Napisać, że ten samochód to diabeł pokryty karoserią, to jakby… nic nie napisać. Chyba domyślacie się, że nie jest to zwykłe Audi A3. Typowe RS3? Też nie, bo to jedna z 300 limitowanych perełek w ramach specjalnej edycji. Powiem wam szczerze, trudno nie uśmiechnąć się na myśl, że takie samochody wciąż powstają.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Uśmiech w zasadzie nie znikał mi z twarzy podczas kilkudniowej przygody z tym wyjątkowym Audi. Nie trzeba nic koloryzować, bo mamy do czynienia z czymś, co za chwilę będzie rynkową perełką. A dla mnie to piękna sztafeta – prywatnie mam w garażu kilkunastoletnie A3, do którego chyba nigdy nie stracę sentymentu. Jeździłem też tą najnowszą, bardzo "cywilną" A3.
RS3 to jednak inna liga – przeczytacie o jednej z nich w naszym teście. A podrasowane RS3 to już... trzeci krąg piekła. Albo nieba, to zależy, jak bardzo czujecie flow na myśl o przyspieszeniu, strzałach z wydechu czy twardym zawieszeniu. Performance edition daje nam tu przełomowe rozwiązania, które sprawdziłem na własnej skórze.
Ten najbardziej sportowy kompakt ze stajni w Ingolstadt jest dostępny w ofercie od początku 2023 r. Można powiedzieć, że to nadal świeżynka. O tym, że to nie jest "zwykłe" RS3, przypomina plakietka "1 of 300" po stronie pasażera.
Ten emblemat to tylko wizualny bajer, ale dodatków specjalnych jest więcej – przejdziemy przez to po kolei. Na razie zerknijmy, co zmieniło się z zewnątrz. Nie ma tu wielkiej rewolucji, RS3 zachowała swój tradycyjny charakter. Uroku dodają końcówki wydechów i pierścienie Audi w czarnym kolorze.
Po otwarciu RS3 performance edition światła do jazdy w dzień wyświetlają "flagę w szachownicę" po stronie pasażera i "3-0-0" po stronie kierowcy – to nawiązanie do limitowanej ilości egzemplarzy tej serii i prędkości maksymalnej 300 km/h. Z kolei dioda w drzwiach wyświetla obok auta napis "#RS performance". W edycji specjalnej mamy też kilka ciekawych lakierów. W naszym egzemplarzu był to Arrow Gray z efektem perłowym.
Wnętrze to tak naprawdę "typowe" Audi, ale również ze specjalnymi dodatkami w sportowym charakterze. Po raz pierwszy w RS3 w wyposażeniu standardowym dostępne są fotele kubełkowe. Naprawdę ładnie wyglądały niebieskie obszycia. Pasy bezpieczeństwa zrobiono w całości w tym kolorze. Podobnie zresztą jak... zaciski hamulców. Ładnie się to wszystko komponowało.
Wisienką na torcie w moim odczuciu była kierownica z Alcantary. Tu również z niebieskim oznaczeniem "godziny dwunastej".
Wirtualny kokpit i dotykowy ekran to koncepcja znana z najnowszych modeli Audi. Tyle że tutaj obraz tła na 10,1-calowym wyświetlaczu ma wygląd karbonowy. Na monitorze RS znajdują się również: wskazania temperatury płynu chłodzącego, oleju silnikowego i przekładniowego, siły G i ciśnienia w oponach.
Jednocześnie Audi virtual cockpit plus informuje o danych związanych z osiągami, tj. czasy okrążeń, przyspieszenia w sekundach od 0-100 km/h, 0-200 km/h, na ćwierć mili i jednej ósmej mili. W skrócie: każdy kierowca ze sportową zajawką dostaje kluczowe dane jak na tacy.
Jak na auto z surowym charakterem RS3 okazało się zaskakująco wygodne. Przynajmniej z perspektywy kierowcy, kiedy przejechałem nim 300 km i wysiadłem bez bólu pleców. W kubełkowych fotelach to nie było takie oczywiste.
Co innego z tyłu – tutaj już można pomarudzić, ale nie wiem, czy wypada. Faktycznie miejsca na tylnej kanapie jest niewiele, odczują to szczególnie wysokie osoby. Z drugiej strony, to jest sportowe auto, zahaczające o rasową wyścigówkę. Dajmy sobie spokój z narzekaniem na komfort. Jeśli ktoś liczy na wygodny pojazd w trasę, niech od razu zmieni półkę na przykład na Q5.
My zostajemy w hardkorowym świecie RS3, które już z papierowej broszurki krzyczy do nas: hej, zobacz, co potrafię. Wspomniana już prędkość maksymalna 300 km/h jest zwieńczeniem kluczowych detali w tym samochodzie. To o 10 km/h więcej niż w standardowej wersji z pakietem RS Dynamics Package plus.
