
Określenie "pożydzić", jakim posłużyła się Bożena Dykiel, to tylko jedno z pozornie neutralnych i niewinnych słów, którymi jednak łatwo kogoś urazić. Czy od negatywnych stereotypów w naszym języku można uciec?
Uważam, że każde takie ogólne, negatywne wyrażanie się o jakimkolwiek narodzie jest, jak najbardziej rasistowsie i snobistyczne. Nic nie usprawiedliwia wyrażającego, czy to wypowiada bezmyślnie czy dlatego, że od pokoleń takie uogólnienia są stosowane. Każdy kulturalny człowiek winien przemyśleć to, co zamierza powiedzieć. CZYTAJ WIĘCEJ
Wiele osób broniło jednak Dykiel i apelowało, by “nie popadać w paranoję”.
Chciwy jak Żyd, głupi Amerykanin, pijany jak Polak. Stereotypy uwarunkowane historycznie i kulturowo, bez nich język byłby tylko pustą projekcją poprawności politycznej. CZYTAJ WIĘCEJ
Wiele osób wskazywało też, że polski pełen jest wyrażeń i określeń odwołujących się do innych narodowości. “Czeski film”, “udawać Greka”, “nie rozumieć za chińskiego boga” i “siedzieć jak na tureckim kazaniu” – to najbardziej oczywiste przykłady. Jak jednak słusznie zwrócił uwagę na swoim blogu Marek Siwiec, problemem jest to, że słowo “pożydzić” wspiera negatywny stereotyp na temat Żydów. A już w przypadku “czeskiego filmu” przecież tak nie jest. Czy można sobie wyobrazić, że jakiś Czech mógłby się za takie słowa obrazić? Chyba nie. Za to łatwiej przychodzi nam samym irytować się, gdy słyszymy któryś z popularnych w USA “Polish jokes”.
Pani Dykiel powiedziała tak, jak mówi wielu Polaków, bo w naszym kraju ciągle funkcjonuje (jest tolerowany) negatywny wizerunek społeczności żydowskiej. Żydów już nie ma wśród nas, ale stereotyp jest utrwalony i takie sformułowania go kultywują. CZYTAJ WIĘCEJ
Stereotypy zaklęte w języku
Problem z wypowiedzią Bożeny Dykiel jest taki, że nie użyła słowa “pożydzić” ze świadomą intencją obrażenia kogoś. Sformułowanie, które wielu mogło dotknąć, wydawało się jej w pełni naturalne, bo zwrot ten jest mocno zakorzeniony w polskiej kulturze i codziennym języku. Ale, jak zauważył w rozmowie z naTemat Piotr Kadlčik, przewodniczący Gminy Żydowskiej w Warszawie, tłumaczenie się wpływem środowiska nie jest do końca uprawnione:
Wychowanie to również nabywanie stereotypów. Gdy dojrzewamy, powinniśmy dokonać oceny, których powinniśmy się wyzbyć, a które z nami pozostaną. To chwila podjęcia świadomej decyzji, czy chcemy być postrzegani poprzez pryzmat słów takich jak "pożydzić". CZYTAJ WIĘCEJ
Warto zwrócić uwagę, że problem negatywnego ładunku znaczeniowego, ukrytego głęboko w naszym języku, nie dotyczy tylko mniejszości etnicznych, ale także seksualnych, a nawet kobiet. W niedawnym wywiadzie dla naTemat Aleksander Kuczek mówił np. o pozornie neutralnym, “naukowym” terminie “homoseksualizm”:
Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na kwestię słownictwa – większość polskich polityków mówi o “homoseksualizmie”, nie “homoseksualności”. Końcówka “izm” zakłada niejako z góry, że mamy do czynienia z problemem, z chorobą. CZYTAJ WIĘCEJ
Anna Dryjańska z Fundacji Feminoteka podkreśla jednak, że ów “językowy problem” dotyczy także sytuacji kobiet. – Warto zwrócić uwagę, że jeśli chodzi o używanie form męskich i żeńskich do opisu nazw zawodów, funkcji czy stanowisk, mamy w języku polskim daleko posuniętą asymetrię. Kwestia nazewnictwa jest bardzo wyraźnie powiązana z prestiżem. W przypadku mniej prestiżowych zawodów nie mówi się o kobiecie sprzątaczu lub salowym, ale już nazwy stanowisk takich jak prezydent i premier powszechnie funkcjonują jedynie w męskiej formie – argumentuje.
Dryjańska mówi też o tzw. degradacji semantycznej, objawiającej się w tym, że słowa związane z kobiecością często nabierają pejoratywnego wydźwięku. Przykład? – Powiedzieć o mężczyźnie, że jest zniewieściały. Odwołanie do cech kobiecych sugeruje w tym przypadku, że jest to mężczyzna niepełnowartościowy. Ale przykład słów Bożeny Dykiel pokazuje, że problem nie dotyczy tylko kwestii płci. Mówiąc “żydzić” lub “ocyganić”, często nieświadomie oczerniamy Żydów lub Romów, utrwalając krzywdzący stereotyp o tych mniejszościach etnicznych – mówi Dryjańska.



