwagi? Tomasz Raczek przekroczył swoje kompetencje obrażając twórców Kac WAWA- mówi Jacek Samojłowicz. Producent pozywa krytyka filmowego.
Nie minęły jeszcze emocje wywołane przez rozmowę reżyserki"Big Love" Barbary Białowąs z krytykiem Michałem Walkiewiczem, a portale społecznościowe zelektryzowało wideo z konfrontacji
Raczka ze scenarzystą Kac WAWA - Piotrem Czają. Wszystko zaczęło się od komentarza, który znany krytyk opublikował w niedzielę 4 marca na swoim facebookowym profilu.
„Muszę przyznać, że dawno już nie pamiętam abym w kinie był tak głęboko zażenowany. To nie jest po prostu zły film. Ten film jest jak choroba, jak nowotwór złośliwy: zabija wiarę w kino i szacunek do aktorów.(...)"- pisze Raczek. "Szczerze i nieodwołalnie odradzam pójście na Kac WAWA do kina. Ten film powinien ponieść klęskę frekwencyjną - może to nauczyłoby czegoś producentów. WSTYD!”
W piątek 9 marca dochodzi do konfrontacji krytyka i jednego ze scenarzystów filmu- Piotra Czai, który broni filmu mówiąc ”Powycinano mi 60% dialogów i powyrzucano sceny”. Czaja żali się,
że nie rozumie, dlaczego publiczność śmieszy aktor, sikający do basenu Mike'a Tysona w amerykańskim wzorcu, czyli filmie „Kace Vegas”, a nie śmieszą chłopaki oddające mocz na warszawską palmę w jego scenariuszu. Scenarzysta przekrzykuje krytyka, a na swoją obronę przytacza słowa, które padły w kinie podczas premierowego pokazu: „Kurwa. Jakbym tam był”. Odbiera je jako pozytywną recenzję.
Czaja tym nie przekonuje. Raczek zarzuca „Kac WAWA” niszczenie publiczności, uczenia jej złego gustu i wulgarności w postrzeganiu kobiet i mężczyzn. Jego główny zarzut nie dotyczy jednak „nieudolności produkcji”, ale aktorów, którzy występując w takich filmach degradują swój talent.
Po programie w TVP2 Raczek, już bez scenarzysty idzie do TVN-u. Krucjata trwa. W rozmowie z Wellman i Prokopem oskarża producentów filmu. „Kac WAWA jest filmem dla nikogo, bo jak się okazuje w kinach są pustki (..) Wbrew pozorom nie jest tak, że my jesteśmy tacy inteligentni, a wszyscy dookoła są idiotami, co często myślą twórcy (..). Producenci mają w sobie pogardę dla widza, myślą: „to my sobie zarobimy na tych idiotach”. (..) To nieuczciwa gra z widzem, dlatego trzeba reagować bardzo ostro”.
Ostra reakcja następuje ze strony producentów. W poniedziałek rano Jacek Samojłowicz składa pozew, oskarżając krytyka filmowego o przekroczenie uprawnień. - Nie godzę się na nawoływanie do niechodzenia do kina. Widz sam powinien stwierdzić, czy film mu się podoba, czy nie. Tomasz Raczek uprawiał pielgrzymkę z telewizji śniadaniowej do telewizji śniadaniowej i był wyraźnie zaangażowany w krytykę mojego filmu. Uważam, że to nie przypadek- mówi producent. - Nie rozumiem, jak można w programach porannych poruszać tematy dla dorosłych. Skoro film jest nijaki, to dlaczego poświęca mu się tyle uwagi?- insynuuje.
Sam producent zastrzega, że nie ma nic przeciwko krytykom, a nawet chętnie posłucha się ich zdania robiąc kolejny film. Dlaczego więc nie zorganizował pokazu prasowego? - Mieliśmy za mało czasu - mówi. - Kopia filmu dotarła do nas w dniu premiery. Poza tym robię filmy dla ludzi, a nie dla krytyków. Gdzie w takim razie leży problem? Oczywiście w pieniądzach. Producent oskarża Raczka, że spowodował swoim apelem straty finansowe oraz, że znieważył twórców „Kac WAWA”.
Co o oskarżeniach Samojłowicza o szerzenie czarnego pijaru sądzi Raczek?
- Moja krytyka filmu Kac WAWA ma charakter profesjonalny, nie osobisty, choć pojawiła się nie w mediach lecz na moim profilu na Facebooku. Nic tajemniczego za nią się nie kryje poza moją niechęcią do utworów podłego gatunku. Nie nawoływałem do bojkotu filmu, tylko odradzałem wybranie się nań do kina. Doradzanie należy przecież do zadań krytyka, pełniącego swoją rolę przewodnika wobec widzów, którzy mu ufają i szanują jego opinie.
Sytuacja jest precedensowa. Rzadko kiedy producenci i dziennikarze spotykają się na drodze sądowej. Jaki będzie finał? Trudno powiedzieć. Samojłowicz zapowiada, że dalej będzie robił filmy. - Produkuję za własne pieniądze, więc będę robił to co mi się podoba. A Raczek? Cóż, jego głos może rozpocznie od dawna oczekiwaną dyskusję o roli krytyka filmowego i potrzebie powstawania "relaksujących filmów poruszających problemy społeczne” jak to określił producent.
Samojłowicz nie potrafił nam powiedzieć, jakiej wysokość odszkodowania będzie żądał. Natomiast w rozmowie dla Super Expressu padło zdanie o kilku milionach.
To nie jest po prostu zły film. Ten film jest jak choroba, jak nowotwór złośliwy: zabija wiarę w kino i szacunek do aktorów
Jacek Samojłowicz
producent Kac WAWA
Nie godzę się do nawoływania do „niechodzenia do kina". Widz sam powinien stwierdzić czy film mu się podoba czy nie. Tomasz Raczek uprawiał pielgrzymkę z telewizji śniadaniowej do telewizji śniadaniowej i był wyraźnie zaangażowany w krytykę mojego filmu. Uważam, że to nie przypadek.