Żeby pokazać wam różnice między RS3 a RS3 performance edition, musimy wejść w szczegóły. Bez tego niektórzy powiedzą, że nie ma czym się podniecać, a przecież drobne modyfikacje robią tu cały efekt.
Pod maską pracuje pięciocylindrowy silnik 2,5 TFSI o bardzo charakterystycznym brzmieniu i mocy 407 KM. W tym przypadku jednostka przekazuje ją o 100 obrotów później, w przedziale między 5700 a 7000 obrotów na minutę.
Szczyt momentu obrotowego też jest szerszy: maksymalny moment obrotowy 500 Nm jest teraz dostępny o 100 obrotów dłużej, między 2250 a 5700 obrotów na minutę. W Audi pracuje siedmiobiegowa, dwusprzęgłowa skrzynia biegów S tronic. Co dało się wyczuć w czasie jazdy, to krótkie przełożenia i brak efektu, że dostępna moc ucieka nam gdzieś bokiem. Oczywiście najlepiej sprawdzić to w trybie "dynamic", który najbardziej wyostrza ustawienie pojazdu. Mamy też dostępną funkcję launch control.
RS3 performance edition przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,8 sekundy. Nie udało mi się tego tak precyzyjnie zmierzyć, ale czas w okolicach 4 sekund jest jak najbardziej realny.
Jedną z najbardziej efektownych prób w tym teście była... zabawa dźwiękiem. RS3 jest głośne, choć do brutalnego efektu chyba mu jeszcze brakuje. W performance edition jeszcze przeprojektowano tłumik środkowy i klapy wydechowe, które otwierają się bardziej podczas postoju. Dzięki temu brzmienie wydaje się naprawdę podkręcone.
W limitowanym RS3 seryjnie montowane jest sportowe zawieszenie RS z adaptacyjną kontrolą stopnia tłumienia. Przynajmniej w teorii amortyzator przejmuje większą część siły przekazywanej z podwozia. Efektem było bardziej zwarte prowadzenie, które dało mi sporo przyjemności szczególnie na serii ciasnych zakrętów. Wtedy doceniłem też pracę sześciotłoczkowych hamulców ceramicznych, choć to rozwiązanie sprawdzi się najlepiej przy MOCNO dynamicznej jeździe. Ceramika jest po prostu lżejsza i bardziej odporna na ciepło niż stalowe hamulce.
Tu znowu musimy nawiązać do komfortu i odpowiedzieć na do bólu praktyczne pytanie. Tak, zawieszenie jest sztywne, nawet bardzo. Niezależnie od zabawy ustawieniami pomiędzy komfortem a nastawieniem na osiągi. Jednak wpisać coś takiego na listę wad, to jak odebrać temu Audi oczywisty atut. Dopóki nie wpadniecie na pomysł, by RS3 przewieźć spokojnie rodzinę z dziećmi, będziecie raczej doceniać ten bezkompromisowy układ.
Jest jeszcze jedna, bardzo ciekawa kwestia. Spalanie było jednym z zaskoczeń podczas całego testu. Pomyślałem, że zrobię trasę na 300 km (miasto, ekspresówka i trochę pokręconych lokalnych dróg) z myślą o oszczędzaniu. Na koniec wirtualny kokpit pokazał mi zużycie na poziomie... 8,2 l. To wszystko przy naprawdę normalnej, przepisowej jeździe.
Co innego, jeśli zaczniemy bawić się RS3 i zaczniemy wykorzystywać całe szaleństwo konstruktorów. Seria dynamicznych startów w mieście skończy się zużyciem i 20 l. Wniosek jest jednak bardzo klarowny – ten kompakt nie musi być od razu pożeraczem benzyny. Wiele tu zależy od kaprysów i przyzwyczajeń kierowcy.
Moim kaprysem byłoby po prostu mieć możliwość co jakiś czas pojeździć tym Audi w weekendy. Raczej nie na co dzień, bo grzechem byłoby nie wykorzystywać wszystkich sportowych dodatków. Audi zrobiło efektowną laurkę dla swojego kultowego kompaktu i wielu sympatyków marki to doceni.
A jeśli macie trochę wolnej gotówki, to nasz testowy egzemplarz był skonfigurowany za nieco ponad 400 tys. zł brutto. Tylko pamiętajcie, że oprócz sportowego wozu, dostajecie tu coś specjalnego i dołączacie do elitarnej grupy "1 of 300". Za RS3 ludzie wciąż potrafią oglądać się na ulicy. I to chyba najlepszy argument, jak bardzo ponadczasowe jest to auto.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku oraz Instagramie.