Podczas konferencji prasowej premier prowadził długą wymianę zdań z dziennikarką TVN. Powodem spięcia były niedawne słowa Mateusza Morawieckiego, w których porównał europosła Manfreda Webera i osoby z jego środowiska do Grupy Wagnera.
Reklama.
Reklama.
Do spięcia między Mateuszem Morawieckim a dziennikarką TVN-u doszło w trakcie konferencji, w której premier wziął udział ministrem rozwoju i technologii Waldemarem Budą. Spotkanie dotyczyło programu Bezpieczny Kredyt, jednak Katarzyna Kolenda-Zaleska podczas części dla mediów postanowiła zapytać szefa rządu o kontrowersyjne słowa, które wypowiedział podczas niedawnego spotkania z mieszkańcami Kościerzyny.
Przypomnijmy, w trakcie zjazdu wyborczego, które miało miejsce 1 lipca premier porównał Manfreda Webera, przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej oraz jej innych członków do Grupy Wagnera.
– Na Wschodzie widzimy Grupę Wagnera, która ma się przemieścić na Białoruś, a na Zachodzie działa "grupa Webera". Wiecie, co to jest "grupa Webera"? Weber-Tusk. To jest europejski szef partii Tuska – powiedział do zgromadzonych Morawiecki.
Morawiecki kontra Kolenda-Zaleska
Katarzyna Kolenda-Zaleska zapytała premiera, czy jego zdaniem Europejska Partia Ludowa jest równa wagnerowcom.
– Odpowiedź tutaj jest konkretna i kompleksowa: jest Grupa Wagnera i jest grupa skupiona wokół szefa EPL, Webera, czyli szefa Tuska. To są zupełnie inne grupy rzecz jasna – odparł Morawiecki.
Odpowiedź premiera jednak nie była satysfakcjonująca dla dziennikarki, dlatego powtórzyła swoje pytanie.
– To, co ja sugeruję, to pani sugeruje, że ja sugeruję. Widać, że jest "uderz w stół, a nożyce się odezwą". Bo chyba zabolało, jeżeli pokazujemy, jaka jest prawda – stwierdził szef rządu.
– Rzeczywiście grupa pana Webera, Weber to szef Europejskiej Partii Ludowej, czyli szef pana Tuska w ramach tej grupy domagają się, aby nielegalna imigracja była tutaj przyjęta przez Polaków – dodał Mateusz Morawiecki.
Mateusz Morawiecki: Nie mówię, że Grupa Wagnera i "grupa" Webera to jedna grupa
Mimo długiej wymiany zdań dziennikarka TVN stwierdziła, że premier celowo unika odpowiedzi na jej pytania, dlatego doprecyzowała, czy zdaniem Morawieckiego mówienie o Grupie Wagnera i "grupie" Webera w jednym zdaniu miało na celu zrównanie ich obydwu, z czego "jedna z nich działa na Zachodzie, a druga na Wschodzie".
– Pani redaktor na pewno zakończyła dobre kursy, które mają łączyć ze sobą kilka wątków. Ja przedstawiam stan faktyczny – stwierdził premier Morawiecki.
– Jest Grupa Wagnera, która stanowi ogromne zagrożenie i jest obłędna i błędna polityka po stronie EPL, której przewodzi pan Weber. Nie mówię przecież, że Grupa Wagnera i Webera są jedną wielką grupą. Tego nie sugeruję. Działają w dwóch odmiennych obszarach – zakończył.
– Czy pan cały czas stosuje tę swoją zasadę, że ludzi trzeba słuchać, obiecać im to, czego oni oczekują, a potem się z tych obietnic wycofywać? I czy ludzie mają pracować – nie powiem tego niecenzuralnego słowa, którego pan użył – za miskę ryżu? – takie słowa skierował pytający do premiera.
Oba pytania zdecydowanie nie spodobały się jednak widowni złożonej z sympatyków Prawa i Sprawiedliwości: na sali natychmiast rozległy się gwizdy.