Mateusz Morawiecki wystąpił w piątek z apelem o włączenie Polski do programu Nuclear Sharing, który zakłada współdzielenie broni atomowej w ramach członkostwa w NATO. Biały Dom szybko odniósł się do słów polskiego premiera.
Reklama.
Reklama.
Morawiecki chce Polski w Nuclear Sharing. Jest reakcja USA
Temat potencjalnego udziału Polski w programie Nuclear Sharing pojawił się podczas piątkowej konferencji prasowej Mateusza Morawieckiegopo zakończonym posiedzeniu Rady Europejskiej.
– W związku z tym, że Rosja ma zamiar rozmieścić taktyczną broń jądrową na Białorusi, my tym bardziej zwracamy się do całego NATO o wzięcie udziału w programie Nuclear Sharing. Oczywiście przede wszystkim jest to decyzja Amerykanów, ale my nie chcemy siedzieć z założonymi rękoma kiedy Putin eskaluje różnego rodzaju groźby – stwierdził szef polskiego rządu.
– Ostateczna decyzja będzie oczywiście zależała od naszych amerykańskich, NATO-wskich partnerów. My deklarujemy naszą wolą szybkiego działania w tym zakresie – dodał Mateusz Morawiecki.
USA. John Kirby reaguje na słowa Morawieckiego
O odniesienie się do słów polskiego premiera został poproszony podczas briefingu prasowego rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USAJohn Kirby.
– Nie mam nic do powiedzenia na temat żadnych rozmów tego typu. I, tak czy inaczej, po prostu nie mówimy o rozmieszczeniu naszych systemów nuklearnych, więc z pewnością nie zacznę tego robić dzisiaj – stwierdził Kirby, którego słowa cytuje Polska Agencja Prasowa.
Dodał przy tym, że nie ma sygnałów sugerujących, by Rosja miała zamiar użyć broni jądrowej w Ukrainie lub w jakimkolwiek innym kraju. – Jedna rzecz, którą mogę powiedzieć, to, że nie zmieniliśmy dyspozycji dot. strategicznego odstraszania – dodał.
PiS już wcześniej chciał dołączyć do Nuclear Sharing
Nie jest to pierwszy raz, kiedy politycy PiS mówią publicznie o chęci dołączenia do programu współdzielenia broni jądrowej. Jesienią ubiegłego roku Andrzej Dudaw wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" mówił o możliwości udziału Polski w programie NATO Nuclear Sharing.
– Rozmawialiśmy z amerykańskimi przywódcami o tym, czy Stany Zjednoczone rozważają taką możliwość. Temat jest otwarty – powiedział prezydent Duda w rozmowie z "DGP". O to, jak w praktyce udział Polski w takim programie mógłby wyglądać, zapytaliśmy wówczas generała Romana Polko.
– Nie patrzmy na to, jak na dawne rozważania o "zrzutce na bombę atomową w Polsce". To zupełnie nie tak. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że deklaracja prezydenta Dudy ma działać jako czynnik odstraszający. Taką broń mogłyby przenosić na przykład polskie samoloty i chodzi o to, by również polski pilot czy dowódca mógł w razie potrzeby takiej broni użyć. Jednak fizycznie wcale nie musi być jej w Polsce. A nawet jak będzie, to nikt nie będzie o tym wiedzieć – tłumaczył generał Polko w rozmowie z naTemat.
Polko zaznaczył, że chodzi jedynie o szeroki wachlarz możliwości operacyjnych, gdyby zaszła taka potrzeba. – Jeszcze raz podkreślę: chodzi o zwiększenie spektrum możliwości NATO. Sytuacja byłaby podobna do dzisiejszej, z tą różnicą, że możliwości użycia broni jądrowej byłyby rozszerzone o Polskę – dodaje.